moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Odroczenie bardziej pożądane niż powołanie. Klimat społeczny w Ukrainie ulega zmianom

Jak w przypadku każdych zmagań, także wojna na Wschodzie ma swoich antybohaterów – osoby uchylające się przed wojskiem. Przez pierwszych kilka miesięcy pełnoskalowego konfliktu był to w Ukrainie i przyjaznych jej krajach temat tabu. Przełamali je sami Ukraińcy – we wrześniu 2022 roku „Kyiv Independent” napisał o ponad ośmiu tysiącach obywateli Ukrainy, którzy próbowali opuścić kraj od 24 lutego. W tym samym czasie na stronie internetowej Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) po raz pierwszy pojawił się komunikat o „zidentyfikowaniu kilku przestępców, którzy w zamian za wynagrodzenie (od 4 do 15 tys. dolarów) pomagali mężczyznom w wieku poborowym opuścić kraj bez podstawy prawnej”. Od tego czasu podobne treści zamieszczane są co kilkanaście dni.

Zarazem warto wspomnieć, że w pierwszym tygodniu pełnoskalowej inwazji do kraju wróciło 80 tys. mężczyzn. Dane te podało MSW Ukrainy, podkreślając, że powodem powrotów była chęć „obrony suwerenności i integralności terytorialnej”. Kilkanaście miesięcy później w ukraińskiej przestrzeni medialnej już właściwie nie mówiło się o dobrowolnych powrotach, za to coraz częściej podnoszono kwestię przymusowego ściągania poborowych z zagranicy. Wiosną tego roku Kijów postanowił upomnieć się o tych mężczyzn – odmówiono im obsługi konsularnej, sondowano sojusznicze rządy na okoliczność deportacji „uchylantów”, jak nazywa ich ukraińska ulica. Wedle szacunków, chodzi o 600–650 tys. mężczyzn, co odpowiadałoby obecnej liczebności Sił Zbrojnych Ukrainy (ZSU).

Dziś o tych, którzy schronili się za granicą, jakby trochę zapomniano, a zainteresowanie Ukraińców koncentruje się na przebywających w kraju „uchylantach”. Co istotne, zmienia się również charakter opowieści o dekownikach – nadal stykają się oni z przejawami ostracyzmu, ale da się też wyczuć rosnącą akceptację. Zdobycie „odsroczki” – odroczenia – przestaje być wstydliwym sekretem, ba, staje się dowodem życiowej zaradności (a więc i sukcesu).

 

Nim zastanowimy się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, chciałbym zwrócić uwagę Czytelników na pewien uniwersalny fakt. Otóż każde wojsko i wojna potrzebują zaplecza. Najlepiej takiego, gdzie życie toczy się – na tyle, na ile to możliwe – wedle utartych, pokojowych rytmów. Dla wojennego wysiłku ważne jest zachowanie ekonomicznych zdolności państwa, co oznacza sytuację, gdzie jedni walczą na froncie, a inni pracują. Także za granicą, gdy łatwiej tam o większe pieniądze. Ukraińcy, którzy schronili się w Polsce, wysyłają na Wschód – do pozostałych na miejscu rodzin – potężne sumy. Nawet 5 mld dolarów rocznie. Nie znam wartości wszystkich transferów finansowych, możliwe, że jest sześć razy wyższa (na terenie Rzeczpospolitej przebywa obecnie mniej więcej jedna szósta ukraińskich uchodźców). Dla zarżniętej wojną ukraińskiej gospodarki to solidne wsparcie, nie do wypracowania w kraju. O czym często zapominamy, mierząc się z poznawczym dysonansem. Zupełnie zrozumiałym, bo z jednej strony słyszymy i oglądamy relacje, z których wynika, że sytuacja Ukrainy jest zła, z drugiej, niemal każdego dnia natykamy się na zdrowych i silnych ukraińskich chłopców, którzy są tu, gdy ich koledzy i rówieśnicy giną i zostają ranni tam, na froncie.

Ukraińscy żołnierze strzelają z moździerza w kierunku Pokrowska na Ukrainie. Obwód doniecki, 31 lipca. 

A teraz przyjrzyjmy się kwestii motywacji. My, Polacy, mamy „we krwi” złorzeczenie na nasze państwo, jakość jego usług. Umyka nam, że mimo wszystkich wad tej państwowości, żyjemy w kraju ulokowanym w cywilizacyjnej awangardzie. Ukraińcy, w dramatycznej większości, takiego komfortu nie mieli i nie mają. Często śmiejemy się z marności „głubinki”, rosyjskiej prowincji, zapominając bądź nie wiedząc, że duża część Ukrainy wygląda tak samo.

Trzysta lat rusyfikacji, siedem dekad sowietyzacji, przeorało ukraińską wspólnotę do spodu. Dużo by o tym pisać, dość stwierdzić, że zanegowana wartość jednostki, w czasach współczesnych przyniosła wybitnie złodziejski kapitalizm z koszmarną korupcją włącznie. Zapominamy, że fatalna kultura organizacyjna i dziesięciolecia księżycowej gospodarki, na wejście (w 1991 roku) uczyniły Ukrainę krajem biednym, zacofanym, ekologicznie zdewastowanym, materialnie byle jakim. Że ten anturaż w połączeniu z promowaną przez Rosjan wizją stosunków społecznych – opartych na wiernopoddaństwie, braku inicjatywy i generalnie niskich oczekiwaniach – odcisnął się piętnem na kolejnych latach formalnie już wolnej Ukrainy. Ukraińcy odzyskali niepodległość, ale nie odzyskali państwa, a wielu z nich nawet nie miało ambicji, by o swoje zawalczyć (w socjologii, w takim kontekście, mówi się o „wyuczonej bezradności”). Przejęte przez oligarchów i kastę urzędniczą państwo zwykłemu człowiekowi kojarzyło się z niemocą („niedasizmem”), obojętnością na los obywateli i koniecznością wręczania łapówek. Za niemal wszystko, niemal wszędzie. W takim kraju nie dało się żyć – jeszcze nim wybuchła wojna, Ukrainę opuściło 10 mln osób, jedna piąta populacji.

Czego tu bronić (wracać i bronić)? Idei, wymarzonej ojczyzny? Jasna sprawa, ale co w sytuacji, gdy zewsząd dochodzą wieści, że w gruncie rzeczy niewiele się zmieniło. I to mimo gigantycznego patriotycznego wzmożenia z ostatnich kilkudziesięciu miesięcy. Politycy nadal „biorą”, oligarchowie pozostają mocni – niezależnie od restrykcyjnych przepisów, mobilizacja omija należące do nich zakłady pracy, niekoniecznie związane z produkcją na rzecz wojska.

Wiem, że do pójścia na front trzeba odwagi. Widziałem na własne oczy, że tchórze w okopach nie mają czego szukać. I pal licho ich samych, ale stwarzają zagrożenie także dla innych. A jeśli ktoś intencjonalnie zwiał z Ukrainy po 24 lutego 2022 roku, to z dużym prawdopodobieństwem uczynił to ze strachu. Z czysto pragmatycznego punktu widzenia, lepiej by taki ktoś robił coś pożytecznego gdzie indziej. Na przykład jako członek emigranckiej wspólnoty, zasilającej gospodarkę walczącego państwa.

I gdy tak o tym myślę, przychodzi refleksja, że przecież źle zmotywowany żołnierz, wsadzony w kamasze nie z własnej woli, nie będzie bił się jak należy. To pogląd mocno ugruntowany w debacie publicznej – wprost przeniesiony z rzeczywistości rynku pracy („z niewolnika nie ma pracownika”) – ale czy w przypadku wojska uzasadniony na wojnie? Największe współczesne konflikty odbyły się z udziałem ogromnych żołnierskich mas, mobilizowanych, a jakże, pod przymusem. Wielkiej wojny – a ta na Wschodzie już na takie miano zasługuje – nie sposób „ogarnąć” ochotnikami. I jeśli przyjrzymy się najdzielniejszym z dzielnych – uhonorowanym bohaterom I czy II wojny światowej – dostrzeżemy, że większość z nich to chłopcy z poboru.

Nie trywializuję osobistych motywacji, ale ostatecznie najważniejsza jest chęć przeżycia, co na linii frontu sprowadza się do kalkulacji „albo ja, albo on”, i stojącymi za nią działaniami. Rzecz w tym, że są one tym skuteczniejsze, im lepiej wyszkolony, wyposażony i dowodzony jest żołnierz. O tym, że te atuty mają duże znaczenie, mówią sami „uchylanci”, niedostatkami i słabościami armii tłumacząc swoją postawę. Długo sądziłem, że to wymówki, aż w lipcu tego roku zobaczyłem w Charkowie bilboard rekrutacyjny. „Gwarantujemy dwumiesięczne szkolenie przygotowawcze!”, obiecywała jedna z brygad ZSU. Zgodnie ze sztuką, takie przygotowanie powinno trwać pół roku…

Marcin Ogdowski , korespondent wojenny, autor bloga bezkamuflazu.pl

autor zdjęć: AA/ABACA/Abaca/East News

dodaj komentarz

komentarze


Biało-czerwona na Monte Cassino
 
Pod siatką o medale mistrzostw WP
Żołnierz influencer?
Szkice strzelca spod Monte Cassino
Zostań cyberlegionistą! Wojsko rusza z nowym programem
Walka pod napięciem
Każdego dnia trzeba podtrzymywać pamięć o naszej historii
„Przekazał narodowi dziedzictwo myśli o honor i potęgę państwa dbałej”
Władysław Kosiniak-Kamysz: Nasza strategia to strategia na rzecz pokoju
Gdy sekundy decydują o życiu
Ogień z nabrzeża
Ukwiał z Gdańska
Mistrzyni olimpijska najszybsza na Bali
Kontrakty dla firm produkujących na rzecz obronności
Obierki z błotem
Pierwsza misja Gripenów
Podniebny Pegaz
AI w służbie MON-u
MON: Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę
Jak daleko do końca wojny?
Nurkowie bojowi WS wyróżnieni
Szef MSZ do Rosji: Nigdy więcej nie będziecie tu rządzić
Spartakiadowe zmagania w Łasku
Pracowity dyżur Typhoonów
Narodowy Dzień Zwycięstwa z żołnierzami
Piorun – polska wizytówka
Pamiętamy o bohaterach spod Monte Cassino
DriX – towarzysz okrętu
Czołgi końca wojny
Ustawa bliżej żołnierzy
Sport kształtuje mentalność
Zarzuty w sprawie ujawnienia fragmentów planu „Warta”
Składy wysokiego ryzyka
Long Range. Mamy nowych mistrzów Polski
Ukraińcy i Rosjanie spotkali się pierwszy raz od 2022 roku
Atak na masową skalę. Terytorialsi ćwiczyli z amerykańskimi żołnierzami
Wsparcie dla polskich Abramsów
Nowa partia Abramsów już w Polsce
Pegaz nad Europą
Polska 1 Dywizja Pancerna zajęła Wilhelmshaven
Jeszcze więcej OPW w roku 2025
Sojusznicy w obronie Europy, czyli „Defender ‘25”
Na pomoc po katastrofie
Zapraszamy na „Wakacje z wojskiem”
Międzynarodowe manewry pod polskim dowództwem
Polskie Pioruny dla Belgii
Sportowcy z „armii mistrzów” pokazali klasę
Zawody West Point. Kadeci AWL-u z ósmą lokatą
Pod żaglami – niepokonani z AMW
Polska dołącza do satelitarnej elity
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Wspólna wola obrony
Nasi czołgiści najlepsi
Podchorążowie z AWL na podium w grach wojennych w Waszyngtonie!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Pamięć o polskich bohaterach z Monte Cassino
Koniec wojny, którego nie znamy
Święto zwiadowców
Nowy prezes PGZ-etu
Medycy dla „Tarczy Wschód”
Wakacje? To czas na wojsko
Na początek: musztra i obsługa broni
Historyczne zwycięstwo Ukraińców w potyczce morsko-powietrznej
Bohater odtrącony
Tarcza Wschód. Porozumienia z Lasami i KOWR-em
Apache’e nadlatują
Polska i Norwegia zacieśniają stosunki
Pilecki – mniej znane oblicze bohatera
Mamy pierwszych pilotów F-35
Historyczna umowa z Francją
Wiedza na trudne czasy
Wojskowe widowisko w Zakopanem
Gra o kapitulację
Gdy zgasną światła
Więcej na mieszkanie za granicą
Bat na wrogów i niepokornych
Poznajcie Głuptaka – polskiego kamikadze
Tysiące dronów dla armii
Misja PKW „Olimp” doceniona
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Basen dla Rosomaka

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO