Słowo wstępne

Żołnierze chcieliby jeść zdrowo, pożywnie i smacznie. Jak ich oczekiwania mają się do rzeczywistości? Sprawdziliśmy, jakimi prawami rządzi się w armii kuchnia i czy na wojskową „michę” nadal się narzeka.

Do dziesięciolitrowego wiadra wlewamy wodę, a następnie wrzucamy landrynkę. Tak otrzymany koncentrat następnie rozcieńczamy wodą – chyba każdy zna ten legendarny przepis na wojskowy kompot. I choć stare żarty na temat jedzenia w armii śmieszą mimo upływu lat, to na szczęście z biegiem czasu coraz mniej przystają do rzeczywistości. Prawda jest taka, że żołnierze jedzą coraz lepiej i coraz smaczniej. Oczywiście od tej reguły są wyjątki, czego nieraz sama doświadczyłam, kosztując wojskowych „specjałów”.

Zaglądam na jeden z popularnych profili w mediach społecznościowych, gdzie użytkownicy wrzucają zdjęcia dań serwowanych w jednostkach wojskowych i na poligonach. A tam przykładowy obiad z 12 Brygady Zmechanizowanej: dwa dania do wyboru: pomidorowa i mielony lub zupa węgierska i de volaille, do każdego po dwie sałatki. Dalej terytorialsi z Trzebiatowa: pomidorowa, na drugie ryż, mielony i sałatka. Wojskowi z innych jednostek donoszą: na obiad zupa kaszubska, smażona ryba, na śniadanie jajka, sałata, wędlina lub mozzarella i pomidory. Na koniec w oczy wpadają mi tagliatelle z krewetkami i komentarz jednego z internautów: „jeśli tak karmią w MON-ie, to może rozważę powrót do służby”.

Żywienie w armii regulowane jest przez różnego rodzaju normy, należności i przeliczniki. Posiłek musi być w odpowiedniej cenie i powinien liczyć odpowiednio dużo kalorii. Dobrze byłoby, gdyby był także smaczny, choć to już kwestia mocno dyskusyjna, bo preferencje żywieniowe i przyzwyczajenia mamy bardzo różne. Prawda jest też taka, że smak potraw zależy w dużym stopniu od kucharza, jego chęci, umiejętności i kreatywności.

W grudniu zaglądamy do wojskowej kuchni nie bez powodu. Pokazujemy, że żywienie w armii to złożony system logistyczny, w którym coraz większą rolę odgrywa nauka i zaawansowane technologie oraz przemiany kulturowe. Akcentujemy również, że to, co jemy, ma ogromne znaczenie dla zdrowia, prawidłowej masy ciała i sprawności fizycznej. A przecież żołnierzy chcemy mieć sprawnych. Zdolność bojowa naszej armii to nie tylko Abramsy, HIMARS-y czy Apache’e – to przede wszystkim silni i zdrowi ludzie, którzy ten nowoczesny sprzęt obsługują. W grudniowym wydaniu magazynu przeczytacie zatem nie tylko o wojskowej grochówce i suchych racjach żywnościowych. Opowiemy wam, jak się gotuje na wojskowych okrętach, a także co jeść w ekstremalnych warunkach.

Szanowni Państwo, oddajemy w Wasze ręce ostatnie w tym roku wydanie miesięcznika „Polska Zbrojna”. W imieniu swoim i całego zespołu życzę Państwu wszystkiego co najlepsze na święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Dziękujemy za to, że jesteście z „PZ”.

Magdalena Kowalska-Sendek, redaktor naczelna miesięcznika „Polska Zbrojna”





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO