Nie da się przewidzieć zachowania człowieka w sytuacji ekstremalnej. Można jednak nauczyć go reagować, gdy stres dopadnie kolegę z pododdziału – mówi ppłk Radosław Tworus. W marcu szkolenie z przeciwdziałania skutkom wojennej traumy przejdą żołnierze przygotowujący się do wyjazdu na kolejną zmianę.
Rutynowy patrol. Nagle przy drodze, którą jedzie polski konwój wybucha mina pułapka. Nikt nie ginie, nikt nie zostaje ranny, jednak kierowca jednego z wozów dziwnie się zachowuje. Ma szkliste oczy i trzęsą mu się ręce, jest przerażony. W takim stanie nie może prowadzić. Zajmuje miejsce w środku, za kierownicą siada ktoś inny. Po powrocie do bazy żołnierz idzie do psychologa, który na dwa tygodnie odsuwa go od zadań.
W historii afgańskiej misji takich przypadków było sporo. – Wielu żołnierzy jadących na misję ma złudne poczucie, że psychicznie są do niej przygotowani. Rzeczywistość bywa jednak inna. Gdy stres dotyka kolegę z pododdziału lub ich samych, nie wiedzą jak się zachować – tłumaczy ppłk Radosław Tworus, pełniący obowiązki kierownika Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Dlatego w warszawskiej klinice powstał pomysł zorganizowania warsztatów dla żołnierzy wyjeżdżających na misje. Specjaliści chcą nauczyć żołnierzy nie tylko tego, jak rozpoznać objawy stresu pola walki, ale także sposobów radzenia sobie z wojenną traumą.
Po co żołnierzom taka wiedza, skoro na misji zawsze jest psycholog? – Żołnierze stanowią zespół. Razem mieszkają, jedzą, razem biorą udział w akcjach bojowych. Najszybciej mogą zorientować się, że ich kolega zachowuje się inaczej, że stał się bardziej drażliwy, stracił apetyt lub ma niespokojny sen – mówi ppłk Tworus.
Zdaniem podpułkownika, siła grupy i wsparcie koleżeńskie to niedoceniane elementy terapii w przypadku stresu wojennego. – Chcemy pokazać żołnierzom, że to od nich zależy, jak szybko ich koledze zostanie udzielona pomoc specjalistyczna – wyjaśnia kierownik kliniki.
Podczas szkolenia wojskowi będą analizować autentyczne przypadki żołnierzy, którzy leczyli skutki wojennej traumy w warszawskiej klinice. Wszystko po to, by uczestnicy mogli zobaczyć, jak dochodzi do rozwoju zaburzeń psychicznych, jakie są ich objawy oraz dlaczego niektórzy mundurowi je ukrywają.
Kpt. Piotr Półbratek, który na X zmianie PKW w Afganistanie był dowódcą 1 kompanii piechoty zmotoryzowanej ocenia, że takie kursy mogą być przydatne, zwłaszcza dla dowódców niższych szczebli. – Są najbliżej żołnierzy, dlatego mogą obserwować ich reakcje w sytuacjach trudnych – wyjaśnia.
Warsztaty poświęcone przeciwdziałaniu skutkom wojennej traumy organizowane są w klinice od dwóch lat. Dotąd brali w nich udział jedynie psycholodzy, lekarze oraz kapelani jadący na misję. W pierwszym szkoleniu dla wojskowych wezmą udział żołnierze oraz dowódcy pododdziałów bojowych. – Nie mamy wsparcia finansowego ze środków Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego zarezerwowanych dla MON. Widząc jednak potrzebę takich szkoleń, zdecydowaliśmy się zorganizować je odpłatnie – tłumaczy Stanisław Ilnicki, konsultant kliniki oraz Wojskowej Służby Zdrowia ds. Psychiatrii.
Od 2005 roku w Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego na Szaserów hospitalizowanych było 290 weteranów misji. Ze względu na problemy psychiczne z Afganistanu wróciło do kraju przed zakończeniem misji ok. 4 procent żołnierzy. Według szacunkowych danych stres pourazowy dotyka około 10 procent weteranów Polskich Kontyngentów Wojskowych.
O problemach stresu pourazowego czytaj w materiałach portalu polska-zbrojna.pl.
autor zdjęć: Adam Roik - Combat Camera DOSZ, Jarosław Wiśniewski
komentarze