„Innowacje i przyszłość polskiego sektora zbrojeniowego” pod takim hasłem odbyła się w Kielcach debata zorganizowana przez Wojskowy Instytut Wydawniczy. Przedstawiciele sił zbrojnych, przemysłu i posłowie dyskutowali o nowym sprzęcie dla armii, rozwoju Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz wpływie sektora obronnego na lokalne społeczności.
Czy Polska Grupa Zbrojeniowa może stać się koncernem o światowym zasięgu i mierzyć z zachodnimi gigantami? To pytanie, które najczęściej zadawano podczas pierwszej części debaty Wojskowego Instytutu Wydawniczego (wydawcy miesięcznika „Polska Zbrojna” i portalu polska-zbrojna.pl). Konferencja odbyła się drugiego dnia Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. W dyskusji uczestniczyli wiceprezes PGZ Maciej Lew-Mirski, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej poseł Michał Jach (PiS) oraz reprezentujący wiceministra Bartosza Kownackiego płk Karol Dymanowski.
PGZ coraz silniejsza
– Jestem przekonany, że Polska Grupa Zbrojeniowa ma szansę stać się jednym z największych graczy na europejskim rynku zbrojeniowym, może nawet światowym – mówił poseł Michał Jach. – Ale jest kilka czynników, które to warunkują. Przewodniczący Komisji Obrony przypomniał, że niebagatelne znaczenie ma tu decyzja szefa MON-u, która zakłada, że wszystkie zamówienia sprzętu dla polskiej armii ma realizować bezpośrednio lub pośrednio nasz przemysł obronny. – Stworzenie silnej Grupy Zbrojeniowej zasadniczo wpływa na bezpieczeństwo kraju i o tym wszyscy powinniśmy pamiętać – podkreślał parlamentarzysta.
Maciej Lew-Mirski, wiceprezes PGZ. Film: Michał Niwicz
Z kolei Maciej Lew-Mirski, wiceprezes PGZ zwrócił uwagę na to, że Ministerstwo Obrony Narodowej znacząco wspiera potencjał państwowego koncernu. Dzięki tej współpracy, a przede wszystkim autorytetowi MON-u, polski przemysł obronny zyskuje dobrą renomę i wzmacnia swój wizerunek. – Konsekwentnie tworzymy naszą markę. Objęcie PGZ nadzorem ministerialnym jest dla nas sprawą kluczową. Dzięki temu do naszych klientów podchodzimy nie tylko w sposób biznesowy, nadzór MON-u otwiera nam ministerialne drzwi na całym świecie – podkreślał Lew-Mirski. Wiceprezes PGZ zapewniał, że realizowane przez firmę zamówienia trzymają najwyższe standardy światowe. – Modernizujemy sprzęt postsowiecki i tworzymy nowe projekty według wymogów NATO. W zeszłym roku zwiększyliśmy o kilkadziesiąt procent eksport naszych towarów, a zamierzamy osiągnąć jeszcze lepsze wyniki – zapowiadał.
Rolę resortu obrony w rozwoju PGZ podkreślał także płk Karol Dymanowski, dyrektor Departamentu Polityki Zbrojeniowej MON. – Coraz więcej partnerów oczekuje gwarancji rządowych, nie tylko biznesowych. Dlatego relacja pomiędzy biznesem, resortem obrony i wojskiem jest bardzo ważna – mówił płk Dymanowski. Zwrócił także uwagę, że PGZ powinna znaleźć i wykorzystać niszę produkcyjną. – Może to być na przykład zdolność do modernizacji postsowieckiego sprzętu na rynkach azjatyckich i afrykańskich – wskazywał.
Wiceprezes Lew-Mirski zapewnił, że PGZ prowadzi rozmowy biznesowe na wszystkich kontynentach. Pytany jednak o to, z kim koncern zamierza w najbliższym czasie podpisać umowy, zasłonił się tajemnicą handlową. Jednocześnie wiceprezes PGZ zapowiedział, że w najbliższych latach hitem eksportowym będą produkowane przez Grupę radary, optyka i broń z radomskiej fabryki Łucznik.
Serce miast
Drugi panel konferencji był poświęcony wpływowi zakładów zbrojeniowych na rozwój lokalnych społeczności. O tym, jakie znacznie ma Huta Stalowa Wola dla miasta mówił jego prezydent Lucjusz Nadbereżny. – Huta nie jest największym zakładem pracy w naszym mieście, istnieją takie, które zatrudniają więcej osób. Ale dla nas, mieszkańców Stalowej Woli, ma ona znaczenie szczególne. To miejsce, gdzie swoje zawodowe ambicje realizują inżynierowie, specjaliści i prawdziwi pasjonaci – mówił prezydent Nadbereżny. Podkreślał, że mieszkańcy Stalowej Woli już nie wyobrażają sobie miasta bez przemysłu zbrojeniowego. – Ciągle słyszymy wystrzały na przyzakładowych poligonach i to wpisało się w tutejszy klimat. Huta to serce Stalowej Woli – mówił Lucjusz Nadbereżny.
Prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny. Film: Michał Niwicz
Andrzej Bętkowski, wicewojewoda świętokrzyski omówił krótko historię przemysłu obronnego w rejonie świętokrzyskim. – Mój ojciec i wujkowie przez całe swoje życie pracowali w zakładach w Skarżysku-Kamiennej. Ja sam chodziłem do szkoły przyzakładowej. Tym, co działo się w przemyśle zbrojeniowym żyli wszyscy mieszkańcy – opowiadał wojewoda i dodał, że dziś przemysł w regionie zaczyna się odradzać, po latach zapaści, która nastąpiła na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
Nowe technologie
Kolejna dyskusja była poświęcona potrzebom polskich sił zbrojnych, a także wdrażaniu nowych technologii. Uczestniczyli w niej płk Bogdan Frasoński, szef Oddziału Współpracy z Przemysłem z Departamentu Polityki Zbrojeniowej MON, płk Waldemar Bogusławski z Inspektoratu Uzbrojenia oraz Marcin Sęk, dyrektor Biura ds. Innowacji i Nowych Technologii PGZ.
Pułkownik Frasoński przypomniał, że potrzeby polskich sił zbrojnych dotyczące nowego sprzętu określono w Strategicznym Przeglądzie Obronnym. – Na pewno będziemy poszukiwali radarów, broni pancernej, bezzałogowych statków powietrznych, a także indywidualnego wyposażenia żołnierza. Niedawno zostały powołane wojska obrony terytorialnej, żołnierze tej formacji także będą potrzebowali sprzętu – mówił. Ekspert zaznaczył, że wojsko będzie szukało tego wyposażenia przede wszystkim na rynku krajowym, a szansę na realizację tego typu zamówień mają nie tylko spółki państwowe. – Firmy prywatne bardzo często mają w ofercie unikatowe produkty, ale ich oferta nie jest tak kompleksowa jak państwowych – przyznał.
Przedstawiciel PGZ podkreślał, że państwowy koncern przez cały czas wdraża nowe technologie. – Podczas MSPO zaprezentowaliśmy transporter opancerzony Borsuk, niedawno do służby weszły także Kraby – wymieniał. Podkreślił przy tym, że błędne jest przekonanie, iż Polska Grupa Zbrojeniowa jako instytucja państwowa ma ułatwione zadanie przy wdrażaniu kolejnych projektów. – Do realizacji każdego zamówienia bardzo dobrze się przygotowujemy, dbamy o to, aby poprzedzały je konstruktywne debaty, a sam produkt był opracowany jak najlepiej – zaznaczył.
Poseł Michał Jach, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Film: Michał Niwicz
Płk Waldemar Bogusławski z Inspektoratu Uzbrojenia MON podkreślił, że każdy rodzaj sił zbrojnych potrzebuje nowych technologii. – Teraz jedną trzecią umów związanych z modernizacją armii realizuje Polska Grupa Zbrojeniowa, kierujemy do niej prawie 40% procent środków przeznaczonych na ten cel – zaznaczył płk Bogusławski. – Przed nami stoi jednak wiele kolejnych wyzwań: broń krótkiego rażenia, następca transportera opancerzonego. To także wielka szansa dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej – dodał.
Paneliści zgodnie podkreślali, że wdrażanie nowych technologii nie jest możliwe bez dialogu między przedstawicielami przemysłu, nauki i wojska. – Nie tylko prezesi muszą rozmawiać, ale przede wszystkim specjaliści – przypominał płk Frasoński. Eksperci przyznali, że kluczową rolę odgrywa tu czas. – Jeśli nie będziemy definiować naszych potrzeb z dużym wyprzedzeniem, za 10 lat obudzimy się w tym samym miejscu – mówił Marcin Sęk.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze