W latach 2017–2021 Rosja była drugim po Stanach Zjednoczonych eksporterem uzbrojenia na świecie – podaje Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem. Choć w porównaniu z poprzednią pięciolatką jej udział w globalnym rynku i tak się zmniejszył. Tendencja spadkowa z pewnością nie była dobrą informacją dla Kremla, bo uzbrojenie i sprzęt wojskowy są najważniejszymi wysoce przetworzonymi produktami eksportowanymi przez Rosję. Ale dopiero atak na Ukrainę może oznaczać dla rosyjskich producentów broni poważne kłopoty. I to całkiem niebawem.
Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (Stockholm International Peace Research Institute – SIPRI) opublikował w marcu doroczny raport o trendach w światowym handlu bronią. Wynika z niego, że w latach 2017–2021 na Rosję przypadło 19% światowego eksportu broni, co zapewniło jej drugie miejsce w rankingu, zaraz za Stanami Zjednoczonymi. Niemniej nie był to wynik imponujący, gdyż w latach 2012–2016 rosyjski udział wynosił aż 24%. Ten spadek był w dużej mierze spowodowany mniejszymi zakupami Indii. Pomimo to nadal są one największym klientem rosyjskiej zbrojeniówki. Indie nabywają zarówno gotowe wyroby, jak i licencje produkcyjne.
Wszystko wskazuje na to, że jedną z konsekwencji napaści Rosji na Ukrainę będzie dalszy – i to zapewne znaczący – regres w eksporcie uzbrojenia. Sankcje, które objęły m.in. wyłączenie rosyjskich banków z globalnego systemu finansowego, co utrudnia transakcje handlowe, nie są jedynym problemem rosyjskiej zbrojeniówki. Większe zagrożenie dla niej stanowią sankcje na firmy zbrojeniowe i zarysowujący się coraz mocniej podział świata na wrogie sobie bloki polityczno-militarne, co zaczyna przypominać sytuację, jaka była podczas zimnej wojny. Wówczas kierunek zakupów broni był zwykle odzwierciedleniem politycznych powiązań. Po zakończeniu konfrontacji Wschód–Zachód ten handel uległ pewnemu odpolitycznieniu, na czym zyskała Moskwa, gdyż otworzyły się dla jej zbrojeniówki nowe rynki. Państwa Azji, Afryki i Ameryki Południowej zaczęły kupować na zasadach komercyjnych uzbrojenie i sprzęt wojskowy zarówno od Zachodu, jak i Rosji. Takie podejście do importu broni prezentowały m.in. Brazylia, Malezja, Indonezja, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Egipt.
Jednak ten „wolny rynek” kończy się dla większości państw. Część z nich już unika zakupów rosyjskiej broni, nie chcąc się narazić na amerykańskie sankcje, których nałożenie umożliwia uchwalona w 2017 roku przez Kongres USA ustawa „Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act”. W dokumencie tym wskazano jako wrogie Stanom Zjednoczonym państwa Iran, Koreę Północną i Rosję. Najbardziej znanym przykładem wykorzystania przepisów tej ustawy były retorsje wobec Turcji za zakup od Rosji systemu rakietowego S-400.
W przyszłości prawdopodobnie również inne państwa zachodnie będą przy zawieraniu kontraktów zbrojeniowych brały pod uwagę charakter relacji ich klientów z Moskwą. Aczkolwiek i od tego będą odstępstwa, zresztą jak dotychczas. Nieprawdopodobne jest bowiem, by Amerykanie lub Europejczycy zdecydowali się na karanie Indii za kontynuowanie zakupów rosyjskiej broni, gdyż są one postrzegane jako potencjalny sojusznik Zachodu w rywalizacji z Chinami. Poza tym w wypadku tego kraju chodzi zwykle o wielomiliardowe kontrakty, z których politykom i biznesmenom trudno zrezygnować.
Rosja, choć ma mocną pozycję, nie może czuć się nazbyt pewnie na indyjskim rynku. Mimo że Indie ciągle kupują od niej dużo broni, to najbardziej zaawansowane technologicznie systemy nabywają na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Obecnie dochodzi do tego porażka wizerunkowa, jaką jest dla produktów rosyjskiej zbrojeniówki wojna w Ukrainie. Prezentowane w mediach obrazy zniszczonych czołgów, samolotów czy śmigłowców z pewnością nie przyciągną nowych klientów i zasieją wątpliwości u obecnych. Rosjanie znowu będą zmuszeni odbudowywać zaufanie do swej broni, co musieli już robić w przeszłości po pierwszej wojnie nad Zatoką Perską w 1991 roku. Czy im się to uda? W wypadku Indii wskazówką będzie ich wybór zagranicznego partnera w programie nowego czołgu, który zastąpi T-72. Przegrana w tej rywalizacji byłaby dla Rosjan upokorzeniem, gdyż od połowy lat osiemdziesiątych mają właściwie monopol na indyjskim rynku w tej kategorii uzbrojenia.
