Umożliwia przenoszenie różnego rodzaju uzbrojenia, prowadzenie rozpoznania, nie straszne są mu trudne warunki atmosferyczne. M28 SOMA to samolot, który powstał na potrzeby amerykańskich sił specjalnych, ale jego producenci – PZL Mielec i Sierra Nevada Corporation – uważają, że sprawdzi się także w innych rodzajach wojsk.
Samolot M28 to jeden ze sztandarowych produktów PZL Mielec. Do tej pory w fabryce powstało ponad 100 takich maszyn. Wojsko Polskie korzysta z samolotów w wersji Bryza. Niedawno jednak producent wspólnie ze swoim amerykańskim partnerem – Sierra Nevada Corporation – zaprezentował nową wersję samolotu. M28 SOMA (prezentowana też pod nazwą MC-145B Coyote Special Operations Multi-Role Aircraft) zadebiutowała w Polsce podczas kilku pokazów. Jeden z nich odbył się w Warszawie. – To samolot krótkiego startu i lądowania, który jest zdolny do operowania w najtrudniejszych warunkach, w miejscach, gdzie jest ograniczona infrastruktura – mówił Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec, należących do koncernu Lockheed Martin.
Mimo że na pierwszy rzut oka M28 SOMA może przypominać swoje poprzedniczki, tak nie jest. Nowa wersja maszyny została bowiem wyposażona w wiele innowacyjnych rozwiązań. Modyfikacje dotyczą między innymi sposobów przenoszenia i użycia systemów broni. Pod każdym ze skrzydeł są po dwa węzły, które umożliwiają podwieszenie różnego rodzaju pocisków, np. AGM-114 Hellfire, a w kadłubie można umieścić osiem wyrzutni amunicji GBU-69 Small Glide Munitions (SGM), AGM-176 Griffin czy bezzałogowych statków powietrznych w różnych konfiguracjach. Jeśli zaistnieje taka konieczność, SOMA ma także umożliwiać transport i zrzut pocisków manewrujących AGM-158 JASSM.
Film: Paweł Sobkowicz / ZbrojnaTV
Istotną rolę pełni również głowica optoelektroniczna Wescam MX-15D, znajdująca się na nosie kadłuba maszyny. Została ona wyposażona w kamery, które rejestrują obraz w świetle dziennym i podczerwieni, a także w podświetlacz celu i dalmierz. Kolejną głowicę można umieścić pod kadłubem. Dane uzyskane dzięki tym urządzeniom mogą być wyświetlane na ekranach w kabinie pilotów lub na monokularze, który znajduje się na hełmie.
Wielozadaniowy MC-145B ma zarówno kabinę, jak i tylną rampę załadunkową charakterystyczną dla samolotu C-130. Dzięki temu można go szybko przekonfigurować do różnych wersji, m.in. desantowej, ewakuacji rannych czy typowo transportowej.
Samolot zaprezentowany podczas warszawskiego pokazu wyróżniało malowanie – przypominało ono barwy lotnictwa US Army. Producent zaoferował bowiem maszynę amerykańskim siłom specjalnym w ramach programu Armed Overwatch (dotyczącego zakupu samolotów wsparcia i rozpoznania). Ale jak zapewnia prezes PZL Mielec, dzięki temu, że MC-145B można modyfikować, sprawdzi się on również w siłach zbrojnych innych państw, m.in. w Wojsku Polskim. – Biorąc pod uwagę możliwości techniczne tego samolotu, uważam, że co najmniej kilkanaście sztuk powinno trafić do polskiej armii – twierdzi Janusz Zakręcki. Dodaje także, że mielecka fabryka może w ciągu roku wyprodukować 13–14 takich samolotów. Rozmowę o cenie maszyny, prezes Mielca ucina krótko: – To nie są tanie rzeczy.
autor zdjęć: Paweł Sobkowicz
komentarze