Dwanaście okrętów z kilku krajów świata, a także cztery grupy nurków będą oczyszczać litewskie wody Bałtyku z min i niewybuchów, które zalegają na dnie od czasu drugiej wojny światowej. W rozpoczętej dziś operacji „Open Spirit 2013” uczestniczą marynarze z Polski.
Operacja u wybrzeży Litwy to pierwsze zadanie, które po letniej przerwie ma do wykonania natowski zespół obrony przeciwminowej. Od początku roku na jego czele stoi polski okręt ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”. Podczas „Open Spirit 2013” pod jego komendą będą działały niszczyciele min z Estonii, Holandii i Belgii. – Na kilka dni dołączył też do nas duński okręt HDMS „Thetis” – wyjaśnia kpt. mar. Piotr Wojtas, oficer prasowy zespołu. Jednostka do poszukiwania min wykorzysta dwa morskie drony. – To niewielkie okręciki. Mogą być zdalnie sterowane, z pokładu HDMS „Thetis”, albo przez kilkuosobową załogę – tłumaczy kpt. mar. Wojtas.
Niebezpiecznych pozostałości po ostatniej wojnie będą poszukiwać też dwa inne zespoły okrętów. Pierwszy składa się z jednostek Baltronu, czyli wspólnego dywizjonu sił morskich Litwy, Łotwy i Estonii, a także polskiego niszczyciela min ORP „Flaming”. Drugi tworzą litewski okręt M54 „Kursis” i cztery grupy nurków minerów, w tym specjaliści z Polski.
Dziś po południu okręty wyszły z portu w Kłajpedzie. W morzu pozostaną przez dziesięć dni. – Oczyszczanie akwenu ze starych min i niewybuchów to niezwykle żmudna praca – przyznaje kpt. mar. Wojtas. – Każdemu z okrętów zostaje przydzielony kwadrat o boku równym mili morskiej. Należy go przeszukać metr po metrze przy użyciu specjalistycznego sprzętu. To trochę jak odkurzanie dywanu. Jeśli załoga natknie się na niebezpieczne pozostałości, wysadza je w powietrze – tłumaczy. Sprawdzone i oczyszczone pole zostaje oznaczone na mapie kolorem zielonym, a okręt otrzymuje do przeszukania kolejny kwadrat. Jak jednak przyznaje kpt. mar. Wojtas, marynarze nie mogą mieć całkowitej pewności, że przeczesany kwadrat za kilka lat nadal będzie czysty. – Trzeba pamiętać choćby o ruchach dna albo ciągniętych pod wodą rybackich sieciach, które mogą spowodować przemieszczenie niewybuchów w sprawdzone wcześniej miejsca – zaznacza kpt. mar. Wojtas.
Operacje pod kryptonimem „Open Spirit” są organizowane co roku. Obejmują na przemian wody Litwy, Łotwy i Estonii. – Polskie okręty biorą w nich udział regularnie od 15 lat – informuje kmdr ppor. Piotr Adamczak z Biura Prasowego Marynarki Wojennej.
Na dnie Bałtyku nadal leży dużo niebezpiecznych pozostałości z czasów ostatniej wojny. Sam akwen, a także część leżących nad nim państw były areną intensywnych walk. A liczne w tym rejonie cieśniny, zatoki, przesmyki sprzyjały zakładaniu zagród minowych. – Min używały wszystkie strony konfliktu – podkreśla kmdr ppor. Adamczak. – Na Bałtyku powstawały zarówno zagrody defensywne, które miały ochronić porty, np. przed okrętami podwodnymi przeciwnika, jak i ofensywne, mające uniemożliwić wrogim jednostkom wyjście na pełne morze – tłumaczy. Według szacunków podczas ostatniej wojny na Morzu Bałtyckim rozmieszczono około 150 tysięcy min. – Szczególnie dużo niebezpiecznych obiektów zalega u wybrzeży Łotwy i Estonii, w Zatoce Fińskiej. Nadal mogą one stanowić zagrożenie dla żeglugi i rybołówstwa – podsumowuje kmdr ppor. Adamczak.
autor zdjęć: Piotr Wojtas
komentarze