Jest jeszcze inna strona tych relacji. Poza wątpliwościami co do wartości bojowej rosyjskich konstrukcji decydenci z Nowego Delhi mogą preferować innych dostawców broni z powodów politycznych. Rosja zacieśnia bowiem kontakty z głównym rywalem Indii – Chinami, a w tym duecie, jeszcze przed agresją na Ukrainę, Moskwa była słabszą stroną. Po zerwaniu zaś z Zachodem procesy uzależniania się Moskwy od Pekinu mogą się nasilić, co obniży jej notowania w Nowym Delhi.
Tymczasem dla Rosji, która, jak podał SIPRI, sprzedała uzbrojenie 45 krajom, Indie to jeden z dwóch najważniejszych rynków. W latach 2017–2021 trafiło tam 28% wyeksportowanej broni. Drugim jej odbiorcą (21%) były Chiny, które starają się powiększać swoją samowystarczalność w produkcji uzbrojenia. Tak więc nie ma tu perspektyw na wzrost rosyjskiego eksportu. Kolejne ważne rynki dla rosyjskiej zbrojeniówki to dwa państwa Afryki Północnej – Algieria i Egipt. Jednak władze w Algierze i Kairze zamawiały też dużo broni u zachodnich producentów. Czy kiedy staną przed wyborem jednej ze stron, to postawią na Rosję? Jeśli już, to prawdopodobniejsza wydaje się taka decyzja w wypadku Algierii, która ma silniejsze powiązania z Moskwą.
Pewnym sukcesem dla Rosji na Bliskim Wschodzie jest powrót dostaw broni do Iraku. Teoretycznie szansą w regionie dla rosyjskich producentów mogłyby być słabnące więzi zamożnych monarchii znad Zatoki Perskiej ze Stanami Zjednoczonymi, gdyż nie oszczędzają one na zbrojeniach. Jednak dla Moskwy problemem jest to, że arabskim monarchom bliżej do Pekinu, z którym robią lukratywne interesy gospodarcze (Chiny są wielkim importerem ropy naftowej i gazu). Poza tym i tu również barierą dla rosyjskiej broni może być porażka wizerunkowa w wojnie z Ukrainą, ponieważ władcy znad Zatoki Perskiej zawsze chcą mieć to, co najlepsze.
Rosyjski eksport uzbrojenia i sprzętu wojskowego mogą także wyhamowywać czynniki wewnętrzne. Jednym z nich jest uzupełnienie wojennych strat poniesionych przez siły zbrojne w walkach w Ukrainie. Odbudowa ich potencjału bojowego będzie zapewne dla Kremla priorytetem.
Przebieg działań w Ukrainie pokazał, że nawet po dużych modernizacjach posowiecki sprzęt ma niewielkie szanse na przetrwanie na współczesnym polu bitwy. To oznacza konieczność wprowadzenia do armii zupełnie nowego uzbrojenia, które niekiedy trzeba będzie dopiero opracować. Długi czas uruchamiania seryjnej produkcji nowej generacji czołgu T-14 Armata sugeruje zaś, że rosyjska zbrojeniówka ma prawdopodobnie problemy technologiczne i organizacyjne. Ponadto niektóre firmy zbrojeniowe mają też kłopoty finansowe. W 2020 roku pojawiła się informacja, że jedyny obecnie producent czołgów w Rosji Uralwagonzawod jest na skraju bankructwa. W marcu tego roku zaś, gdy rosyjskie wojsko traciło swe tanki w Ukrainie, firma ta z powodu braku komponentów z importu (efekt sankcji) wstrzymała produkcję. Z tego samego powodu stanąć miała Czelabińska Fabryka Traktorów.
Negatywny wpływ na kondycję rosyjskiej zbrojeniówki będą miały zapowiedziane kilka dni temu przez Waszyngton sankcje odcinające od zachodnich finansów i technologii 48 rosyjskich firm zbrojeniowych. Wśród wpisanych na listę podmiotów są spółki produkujące m.in. rosyjskie rakiety manewrujące, śmigłowce, drony, systemy artylerii i amunicję, a także zakłady serwisujące ten sprzęt.
Nie ma pewności, czy Rosja – mająca kłopoty gospodarcze, które pogłębiają kolejne sankcje – będzie w stanie modernizować swą zbrojeniówkę, zwiększać jej zdolności produkcyjne oraz opracowywać szybko nowe systemy uzbrojenia. Tym bardziej że nie będzie szans na import potrzebnych do tego komponentów. Brak samowystarczalności potwierdzają choćby informacje z Ukrainy o zachodnich częściach znalezionych w zdobytych rosyjskich pojazdach wojskowych.
Obecnie trudno oszacować, jaka część światowego eksportu broni przypadnie Rosjanom w przyszłości, ale będą oni nadal znaczącymi graczami na tym rynku. Ich klientami pozostaną głównie państwa, które z powodów politycznych, a niekiedy ekonomicznych, nie będą mogły kupować broni na Zachodzie. Jednak ich lista nie jest zbyt długa i w wielu wypadkach nie mają one dużych możliwości finansowych. Podziały polityczne zaś spowodują, że największym rywalem Rosji będą na tych rynkach Chiny. Jest to wyzwanie dla Moskwy, gdyż oferta Chińczyków jest atrakcyjna dla państw, które nie są zamożne. Nie dość, że ich broń jest stosunkowo tania, to mogą sobie pozwolić na zaoferowanie dogodnych warunków kredytowania jej zakupów.
komentarze