Stary sprzęt trzeba umyć, oczyścić z rdzy, łuszczącej się farby. Przy okazji można mu się przyjrzeć naprawdę z bliska, a potem, podczas prelekcji, poznać jego historię. Dziś Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu organizuje akcję „Wiosenny Clean”.
Akcja czyszczenia eksponatów muzealnych jest organizowana po raz trzeci. Wszystko zaczęło się od sowieckiego czołgu IS-2. – Trzeba go było odbarwić i w ten sposób przygotować do renowacji – wspomina dr Jakub Ciechanowski, historyk z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Ówczesny dyrektor placówki wpadł na pomysł, by do pomocy zaprosić chętnych spoza muzeum. Miłośnicy militariów zyskali tym samym szansę, by dokładnie poznać zgromadzony w placówce sprzęt. Na apel odpowiedziało około 50 osób. Co ciekawe, nie tylko z Kołobrzegu.
Podczas tegorocznego pikniku „liftingowi” zostaną poddane trzy eksponaty – 85-milimetrowe działo samobieżne ASU-85, 130-milimetrowe działo morskie B-13 oraz zestaw rakietowy Wołchow. Uczestnicy prac tradycyjnie też będą mogli wysłuchać prelekcji poświęconej historii tego rodzaju sprzętu. A ta, jak zapewniają organizatorzy, jest niezwykle interesująca.
ASU-85 to sowieckie działo samobieżne stworzone po II wojnie z myślą o wojskach powietrznodesantowych. – Opowiadając o nim, zamierzam cofnąć się aż do czasów Leonarda da Vinci i projektowanych przez niego spadochronów – zapowiada dr Ciechanowski. Widzowie będą też mogli posłuchać o formowaniu wojsk powietrznodesantowych w ZSRR, wielkich manewrach pod kierunkiem marszałka Michaiła Tuchaczewskiego, które w 1935 roku zostały zorganizowane pod Kijowem, ogromnych samolotach transportowych, choćby niemieckiej maszynie Messerschmitt Me 323 Gigant.
Samo ASU-85 było przeznaczone do zwalczania czołgów, które mogły zagrozić desantującym się wojskom. Działo oparte zostało na elementach konstrukcyjnych czołgu pływającego PT-76. Nie mogło jednak, tak jak on, pokonywać rzek i jezior, a jedynie brodzić na płytszych wodach. ASU-85 okazało się też zbyt ciężkie, by zrzucać je ze spadochronem. Samoloty transportowały więc działa na wcześniej przygotowane lądowiska. Z tego typu pojazdów Armia Czerwona korzystała do końca lat 60. W Polsce aż do 1976 roku były one używane przez 6 Pomorską Dywizję Powietrznodesantową.
Działa B-13 to także sprzęt produkcji sowieckiej, skonstruowany w latach 30. ubiegłego wieku. Był wykorzystywany zarówno w artylerii nadbrzeżnej, jak i na okrętach różnych typów. Polska armia miała do dyspozycji 33 działa tego typu. Zostały one rozmieszczone w kilku miejscach na Wybrzeżu, między innymi w Ustce, Radłowie, Kołobrzegu i na Helu. Tworzyły baterie artylerii stałej. Wojsko zrezygnowało z nich w latach 70.
Wreszcie zestaw rakietowy S-75M Wołchow. Jego główny element stanowi rakieta przeznaczona do zwalczania celów powietrznych, które znajdują się na niskim i wysokim pułapie. – Właśnie przy użyciu tego typu rakiety w 1960 roku został zestrzelony nad ZSRR amerykański samolot zwiadowczy U-2 pilotowany przez Francisa Garego Powersa – mówi dr Ciechanowski. Incydent zapoczątkował poważny kryzys między obydwoma supermocarstwami. Zestawy rakietowe S-75 były potem wykorzystywane choćby przez państwa arabskie podczas wojny Jom Kippur przeciwko Izraelowi. ZSRR sprzedawał je też do krajów Układu Warszawskiego, między innymi do Polski.
„Wiosenny Clean” rozpoczął się dziś o 10.00 i potrwa cztery godziny.
autor zdjęć: Muzeum Oręża Polskiego
komentarze