moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wojna na Bliskim Wschodzie – co dalej po pokonaniu Daesz?

Rozbicie oddziałów tzw. Państwa Islamskiego oraz odbicie z ich rąk większości terytorium nie zakończy wojny w Syrii i Iraku. Wręcz przeciwnie, w ciągu najbliższych miesięcy najprawdopodobniej dojdzie do zaostrzenia toczonego od sześciu lat konfliktu. Przybierze on tylko nową postać. Przełoży się to nie tylko na skład walczących koalicji oraz stosunki między światowymi mocarstwami, lecz także zostanie wykorzystane przez przegrupowujących się terrorystów. Ostatnie 12 miesięcy pokazało bowiem, że konflikty toczone na Bliskim Wschodzie to nieustające pasmo nagłych zwrotów akcji i rewia abstrakcyjnych sojuszy. Nie inaczej będzie w 2018 roku.

Do największych sukcesów międzynarodowej koalicji w 2017 roku należy terytorialne pokonanie Daesz. W czerwcu irackie siły pod przywództwem Stanów Zjednoczonych odzyskały Mosul. Podobnym sukcesem mogą się pochwalić Syryjskie Siły Demokratyczne (koalicja kurdyjsko-arabska bezpośrednio wspierana przez Amerykanów), które w drugiej połowie października ogłosiły wyzwolenie Ar-Rakki, nieformalnej stolicy tzw. Państwa Islamskiego. Z rąk terrorystów odbito także pola naftowe w Al-Omar (Syria) oraz wokół Hawidży (Irak). W obu tych miejscach wydobywanych jest kilkadziesiąt tysięcy baryłek ropy dziennie i mają one strategiczne znaczenie.

Niestety, terytorialne pokonanie Daesz nie oznacza całkowitego zwycięstwa nad bojownikami spod znaku czarnej flagi. Co prawda, ich siły uległy rozproszeniu, jednak wciąż nie udało się wyeliminować człowieka będącego uosobieniem terroru na Bliskim Wschodzie – Abu Bakr al-Baghdadiego. Jego śmierć głosiły już praktycznie wszystkie siły walczące o wpływy w Syrii i Iraku, jednak ostatecznie pogłoski te zawsze okazywały się nieprawdziwe. Tym samym Baghdadi pozostaje symbolem nieuchwytności terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego. Mimo że utracili oni wszystkie najważniejsze ośrodki, wciąż prowadzą działalność zaczepną w centralnej i wschodniej Syrii oraz w okolicach tzw. trójkąta śmierci (Bagdad – Ramadi – Tirkit). W podziemiu znajduje się przynajmniej 3 tys. bojowników Daesz, którzy po przegrupowaniu z pewnością wykorzystają każdą słabość koalicjantów. Dla porównania, w 2011 roku Państwo Islamskie w Iraku, pierwowzór Daesz, liczyło szacunkowo 600 członków. Wystarczyło to, by podpalić Irak, a następnie pozostałe państwa w regionie.

Aktywność terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego narasta także w Azji Środkowej. Mimo starań prowadzonych w ramach misji „Resolute Support”, bojownicy przejęli kontrolę nad prowincjami na północy oraz na wschodzie Afganistanu, zakładają kolejne ośrodki szkoleniowe oraz nawiązują coraz lepsze kontakty z miejscową ludnością. Lokalnie konkurują przy tym z talibami, a na arenie międzynarodowej z Al-Kaidą. Rok 2018 upłynie pod znakiem walki wymienionych grup o miano najbardziej skutecznej i liczącej się organizacji terrorystycznej na świecie. Dla Zachodu będzie oznaczało to kolejne krwawe zamachy, jednak na tej wojnie ucierpią przede wszystkim mieszkańcy Syrii, Afganistanu, Iraku oraz innych krajów Bliskiego Wschodu. Nie należy również lekceważyć aktywności terrorystów w Afryce Centralnej oraz Azji Południowo-Wschodniej, które są przez nich destabilizowane bezpośrednio lub za pomocą luźno powiązanych sojuszników.

Jeżeli któreś państwo skorzystało na bliskowschodniej zawierusze i wygrało wojnę w Lewancie, to bez wątpienia jest to Iran. Kraj ten nie tylko umiejętnie rozgrywa sojusz z Rosją, ale także praktycznie podporządkował sobie rządy w Bagdadzie i Damaszku. W pierwszym przypadku zaowocowało to wyjątkowo sprawnym stłumieniem ambicji irackich Kurdów. Ogłoszone przez Kurdyjski Rząd Regionalny referendum niepodległościowe ostatecznie zakończyło się utratą wyjątkowo cennego Kirkuku (złoża o przepustowości miliona baryłek dziennie), a także częściowym ograniczeniem autonomii. Formalnie za ten stan rzeczy odpowiadał iracki rząd, jednak za jego sukcesem stało zaangażowanie szyickich milicji Al-Haszd asz-Szabi, które bezpośrednio podlegają władzom w Teheranie. Niemal w tym samym czasie Hezbollah oraz inne siły przychylne prezydentowi Baszszarowi al-Asadowi zabezpieczyły korytarz na osi Bejrut – Teheran. Oznacza to, że projekt budowy rurociągu transportującego irański surowiec na Zachód osiągnął kolejną fazę realizacji. Nieoficjalnie spór pomiędzy szyitami a sunnitami, chcącymi prowadzić konkurencyjną rurę z południa na północ, jest główną przyczyną wojny w Syrii oraz ponownej destabilizacji Iraku. W tym starciu prowadzi Teheran.

Sytuacja ta nie jest po myśli Amerykanów oraz ich największych regionalnych sojuszników – Kurdów, Izraela i państw rejonu Zatoki Perskiej. W sporze pomiędzy Bagdadem a Irbilem (stolica Kurdyjskiego Rządu Regionalnego) Amerykanie postanowili nie wspierać żadnej ze stron, co w efekcie odbiło się na ich relacjach z Kurdami i podważyło ich pozycję u Irakijczyków. Najprawdopodobniej Amerykanie właśnie próbują uniknąć powtórki tego błędu w Syrii. Nie będzie to łatwe, gdyż wspierane przez nich Syryjskie Siły Demokratyczne (tak naprawdę w przeważającej większości złożone z kurdyjskich Powszechnych Jednostek Obrony oraz Kobiecych Jednostek Obrony) są na kursie kolizyjnym z praktycznie każdą liczącą się siłą w regionie. Damaszek pozostający w ścisłych koneksjach z Teheranem żąda od nich pełnego podporządkowania i oddania władzy na kontrolowanych terytoriach. Turcy oskarżają o koneksje z bojówkami PKK, strasząc przy tym interwencją zbrojną w Afrinie (kurdyjska enklawa na zachodzie Syrii). Sunnickie klany widzą w Kurdach okupantów, którzy będą się mścić za opresje ze strony Al-Kaidy i Daesz. A Rosja próbuje wykorzystać tę patową sytuację i dzięki zbliżeniu z Kurdami ograniczyć wpływy Turcji i Amerykanów.

Można odnieść wrażenie, że w obliczu silnego jak nigdy Iranu i bardzo aktywnej Rosji (decyzja o wycofaniu wojsk rosyjskich z Syrii jest blefem – Rosjanie właśnie ogłosili rozbudowę bazy morskiej w Tartusie), Amerykanie dążą do budowy sojuszu izraelsko-kurdyjsko-saudyjskiego. Na pierwszy rzut oka nacje te nie mają ze sobą wiele wspólnego, jednak obecnie łączy je jeden wróg. Kurdom zależy na dobrych kontaktach z Amerykanami, którzy bronią ich przed Turcją, a także na jak najsłabszej pozycji prezydenta Al-Asada, z którym przyjdzie im prowadzić negocjacje lub walczyć (niewykluczone, że jednocześnie). Izrael nie przepada za Saudami, ale jeszcze bardziej nie lubi Iranu i rządu w Damaszku, z którymi de facto jest w stanie wojny. Zarazem chętnie popiera dążenia niepodległościowe Kurdów, legitymując w ten sposób istnienie własnego państwa. Saudowie przegrali rywalizację z Iranem o dominację na Bliskim Wschodzie i na razie muszą zapomnieć o rurociągu prowadzącym przez Syrię. Do tego toczą krwawą wojnę w Jemenie, z którego terytorium Huti (szyiccy rebelianci, bardzo brutalni w swoim działaniu) dostarczanymi przez Iran rakietami ostrzeliwują Rijad. Każdej z wymienionych nacji zależy na słabym Iranie i żadna z nich nie jest w stanie doprowadzić do tego samodzielnie. Każde z nich jest także, w mniejszym lub większym stopniu, wspierane militarnie przez Stany Zjednoczone.

W praktyce sojusz ten nie jest jednak ani oczywisty, ani tym bardziej łatwy do osiągnięcia. Jeżeli Amerykanie faktycznie chcą go stworzyć oraz z jego pomocą przeciwstawić się ekspansji Iranu i Rosji, będą musieli nie tylko wykazać się dyplomacją z pogranicza akrobacji, lecz także przymknąć oko na mroczne oblicza swoich sojuszników. Nie jest tajemnicą, że syryjscy Kurdowie zapatrzeni w Abdullaha Ocalana hołubią ideologię garściami czerpiącą z komunizmu, tak samo jak znane są koneksje pomiędzy Saudami a fundamentalistycznymi bojówkami. Na marginesie warto dodać, że Amerykanie zdążyli zauważyć, że bez przychylności Saudów nie są w stanie zaprowadzić pokoju w południowej Syrii – największym po Rożawie (terytorium kontrolowane przez syryjskich Kurdów) i zarazem ostatnim regionie w tym kraju, w którym dążą do utrzymania wpływów. Wydawałoby się, że „najłatwiejszym” sojusznikiem jest Izrael, zwłaszcza po uznaniu przez prezydenta Trumpa Jerozolimy jako stolicy tego kraju. Warto jednak pamiętać, że stosunek Izraela do Palestyńczyków budzi coraz większy opór społeczności międzynarodowej, a to właśnie pozycja na arenie światowej jest jego największą wartością.

Niebagatelne znaczenie mają również dalsze posunięcia Turcji, która prowadzi trojaką grę – chce zyskać miano regionalnego mocarstwa, wywalczyć silną pozycję w relacjach z Zachodem oraz ograniczyć wpływy Rosji przy zachowaniu poprawnych stosunków ze wschodnim sąsiadem. Na północy Syrii Turcy kontrolują kilkudziesięciokilometrowy pas rozdzielający terytorium Kurdów, jednak nie jest to jedyny przejaw ich obecności. Ankara utrzymuje powiązania z turkmeńskimi oddziałami określającymi się jako Wolna Armia Syrii oraz fundamentalistycznymi bojówkami w prowincji Idlib. Miejsce to jest solą w oku Damaszku i w dużej mierze od Turcji zależy, jaką wykazuje się aktywnością. Mimo rozbieżnych celów Ankarę i Damaszek łączy także potencjalny oponent – Kurdowie. Jeżeli syryjskie władze zdecydują się na otwartą konfrontację z Kurdami, to będą musiały zawiązać chociaż tymczasowy sojusz z Turcją. W przeciwnym razie narażą się na otwarcie dwóch krwawych frontów. Z oczywistych względów Turcji zależy na osłabieniu syryjskich Kurdów, ale w obecnej sytuacji Ankara niemal na pewno nie przepuści okazji, by jednocześnie zwiększyć swoją pozycję względem Damaszku.

Mimo zaangażowania sił liczących się na arenie międzynarodowej, a być może właśnie ze względu na ich zaangażowanie, sytuacja na Bliskim Wschodzie pod żadnym względem nie zmierza w stronę stabilizacji. Nacje, które dotychczas skupione były na pokonaniu terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (bądź walczyły o wpływy za jego pomocą), przystępują do realizacji swoich celów w bardziej bezpośredni sposób. Ze względu na ich rozbieżność, a także środki, które dotychczas zostały zaangażowane w wojnę, żadna ze stron nie podda się walkowerem. Niestety, dla ludzi żyjących w regionie oznacza to kolejny rok dramatu.

Michał Zieliński , dziennikarz i fotograf wojenny

autor zdjęć: Michał Zieliński

dodaj komentarz

komentarze


Chirurg za konsolą
 
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Kluczowy partner
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
W drodze na szczyt
Rekord w „Akcji Serce”
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Posłowie o modernizacji armii
Rosomaki i Piranie
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Kluczowa rola Polaków
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Olympus in Paris
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Ryngrafy za „Feniksa”
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Zmiana warty w PKW Liban
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Podchorążowie lepsi od oficerów
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
„Niedźwiadek” na czele AK
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Olimp w Paryżu
Zrobić formę przed Kanadą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Ochrona artylerii rakietowej
Więcej powołań do DZSW
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Polskie Pioruny bronią Estonii
Wiązką w przeciwnika
Awanse dla medalistów
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Fiasko misji tajnych służb
Rehabilitacja poprzez sport
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Czworonożny żandarm w Paryżu
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Wybiła godzina zemsty
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO