Ponad tysiąc żołnierzy NATO stawiło się na ćwiczenia dowódczo-sztabowe „Steadfast Jackal’23”, które odbyły się w Norwegii. Zmagania były równocześnie certyfikacją Eurokorpusu, podczas której wojskowi musieli udowodnić, że są gotowi do dowodzenia operacjami z udziałem różnych rodzajów wojsk.
Eurokorpus to jedyne dowództwo, które może dowodzić operacjami poniżej progu wojny, prowadzonymi zarówno pod auspicjami NATO, jak i Unii Europejskiej. Dotychczas takie działania były realizowane m.in. w: Bośni i Hercegowinie, Kosowie, Afganistanie, Mali i w Republice Środkowej Afryki, ale zawsze w domenie lądowej. Wkrótce się to jednak zmieni, bowiem żołnierze zasilający strukturę udowodnili, że mogą kierować także działaniami innych rodzajów wojsk. – Operacje połączone, którymi Eurokorpus może już dowodzić wymagają synchronizacji działań wielu jednostek sprzętu, żołnierzy, w różnych domenach jednocześnie. I nie chodzi tylko o to, aby doprowadzić do tego, by na teatrze działań wojska były skuteczne, ale także by uniknąć „friendly fire”, czyli ostrzelania własnych sił – wyjaśnia gen. broni Jarosław Gromadziński, dowódca Eurokorpusu.
A to, że są gotowi do prowadzenia takich działań, żołnierze z Eurokorpusu udowodnili podczas ćwiczeń dowódczo-sztabowych wspomaganych komputerowo „Steadfast Jackal ’23”, które odbyły się na przełomie listopada i grudnia w Norwegii. Wówczas do działania zaangażowano 1100 żołnierzy z 18 państw NATO (w tym ponad 500 z samego Eurokorpusu) oraz siedmiu państw partnerskich sojuszu. Wśród sił wydzielonych do ćwiczeń były m.in. francusko-niemiecka brygada zmechanizowana czy brygada logistyczna i komponent sił powietrznych z Hiszpanii.
Szczegóły scenariusza „Steadfast Jackal’23” były objęte tajemnicą. Dowódca Eurokorpusu poinformował jedynie, że scenariusz nawiązywał do sytuacji, które mogłyby się wydarzyć i wymagałyby zaangażowania różnych komponentów jednocześnie. Dlatego na wirtualnym poligonie działały wojska lądowe, specjalne, siły powietrzne, marynarka wojenna, ćwiczyła także logistyka i cyberżołnierze. – To było ćwiczenie prowadzone naprawdę na bardzo dużą skalę. Scenariusz uwzględniał działania 45 tys. żołnierzy, 40 okrętów, 200 samolotów czy 150 śmigłowców – wylicza dowódca. Celem ćwiczących było takie pokierowanie przydzielonymi siłami, aby zapobiec konfliktom zarówno hybrydowym, jak i konwencjonalnym bądź atakom terrorystycznym. Żołnierze musieli także uwzględnić konieczność udzielenia pomocy humanitarnej, a nawet… przeciwdziałać dezinformacji.
Film: Aleksander Kruk, Magdalena Miernicka/ Zbrojna TV
Oczywiście żołnierze nie przystąpili do certyfikacji z marszu. Do tego egzaminu przygotowywali się przez 18 miesięcy, choćby uczestnicząc w wielu ćwiczeniach mniejszej skali o wspólnym kryptonimie „Common Exercise Series’22”. – To był czas ścisłej współpracy z sojusznikami, wymiany doświadczeń, co pozwoliło przygotować cały personel do „Steadfast Jackal’23”, a przede wszystkim do reagowania w trudnych sytuacjach, z jakimi mierzy się świat dziś, a być może także w przyszłości – zaznacza gen. bryg. Adam Rzeczkowski, zastępca szefa sztabu Eurokorpusu.
Ćwiczenia „Steadfast Jackal’23” odbyły się w Połączonym Centrum Działań Bojowych NATO (Joint Warfare Centre) w Stavanger w Norwegii. Natowskie centrum szkolenia, wyposażone w nowoczesne systemy komputerowe specjalizuje się właśnie w przygotowywaniu do działania sztabów. W centrum służy 260 żołnierzy sojuszniczych armii, w tym 10 Polaków. To właśnie oni przygotowali scenariusz ćwiczeń, z którym mierzyli się żołnierze Eurokorpusu podczas certyfikacji. – Był on bardzo rozbudowany, zawierał wiele wydarzeń, które wymuszały od sztabu konkretną reakcję – mówi gen. dyw. Piotr Malinowski, dowódca JWC. – Ale taka jest nasza rola. Naszym zadaniem jest przygotowanie jednostek dowodzenia szczebla operacyjnego do wykonywania zadań zgodnie z natowskimi planami, mamy więc bezpośredni wpływ na gotowość NATO – zaznacza.
W związku z otrzymaniem certyfikacji umożliwiającej Eurokorpusowi dowodzenie operacjami połączonymi, żołnierzy czekają nowe zadania. Już od 1 stycznia 2024 roku Eurokorpus będzie pełnił funkcję dyżurnego dowództwa połączonych zadaniowych sił NATO (NATO Joint Task Force Headquaters), tym samym odciążając Włoski Korpus Szybkiego Reagowania NATO (ang. NATO Rapid Deployable Corps Italy), który pełni ją obecnie. Oznacza to, że jeśli Sojusz Północnoatlantycki zadecyduje o skierowaniu swoich sił do działań przeciwkryzysowych, nie objętych artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, za ich przygotowanie oraz prowadzenie samej operacji będą odpowiadali właśnie żołnierze ze Strasburga. Równolegle Eurokorpus przygotowuje się do realizacji kolejnych zadań. W 2025 roku struktura będzie pełnić podobną rolę, ale już na potrzeby Unii Europejskiej.
Eurokorpus został utworzony w 1992 roku z inicjatywy Francji i Niemiec. Działalność rozpoczął rok później. Obecnie struktury dowództwa zasilają żołnierze z 11 państw. Przy czym sześć z nich, czyli: Francja, Niemcy, Belgia, Hiszpania i Luksemburg, a od stycznia 2022 roku także Polska, mają status państw ramowych. Daje im to prawo delegowania do dowództwa oficerów, a także wpływ na strukturę, funkcjonowanie i wykorzystanie w przyszłości tej formacji. Natomiast Austria, Grecja, Włochy, Rumunia i Turcja mają status państw stowarzyszonych. Od czerwca 2023 roku dowódcą, a zarazem pierwszym Polakiem w tej roli, jest gen. broni Jarosław Gromadziński.
autor zdjęć: Eurocorps
komentarze