Ma być dokładnym odwzorowaniem kokpitu odrzutowego myśliwca F-16. Będzie można na nim ćwiczyć start i pilotaż maszyny nawet podczas najgorszej pogody, a także niszczenie celów. Symulator samolotu F-16 budują studenci i pracownicy Wojskowej Akademii Technicznej. Urządzenie ma być gotowe w maju przyszłego roku.
Fot. Piotr Łysakowski
Pomysłodawcą symulatora jest Maciej Pełka, student III roku Mechatroniki i Lotnictwa na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. – Widziałem wiele symulatorów, także tych, które budowali studenci politechniki. Pomyślałem, czemu nie spróbować. Ponieważ jestem pasjonatem wojskowych statków powietrznych, postawiłem na symulator kabiny samolotu odrzutowego F-16 – mówi Maciej.
Pomysł spodobał się Krzysztofowi Kaźmierczakowi, asystentowi naukowo-dydaktycznemu na uczelni, który kiedyś jako student też zbudował symulator – Boeinga 737NG. Obaj przedstawili plany przedsięwzięcia na posiedzeniu Koła Naukowego. Potem wypadki potoczyły się szybko. W budowę włączyli się inni studenci i powstał prototyp, a dalsze prace nad urządzeniem nazwanym „Falcon Pit” postanowił finansowo wesprzeć dziekan wydziału.
– W pracę zaangażowanych jest teraz siedem osób, prawdziwych pasjonatów, poświęcających na to każdą wolną chwilę – podkreśla Krzysztof Kaźmierczak, który został opiekunem grupy budującej symulator.
Fot. WAT
„Falcon Pit” ma być dokładnym odwzorowaniem kokpitu odrzutowego myśliwca F-16. Wszystkie wymiary, rozmieszczenie przycisków i paneli kontrolnych, ale też ich funkcje będą dokładnie takie same jak w prawdziwej maszynie. – Nie będzie to może wielka kopuła z bardzo rozbudowanym systemem wizualizacji, ale na pewno będzie to w pełni funkcjonalne urządzenie, które umożliwi przeprowadzenie pełnego lotu, od startu do lądowania. Symulator będzie działał w oparciu o istniejące już oprogramowanie – opowiada Kaźmierczak.
Urządzenie umożliwi pilotowi operatorowi naukę procedur związanych z obsługą samolotu, np. z uruchamianiem F-16. Poszczególne przyciski, włączane zgodnie z check listą, pozwolą w odpowiedniej kolejności uruchomić poszczególne systemy maszyny, w tym m.in.: instalację powietrza, zasilanie, systemy nawigacji, oświetlenie samolotu, GPS. Potem „pilot” będzie już mógł „wznieść się” w powietrze i lecieć w każdych warunkach atmosferycznych.
Podczas symulowanego lotu będzie wykonywał wszystkie czynności, jakby naprawdę pilotował odrzutowiec. Siedząc za sterami „F-16”, będzie więc korzystał z systemów nawigacji ILS oraz instrumentów pilotażowo-nawigacyjnych, takich jak sztuczny horyzont, wskaźniki kąta natarcia, prędkości wznoszenia. Możliwe też będzie przeprowadzenie lądowania awaryjnego czy niszczenie celów powietrznych i naziemnych. Dynamika lotu statku powietrznego będzie zależna od aktualnej konfiguracji płatowca, podwieszeń, ilości paliwa czy pogody.
Część prac pasjonaci mają już za sobą. Gotowe są np. panele odpowiadające za sekwencję rozruchu silnika. – Opierając się na projekcie uniwersalnego kontrolera gier na USB Mjoy16, zrobiliśmy płytkę z elektroniką. Poszczególne przyciski, będące odwzorowaniem tych z samolotu F-16, musieliśmy polutować i odpowiednio zaprogramować – tłumaczy Maciej Pełka. Powstały też m.in. dwupozycyjne przełączniki odpowiadające za włączanie systemów awionicznych, takich jak np. GPS, trzypozycyjny przełącznik odpowiadający za włączenie zasilania, dźwignia wypuszczania i chowania podwozia.
Model kabiny. Fot. WAT
Istnieje już także komputerowy projekt szkieletu kabiny, w której w przyszłości zasiądzie „pilot”. – Na tym etapie korzystaliśmy między innymi z danych dostępnych w Internecie, na przykład na stronie producenta. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych samolotów na świecie, więc informacji o nim nie brakuje – wyjaśnia Maciej.
Dokumentacja produkcyjna: rysunki techniczne, wizualizacje i rzuty poszczególnych części szkieletu – to był kolejny etap prac. Jak mówią studenci, stworzyli puzzle, ale ich wycięciem z odpornej na uszkodzenia i wilgoć płyty drewnopodobnej zajmuje się już specjalna firma. Gotowe elementy składające się na stanowisko z bocznymi ścianami mają być gotowe lada dzień. Studenci liczą, że do końca września uda im się złożyć wszystkie elementy konstrukcji w całość.
Ostatnim etapem będą prace nad elektroniką. Wszystkie przygotowane wcześniej przyciski i pokrętła wykonawcy będą montować w środku kabiny.
Budowa symulatora ma potrwać do maja przyszłego roku. – Ten projekt ma przede wszystkim pokazać studentom, jak budowane są symulatory. Chcemy, aby w przyszłości mogli z niego korzystać przyszli inżynierowie, którzy szkolą się na WAT, a będą kiedyś pracować przy F-16 – mówi Krzysztof Kaźmierczak. Dodaje, że urządzenie daje im szansę zweryfikować teoretyczną wiedzę w praktyce. Zobaczą, jak samolot zachowuje się w powietrzu, jak się go obsługuje, jakie są połączenia między systemami, za co odpowiadają poszczególne przełączniki itp.
Na budowę symulatora pasjonaci mają ok. 12 tysięcy zł. – Na ten etap wystarczy. Już dziś jednak myślimy o rozbudowaniu urządzenia o metalową strukturę samolotu, obrazy sferyczne czy obrotową platformę. Wtedy koszty mogą wzrosnąć nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi Maciej Pełka. Poza nim i Krzysztofem Kaźmierczakiem w prace zaangażowani są także studenci: Igor Cichowlas, Mateusz Kubaszczyk, Jakub Pacuła, Jarosław Sadurski, Mateusz Matławski.
„Falcon Pit” został już zauważony – zdobył wyróżnienie podczas XX Seminarium Kół Naukowych Studentów Wydziału Mechatroniki i Lotnictwa.
autor zdjęć: Piotr Łysakowski, arch. WAT
komentarze