W czasach służby zasadniczej widok ustawionych w rzędzie czystych żołnierskich butów stanowił nieodłączny element wizerunku armii. Blask wypolerowanych wojskowych trzewików urastał niemal do rangi symbolu wzorowego zakończenia dnia służby. Dzisiejsze wojsko utrzymuje sprzęt na wysokim poziomie – umie zadbać o niego i konserwować go. Mam jednak wrażenie, że do „konserwacji” własnego umundurowania czy wyekwipowania nie wie, jak się zebrać – pisze mjr rez. Tomasz „Burza” Burzyński, były oficer JWK Lubliniec.
W dzisiejszych czasach, gdy służba zasadnicza jest już tylko wspomnieniem, obraz ustawionych w rzędzie wypucowanych żołnierskich butów można zobaczyć głównie na ekranie telewizora lub podczas szkolenia młodego narybku w szkołach i ośrodkach Wojska Polskiego. Owszem, w różnych jednostkach można jeszcze spotkać amatorów „starej szkoły”, ale jest to raczej grupa w odwrocie.
Służba mundurowa „uzbraja” każdego żołnierza w mazak, szczotkę miękką i twardą oraz pastę do obuwia. Tylko brać i korzystać. Cóż, gdy służyłem w JW 4101, większość moich kolegów chwytała za ów sprzęt właściwie jedynie przed pełnieniem służby oficera dyżurnego, w biurze przepustek czy dyżurnego PKT. Ten jeden raz w miesiącu wojskowe buty lśniły tak jak powinny, a mundur był czysty i pachnący. Mogę się założyć, że w większości jednostek ten proceder wciąż jest praktykowany.
Co się działo, gdy służby w dyżurce pełnić nie trzeba było? Niestety, niektórzy żołnierze zaznaczali swój służbowy byt białymi „oznacznikami” pod pachami oraz butami, których czarny kolor z trudem przebijał się przez warstwę kurzu, pyłu i błota.
Stare porzekadło mówi: jak cię widzą, tak cię piszą. Podczas uroczystości na mieście wojsko jest zawsze pachnące i lśniące. I tak powinno być nie tylko od święta.
komentarze