Każda armia stara się wykorzystywać własne doświadczenia bojowe. Przepracowane, zweryfikowane i uogólnione wnioski z różnych epizodów poszczególnych rodzajów walki służą uaktualnianiu obowiązujących regulaminów. Czasami armie zaniedbują dokonywania aktualizacji regulaminów, zwłaszcza gdy rzadko biorą udział w działaniach wojennych, co powoduje, że ich żołnierze na polu walki zachowują się tak, jakby trafili przypadkiem na którąś z poprzednich wojen.
Tego typu obrazek mieli okazję w 1941 roku zaobserwować żołnierze dywizjonu przeciwpancernego Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w Afryce Północnej, sąsiadując z pododdziałem (działonem artylerii ppanc) armii południowoafrykańskiej. Zauważyli, że żołnierze tego działonu codziennie o zachodzie słońca nakładali na siebie pełny rynsztunek, stawali na stanowisku ogniowym działa, a następnie wpatrywali się uporczywie w horyzont totalnie pustej pustyni. Po trzydziestu minutach zdejmowali oporządzenie i wracali do schronu, gdzie jedli kolację. Następnego dnia o świcie cała procedura z nakładaniem oporządzenia i wpatrywaniem się w horyzont powtarzała się od nowa. Na pytanie dowódcy baterii, por. rez. Mieczysława Pruszyńskiego, o powód takiego dziwnego zachowania, dowódca działonu (w cywilu adwokat) tylko machnął ręką i odpowiedział: „It’s such a military foolishness”. Następnie wyjaśnił, że zapisy regulaminu jeszcze z czasów wojny burskiej (1899–1901) nakazują zachowanie specjalnej czujności o wschodzie i zachodzie słońca.
Doświadczenia z importu
Jest zrozumiałe, że w przypadku braku własnych doświadczeń bojowych celowe jest korzystanie z dorobku innych armii. Po zakończeniu II wojny światowej ludowe Wojsko Polskie korzystało z doświadczeń Armii Radzieckiej (do 1945 roku Armii Czerwonej). Było to spowodowane zarówno obecnością jej oficerów służących na stanowiskach służbowych w lWP (nie byli oni tzw. doradcami), jak i tendencją do ujednolicenia doktryn wojennych czy może raczej dominacją sowieckiej doktryny wojennej w armiach państw podporządkowanych Związkowi Socjalistycznych Republik Rad. Być może to było powodem, iż patrząc po tytułach literatury fachowej wydawanej przez ówczesne Wydawnictwo MON w ramach serii BWW (Biblioteka Wiedzy Wojskowej), można było odnotować większy wysiłek tłumaczy, zwłaszcza języka rosyjskiego, niż polskich teoretyków wojskowości. W latach 70. ubiegłego wieku Wyd. MON opublikowało przetłumaczoną z języka rosyjskiego serię pięciu tomów pt. „Poradnik oficera. Taktyka w przykładach bojowych”, odpowiednio na szczeblu plutonu, kompanii, batalionu, pułku i dywizji. Przykłady w niej zawarte to opis konkretnych potyczek, bojów i walk toczonych przez pododdziały i oddziały Armii Czerwonej podczas II wojny światowej wraz z omówieniem decyzji poszczególnych dowódców i efektów tychże decyzji. Nie udało mi się wtedy wyszukać w księgarniach analogicznej pozycji książkowej napisanej przez polskich autorów, a omawiającej przykłady bojowe opierające się na polskich doświadczeniach z walk w Polsce w 1939, w Europie Zachodniej w latach: 1940 i 1944–45, Afryce Północnej w okresie 1941–42 czy Włoszech w latach 1944–45. Nie mam informacji, czy ktokolwiek je opracowywał w celu zapoznania z nimi kadry ludowego WP.
Warunki szczególne lub specyficzne warunki walki
Każdy regulamin działań taktycznych lub dokument mu równorzędny omawia prowadzenie działań bojowych w, nazwijmy to, „typowych warunkach” oraz „warunkach szczególnych” czy może w „specyficznych warunkach”. Warunki szczególne czy specyficzne to walka w mieście, w nocy, w górach, w lesie czy w zimie. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że z działaniami bojowymi prowadzonymi w warunkach „typowych” czy „normalnych” mamy do czynienia w dzień i na rozległym, równinnym stepie. Możemy zauważyć, że miasta się rozrastają i łączą w aglomeracje, a murowane wsie swoją strukturą przestrzenną upodabniają się do osiedli miejskich. Na terenie Polski spotykamy się co kilkanaście – kilkadziesiąt kilometrów z co najmniej dwudziestotysięcznym miastem, a co kilka kilometrów z murowaną wsią. Możemy przyjąć, że regulaminowe, „typowe” warunki występują wyłącznie na poligonach wojskowych, z wyjątkiem Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Wędrzyn, gdzie istnieje ośrodek do szkolenia z walki w mieście. Wynika z tego, że w Polsce, „specyficzne warunki”, czyli teren zabudowany, ze względu na powszechność występowania, stają się coraz bardziej warunkami normalnymi.
Walka w mieście
Każda armia ma doświadczenia z prowadzenia walk w mieście. Jako pierwsza znaczące doświadczenie w tym zakresie zdobyła je Armia Czerwona w Stalingradzie w latach 1942–43. W tym miejscu warto wspomnieć o postępowaniu Amerykanów, którzy po tygodniowej walce w okrążeniu jednego batalionu piechoty podczas kampanii włoskiej w 1944 roku, od razu uczynili z ocalałych żołnierzy instruktorów walki w mieście.
Chyba pierwsza w świecie praca dotycząca walki w mieście została wydana w Polsce w 1928 roku. Było to opracowanie teoretyczne autorstwa ppłk. Stefana Roweckiego „Walki uliczne”. Autor opracował je w kontekście ewentualnej konieczności użycia wojska w razie spodziewanych zamieszek w miastach wywołanych przez komunistów. I choć dokument powstał niedługo po I wojnie, podane przez niego zasady działania pododdziałów piechoty w terenie zabudowanym można wciąż uznać za nowatorskie. Warto dodać, że w pracy mocno zaakcentowano konieczność stosowania zasady humanitaryzmu. Przez 88 lat, do 2016 roku, było to jedyne polskie opracowanie dotyczące problematyki walki w mieście.
Doświadczenia z powstania warszawskiego
Doświadczenia bojowe z powstania warszawskiego, tej największej i najdłuższej bitwy podziemnego wojska w Europie, przez lata nie zostały ani opracowane, ani zweryfikowane. Powstanie opisywano jedynie z punktu widzenia Komendy Głównej AK czy Komendy Okręgu Warszawskiego (J. Kirchmayer, A. Borkiewicz i inni), czyli z poziomu operacyjnego. Dopiero w XXI wieku temat taktyki walki w mieście podjął, na podstawie działań bojowych z powstania warszawskiego, Paweł Makowiec w pracy doktorskiej „Polska szkoła walki w mieście 1941–44. Koncepcja bitwy miejskiej w planach powstańczych, szkoleniu i działaniach Okręgu warszawskiego AK”. Na podstawie doktoratu powstała monografia pt. „Powstanie Warszawskie 1944. Taktyka walki w mieście”, wydana w 2016 roku. Autor „przekopał się” przez stosy meldunków obu walczących stron, dziesiątki instrukcji wydanych przez KG AK, opracowań, relacji i wspomnień powstańców. Będzie truizmem stwierdzenie, że wspomnienia pisali ci powstańcy, którzy powstanie przeżyli, czyli ci, którzy podczas wykonywania zadań taktycznych nie popełnili błędów i nieprzyjaciel nie był w stanie wyeliminować ich z walki. W książce przedstawiono ze szczegółami taktykę walki w mieście na podstawie konkretnych przykładów zdobywania lub obrony budynków, ilustrując je szkicami i fotografiami zarówno z epoki, jak i wykonanymi współcześnie. Szczegółowo i drobiazgowo opisane sposoby budowy barykad, stanowisk dla strzelców czy broni zespołowej oraz przebieg działań sprawiają, że książka staje się wręcz podręcznikiem walki w mieście, takim typowym współczesnym TTP (Tactics, Techniques and Procedures) napisanym przystępnym językiem.
Sens poświęcenia
Co roku w sierpniu wybucha na nowo dyskusja o sensie lub bezsensie wywołania powstania w Warszawie, o zniszczeniu miasta i ludobójstwie ludności cywilnej, o wpływie powstania na zajęcie pierwszego miejsca w powojennym „konkursie” na „najweselszy barak” w „obozie socjalistycznym”. W tym komentarzu nie chcę odnosić się do tej dyskusji. Chcę się za to odnieść do jednej, chyba najcenniejszej, bo opłaconej krwią i zniszczeniem miasta, wartości zdobytej latem 1944 roku, jaką jest uzyskane doświadczenie bojowe w walce w terenie zabudowanym. To doświadczenie może i powinno zostać spożytkowane w szkoleniu programowym pododdziałów. Bez względu na wynik corocznej dyskusji nada to sens tamtemu poświęceniu.
komentarze