Dziesięciokilometrowa trasa, a po drodze zadania specjalne: przysiady z drewnianymi belkami, pompki i… pytania o wojsko. – Nie wiesz, jaki numer ma jednostka wojskowa GROM? Robisz 30 pompek! – instruktorzy Warriors Run nie dawali taryfy ulgowej śmiałkom, którzy zdecydowali się wystartować w biegu po Beskidach.
Na starcie w Wierchomli Małej pojawiło się wczoraj 54 zawodników. Czekało ich 10 kilometrów biegu, choć każdy liczył się z tym, że trzeba będzie pokonać więcej. To, co odróżnia Warriors Run od innych tego typu zawodów, to pytania o historię i wojsko, które na trasie zadają instruktorzy. Jeśli zawodnik nie udzieli poprawnej odpowiedzi – pokonuje dany etap jeszcze raz, więc trasa biegu wydłuża się.
Z pytaniami na zawodników czekali byli i obecni żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej oraz GROM-u. – Każdy, kto bierze udział w biegu, powinien wiedzieć, kiedy obchodzimy święto Wojska Polskiego, kto jest dowódcą 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, kto założycielem GROM-u – mówi st. kpr. Jacek „Diabeł” Wiśniewski, organizator Warriors Run, kolega sierż. Pawła Ordyńskiego, który zginął w Afganistanie podczas XII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Aby go upamiętnić, przyjaciele z wojska organizują bieg. – Byłem z Pawłem w Afganistanie dwa razy. Również wtedy, gdy zginął. Organizuję bieg jego imienia, ale zawsze podkreślam, że cześć i pamięć należy się każdemu żołnierzowi, który zginął na misji – zaznacza st. kpr. Wiśniewski.
Trasa Warriors Run wiodła przez teren ośrodka narciarskiego Dwie Doliny. Pierwsza część biegu była zdecydowanie trudniejsza. Zawodnicy musieli robić przysiady z drewnianymi belkami w rękach, pompki i strzelić do celu, a potem wejść po stromych schodach, pokonując 168 stopni. Na samym szczycie czekał na nich żołnierz z pytaniem: – Jaki numer ma jednostka wojskowa GROM? Nieprawidłowa odpowiedź oznacza kolejną rundę po schodach. – To duży wysiłek. Zdaję sobie z tego sprawę, ale chcę, żeby wiedzieli coś o wojsku, żeby ten bieg miał jakiś większy sens – mówi st. kpr. Wiśniewski.
Po przejściu schodów zawodnicy biegli jeszcze kilka kilometrów pod górę, a tam czekał na nich spacer z 15-kilogramowymi workami z piachem i trochę… pracy umysłowej. – Musieli ułożyć puzzle. Niby nic trudnego, ale byli już naprawdę zmęczeni, a trzeba było zapamiętać, co znajduje się na ułożonym obrazku, zwrócić uwagę na szczegóły – wyjaśnia organizator. Nie zapamiętali? 30 przysiadów.
Druga część trasy była już z górki. Organizatorzy zapowiadali ją jako znacznie łatwiejszą, ale spadł deszcz, a kamieniste leśne ścieżki zrobiły się śliskie. Trudno było zachować szybkie tempo. Zawodnicy musieli wykonać jeszcze dwa zadania: przysiady z belkami, a tuż przed metą: dwadzieścia wyskoków.
Bieg jako pierwszy ukończył Daniel Stroiński, a pierwszą kobietą na mecie była Katarzyna Pietraszek. Drugie miejsce zdobył Mariusz Chabros, a trzecie – Maciej Janiszewski i Damian Pluciński – laureat facebookowego konkursu polska-zbrojna.pl, w którym nasz czytelnik wygrał właśnie pakiet startowy na bieg. Warriors Run ukończył także Jakub Kukuła, kolejny zwycięzca redakcyjnego konkursu. Do Wierchomli jechał aż 11 godzin. – To mój pierwszy ekstremalny bieg, zacząłem trenować rok temu. W Wierchomli zająłem 15. miejsce – mówił Jakub, który po maturze chce się dostać do szkoły oficerskiej.
Ambasadorami biegu byli aktor Jacek Rozenek oraz dziennikarz Marek Kacprzak. Obaj wystartowali w Warriors Run i go ukończyli.
Sierż. Paweł Ordyński służył w 12 Brygadzie Zmechanizowanej ze Szczecina. Zginął 20 marca 2013 roku, gdy pojazd opancerzony, którym jechał, trafił na minę pułapkę. Paweł Ordyński pozostawił narzeczoną i trzymiesięcznego wówczas syna, którego nie zdążył poznać. Bieg poświęcony pamięci żołnierza odbył się po raz drugi.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze