Statkami, samolotami, koleją i na lawetach – tak czołgi, pojazdy wojskowe oraz wyposażenie żołnierzy docierały do Polski z USA, Hiszpanii, Niemiec i innych krajów NATO. – To była olbrzymia operacja i wymagała dużego wysiłku. Nie pamiętam, byśmy kiedykolwiek wcześniej działali na taką skalę – mówi płk Zbigniew Mirowski, szef Szefostwa Transportu i Ruchu Wojsk.
Pierwszy transport sprzętu wojskowego na „Anakondę-16” przypłynął drogą morską 15 maja. Do portu w Szczecinie wszedł wówczas samochodowiec „Independence II”. Przypłynął ze Stanów Zjednoczonych, z portu Charleston, z logistykami i 1400 sztukami różnego sprzętu na pokładzie. – Były to między innymi pojazdy ciężarowe MAN, IVECO oraz Hummery – wylicza płk Zbigniew Mirowski. A to był zaledwie początek. – Potem na statku transportowym typu ro-ro przybyło z portu Vigo w Hiszpanii 400 jednostek sprzętu, głównie samochody ciężarowe i osobowe. Natomiast z Wielkiej Brytanii przypłynął transportowiec z 200 jednostkami – dodaje szef sztabu nadzorującego operacje transportowe.
Z kolei lekki sprzęt, samochody terenowe, palety z wyposażeniem wojskowym oraz siedem Hammerów dostarczył na lotnisko w Gdańsku amerykański samolot wojskowy Lockheed C-5 Galaxy, który ma 75 metrów długości i prawie 20 m wysokości. To największy amerykański wojskowy samolot transportowy i jedna z największych tego typu maszyn na świecie. Jego pojemność ładunkowa wynosi 880 metrów sześciennych. – Kolejne transporty lotnicze obejmowały głównie żołnierzy z ich wyposażeniem – mówi płk Zbigniew Mirowski.
Sprzęt trafiał na poligony również koleją. – Załogi specjalnych pociągów wykonały około 30 takich transportów. Składy miały średnio około 20 wagonów i mogły przewieźć nawet 600 ton. Przewoziły z Niemiec czołgi Abrams i bojowe wozy piechoty Bradley – mówi płk Mirowski.
Sprzęt wojskowy był też transportowany drogami, na pojazdach niskopodwoziowych. Wyruszały one prawie 200 razy. Najczęściej pokonywały trasy: Jędrzychowice – Żagań – Skwierzyna – Drawsko oraz Świecko – Skwierzyna – Drawsko. – To dzięki nim na poligony dojechały na przykład Abramsy. Jeden taki czołg waży 60 ton, ma ponad 9 metrów długości, prawie 4 metry szerokości i 2,5 wysokości – wyjaśnia szef Szefostwa Transportu i Ruchu Wojsk. Przy przewozach drogowych niezbędna jest pomoc żołnierzy z kompanii regulacji ruchu, którzy pilotują konwoje oraz dbają, by w odpowiednim czasie zatankować pojazdy i zapewnić odpoczynek żołnierzom.
W Polsce dużo mówiono o transporcie tzw. szpicy z Hiszpanii do portu w Szczecinie i na wrocławskie lotnisko. Później przewieziono ją do Żagania. Najgłośniej jednak było o transporcie amerykańskich kawalerzystów – 1,4 tysiąca żołnierzy przemierzających kraj podczas „Dragoon Ride 2”. Zatrzymali się m.in. w Tarnowie, gdzie spotkali się z mieszkańcami miasta. Podczas „Anakondy” kawalerzyści wezmą udział w specjalnych ćwiczeniach taktycznych, m.in. przekroczą rzekę w Chełmnie obok Torunia. Następnie udadzą się w kierunku Litwy.
autor zdjęć: ppor. Radosław Musin, 364th Expeditionary Sustainment Command, st. szer. Andrzej Suchara
komentarze