Po 16 dniach treningów w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych wreszcie mogli wypowiedzieć słowa przysięgi wojskowej! Dziś 38 uczestników szkolenia „Trenuj jak żołnierz”, przysięgało na sztandar jednostki i zostało rezerwistami. Dla jednych jest to koniec przygody z armią, dla innych to dopiero początek kariery w mundurze.
– Nauczyłem się żołnierskiego życia. Potrafię posługiwać się bronią i celnie strzelać, umiem wykonać stanowisko ogniowe i dobrze je zamaskować, a nawet udzielić pomocy rannemu koledze – wymienia szer. Jakub Gałek, który w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych złożył dziś przysięgę wojskową. W sumie na placu apelowym wrocławskiego centrum stanęło w sobotę 38 ochotników: 12 kobiet i 26 mężczyzn w wieku od 18 do 55 lat. Podobne uroczystości odbyły się także w 15 innych jednostkach i wojskowych centrach szkolenia w całym kraju. Wypowiedzenie słów przysięgi było dla uczestników projektu „Trenuj jak żołnierz” zwieńczeniem 16-dniowego szkolenia podstawowego.
Do udziału w tych szkoleniach ochotnicy zgłaszali się w całym kraju w maju i czerwcu. W pierwszym etapie spędzili w wojsku tylko jeden weekend. Ci, którzy chcieli rozwinąć swoje umiejętności, powrócili do jednostek na dwutygodniowe szkolenie w lipcu i sierpniu, w zależności od ustalonego harmonogramu. Ich udział w „Trenuj jak żołnierz” kończy się złożeniem przysięgi wojskowej.
Zawodowstwo lub rezerwa
– Dwutygodniowe szkolenie i przysięga jeszcze bardziej zachęciły mnie, do tego, aby zostać żołnierzem zawodowym – przyznaje Jakub i zapowiada, że teraz zgłosi się na szkolenie specjalistyczne. – Nie wykluczam także udziału w przyszłorocznych egzaminach do Akademii Wojsk Lądowych. Chcę zostać żołnierzem zawodowym – mówi.
O tym, że szkolenie było ciekawe i zachęcało do pozostaniu w wojsku świadczy to, że nikt z uczestników nie zrezygnował ze szkolenia w czasie jego trwania. Kilku ochotników, podobnie jak Jakub, deklaruje chęć zostania żołnierzami zawodowymi. Ale są wśród uczestników i tacy, którzy do wrocławskiego centrum zgłosili się bo chcieli poznać wojsko od środka. – Mam dobrą pracę, żonę, dziecko i radykalnie swojego życia zmieniać nie chcę – tłumaczył Jerzy Iwanowski. – Nie mogę powiedzieć, że poznałem już wojsko dogłębnie, ale znam je znacznie lepiej niż przed udziałem w projekcie – dodaje. Według niego szkolenie chwilami było bardzo trudne, ale zarazem ciekawe. Iwanowski nie kryje, że szkolenie byłoby dla niego łatwiejsze, gdyby na co dzień bardziej dbał o kondycję fizyczną. Co podobało mu się najbardziej? – Strzelania – odpowiada. Na sobotnią przysięgę zaprosił żonę i kilkuletnią córkę. Byli także jego rodzice. – Jestem bardzo dumny z syna – podkreśla ojciec Jerzego Iwanowskiego.
Ostatnie zajęcia i egzamin
Przysięga była zwieńczeniem dwutygodniowych treningów. W ostatni czwartek towarzyszyliśmy ochotnikom podczas zajęć. Większość dnia spędzili oni na strzelnicy, gdzie brali udział w dosyć trudnym strzelaniu numer B1. Jest to prowadzenie ognia do celów ukazujących się na określony czas na odległości od 100 do 200 m. Strzelający musi w tym czasie zmienić stanowisko ogniowe i szybko przejść z postawy strzeleckiej leżąc do klęczącej z ukrycia. Każdy żołnierz ma w magazynku 20 nabojów i sam decyduje, ile amunicji poświęci na zniszczenie danego celu. Strzelec sam decyduje także, czy będzie prowadził ogień pojedynczy, czy będzie strzelał seriami. – Największa trudność tkwi w tym, że trzeba bardzo szybko zająć stanowisko ogniowe i rozpocząć strzelanie, nim cel numer 1 opadnie. Trzeba także umiejętnie zaplanować wykorzystanie amunicji, aby wystarczyło jej na zniszczenie ostatniego celu – wyjaśniał kierownik tego strzelania plut. Radosław Przysucha.
Piątek, czyli dzień poprzedzający złożenie przysięgi, był dniem egzaminów. Uczestnicy szkolenia musieli udowodnić, że znają podstawy żołnierskiego rzemiosła zarówno od strony teorii, jak i praktyki. – Egzamin rozpoczął się sprawdzeniem z wiedzy teoretycznej – mówi por. Adam Sielicki, dowódca kompanii szkolnej. Później uczestnicy programu przeszli sprawdzian w terenie. Egzamin praktyczny, który miał charakter pętli taktycznej obejmował m.in. strzelanie. W tym wypadku było to strzelanie szkolne numer 2 do celów ukazujących się. Kolejne sprawdziany odbywały się już w ramach obowiązujących w wojsku norm. Ochotnicy pod presją czasu musieli przygotować się do strzelania, czyli załadować cały magazynek amunicją, przejść na linię otwarcia ognia, podpiąć magazynek do broni, zmienić nastawy celownika i uzyskać gotowość do otwarcia ognia. Egzamin obejmował także rzut granatem w postawie stojącej i test umiejętności orientowania się w terenie z wykorzystaniem busoli czy nawiązania łączności za pomocą radiostacji.
Anna Siebielec, absolwentka Liceum Służb Mundurowych we Wrocławiu w klasie o profilu ratownictwo medyczne, mówi, że choć niektóre zajęcia pod względem fizycznym były bardzo trudne, to jednak zachęca młodych ludzi do udziału w „Trenuj jak żołnierz”. – To bardzo ciekawe i cenne doświadczenie – zapewnia.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze