Zanosi się, że cztery miesiące przepracujemy bardzo intensywnie. W planach jest sześć ćwiczeń, w tym cztery bardzo duże jak „Steadfast Jazz” czy „Baltops” – mówi kpt. mar. Michał Dziugan, dowódca niszczyciela min ORP „Mewa”. 1 stycznia okręt rozpoczął dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO.
Ma Pan już poczucie życia „na czuwaniu”?
Kpt. mar. Michał Dziugan: W sumie wielkiej zmiany nie odczuwamy, a wynika to ze specyfiki służby w naszym dywizjonie. Zajęć u nas jest mnóstwo i właściwie przez cały czas trzeba być przygotowanym do wyjścia w morze, by na przykład zniszczyć jakąś starą torpedę czy minę, która zalega na szlaku żeglugowym. Nasi marynarze wiedzą, że ze względu na pracę trudno coś na dłuższą metę zaplanować…
Załóżmy, że przychodzi sygnał do działania. Ile czasu ma załoga, by przygotować się do wyjścia w morze?
Podczas dyżuru w SON pozostajemy w siedmiodniowej gotowości do działania. W tym czasie załoga okrętu musi na przykład pobrać przygotowane specjalnie dla niej dodatkowe wyposażenie – uzbrojenie, mapy, materiały pędne czy prowiant.
A w jaki rejon możecie zostać wysłani?
W tym wypadku ramy wyznacza sama konstrukcja okrętu. Niszczyciele min projektu 206 FM są przeznaczone do operowania do 200 mil od brzegu, przede wszystkim na Bałtyku i Morzu Północnym.
Ale SON to nie wszystko. W lutym ORP „Mewa” dołączy do Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1). Tym razem na jego czele będzie stał oficer z Holandii. Wie już Pan, co dokładnie będziecie robić?
W zespole pozostaniemy przez cztery miesiące. I zanosi się na to, że przepracujemy je bardzo intensywnie. W planach znalazło się sześć ćwiczeń, w tym cztery bardzo duże. Mamy wziąć udział między innymi w manewrach „Steadfast Jazz”, „Baltops” czy dwustronnych ćwiczeniach NATO – Szwecja. Tradycyjnie też czekają nas operacje bojowe polegające na oczyszczaniu morskiego dna z niebezpiecznych pozostałości II wojny światowej – „Open Spirit” u wybrzeży państw bałtyckich i „Beneficial Cooperation” na Morzu Północnym. Ale w tej służbie trzeba być gotowym na to, że plany mogą zostać zweryfikowane przez rzeczywistość. Tak było choćby w ubiegłym roku, kiedy to na skutek napiętej sytuacji politycznej potrzebna okazała się większa obecność NATO na Bałtyku.
Będziecie służyć w zespole w gorącym okresie. Sytuacja polityczna w Europie na skutek konfliktu Rosja – NATO jest bardzo napięta…
Ocena sytuacji międzynarodowej nie należy do nas. My skupiamy się na tym, by utrzymać okręt w gotowości do wykonywania wszelkich zadań, które postawią przed nami przełożeni. I tyle.
ORP „Mewa” to jeden z trzech niszczycieli min projektu 206FM. Okręt należy do 13 Dywizjonu Trałowców, który z kolei wchodzi w skład 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Do służby, jeszcze jako trałowiec, wszedł w 1967 roku. Na przełomie wieków wszystkie jednostki tego typu zostały gruntownie zmodernizowane. „Mewa” była pierwszym polskim okrętem, który ćwiczył z jednostkami NATO. Dzień po podpisaniu przez Polskę dokumentów akcesyjnych współdziałała z okrętami niemieckimi. Trzy lata później ORP „Mewa” wszedł w skład SNMCMG1. Stał się tym samym pierwszą polską jednostką operującą pod flagą Sojuszu Północnoatlantyckiego.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze