Fregaty rakietowe Miecznik oraz niszczyciele min Kormoran II będą wyposażone m.in. w armaty przeciwlotnicze o kalibrze 35 mm. Najnowszą wersję tego uzbrojenia – OSU-35K – można obejrzeć na kieleckich targach na stoisku producenta, firmy PIT-Radwar. Uwagę zwracają kształty armaty i materiały zastosowane do jej produkcji.
OSU-35K może wystrzelić ponad 550 pocisków na minutę do celu oddalonego o prawie 5 km. Na okrętach będzie odpowiadał za obronę przeciwlotniczą krótkiego zasięgu. Producent systemu – firma PIT-Radwar – prezentuje go na tegorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Łukasz Zbrzeżny, dyrektor Biura Systemów Uzbrojenia PIT-Radwaru, podkreśla, że to, co wyróżnia OSU-35K, to materiały, jakich użyto do jego wykonania. Konstruktorzy zdecydowali się na użycie włókien węglowych. – Oczywiście sam automat armaty i jej lufa są metalowe, ale tam, gdzie było to możliwe, zastosowaliśmy kompozyty – wyjaśnia. Dzięki temu udało się znacząco zredukować masę całego systemu. – Jest lżejszy o 50 procent od pierwowzoru, który trafił na pierwszy niszczyciel min Kormoran II – wyjaśnia. Zmniejszenie wagi zestawu było jednym z warunków postawionych producentowi przez zamawiającego, czyli Wojsko Polskie. – Dzięki temu uzyskaliśmy możliwość zainstalowania tej armaty także na mniejszych platformach okrętowych – dodaje Łukasz Zbrzeżny. Co więcej, dzięki niewielkiej wadze oraz wydajnej stabilizacji można zainstalować ją także na pojazdach.
Film: Michał Niwicz/ Zbrojna TV
To, co przykuwa uwagę oglądających OSU-35K po raz pierwszy, to kształt osłon. Nie bez powodu przywołują one skojarzenie z kształtami samolotów i okrętów stealth, czyli maszyn o obniżonej wykrywalności przez radary. Zbrzeżny wyjaśnia, że był to kolejny warunek wojska – system miał mieć znacząco obniżony współczynnik odbicia fal radarowych. Zadanie zostało wykonane, choć producent nie ujawnia, na ile udało się go zredukować.
Kolejnym wyróżnikiem OSU-35K jest system ładowania amunicji. – Dzięki automatowi z dwustronnym ładowaniem amunicji mamy możliwość zmiany typu pocisków nawet w trakcie prowadzenia ognia – mówi Zbrzeżny. – Pozwala to lepiej reagować na to, co dzieje się w powietrzu, i na to, jak zachowuje się cel – wyjaśnia. Na przykład operator będzie mógł szybko przestawić się z amunicji rozcalanej na podkalibrową. Ta pierwsza lepiej sobie radzi ze zwalczaniem małych obiektów latających, np. dronów, natomiast podkalibrowa dzięki większej prędkości lepiej ze zwalczaniem samolotów.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze