Dokonując wyboru braliśmy pod uwagę cztery czynniki – siłę rażenia, systemy dowodzenia, manewrowość i ochronę. We wszystkich tych aspektach Abramsy spełniły nasze oczekiwania, w niektórych będą dużo lepsze od Leopardów 2 – mówi gen. dyw. Maciej Jabłoński, inspektor wojsk lądowych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych we wniosku do ministra o uruchomienie procedury pilnej potrzeby operacyjnej ws. zakupu czołgów wskazało amerykańskie Abramsy w wersji M1A2 SEPv3. Dlaczego właśnie te maszyny chcemy kupić? Przecież mamy w linii Leopardy 2A4, które modernizujemy do standardu Leopard 2PL, oraz Leopardy 2A5. Czemu nie chcieliśmy kolejnych Leopardów?
Gen. dyw. Maciej Jabłoński: Dokonując wyboru i przygotowując w tej sprawie rekomendację dla ministra, braliśmy pod uwagę cztery zasadnicze czynniki, które były priorytetami ze względu na specyfikę czołgu, który chcemy mieć. Pierwszy to siła rażenia, drugi czynnik to zdolności komunikacyjne, interoperacyjność i dowodzenie, trzeci to manewrowość, a czwarty to ochrona załogi i samego czołgu. We wszystkich tych aspektach Abramsy spełniły nasze oczekiwania, w niektórych będą dużo lepsze od Leopardów 2.
Przeanalizujmy czynniki poddane ocenie. Zacznijmy od siły ognia. Abramsy, podobnie jak Leopardy, wyposażone są w 120-milimetrowe działo produkowane przez koncern Rheinmetall. Skąd więc ich przewaga?
To prawda, Abramsy mają standardową, natowską armatę 120 mm Rheinmetalla, ale ona była tożsama z czołgami Leopard jedynie na samym początku produkcji Abramsów. Teraz jest mocno zmodyfikowana.
Jakie są różnice?
Armaty różnią się od siebie chociażby systemami do używania amunicji programowalnej. Inne rozwiązania konstrukcyjne są w armacie z Abramsów, a inne w Leopardach. Ponadto Amerykanie włożyli sporo wysiłku w opracowanie nowoczesnych pocisków podkalibrowych, które chcemy oczywiście pozyskać razem z Abramsami. Jest to najnowocześniejszy środek do zwalczania celów pancernych mających pancerz wielowarstwowy i różnośrodowiskowy, czyli ze stali, ceramiki czy innych elementów. Pragnę dodać, że w ramach kontraktu mamy otwartą drogę do polonizacji w tym zakresie i swobodę do ewentualnej implementacji amunicji rodzimej produkcji.
Kolejny obszar oceny to dowodzenie, komunikacja i interoperacyjność.
To jest obszar zdecydowanej przewagi Abramsów. Czołgi te są wyposażone w najnowocześniejsze systemy komunikacji, pozycjonowania wozu i zarządzania walką. Zainstalowany w Abramsach system zarządzania walką – Joint Battle Command Platform – pozwala na jednolite zobrazowanie środowiska walki wszystkim użytkownikom tych czołgów na poszczególnych szczeblach dowodzenia oraz wymiany informacji z dowództwami wyższego szczebla.
Czy polskie Abramsy będą miały taki system?
Taki jest nasz cel, ponieważ priorytetem jest dla nas osiągnięcie interoperacyjności z wojskami amerykańskimi, które już są w Polsce oraz z tymi, które przybyłyby w ramach sojuszniczych sił wsparcia. Jednocześnie bardzo dużą uwagę zwracamy na to, by ten system został dostosowany do naszych potrzeb. Tak, by zachować zdolność do komunikacji z pozostałymi pododdziałami polskich wojsk lądowych.
W jaki sposób to osiągniemy? Czy będziemy dokładali do Abramsów nasze krajowe radiostacje?
Nie chciałbym mówić w tej chwili o szczegółach, ale zdolnością, którą zdecydowanie chcemy osiągnąć jest komunikacja z HMS Jaśmin. Tak, aby z poziomu batalionu jego dowódca mógł się komunikować z dowódcą brygady, i sytuacja zobrazowana w systemie zarządzania polem walki w Abramsie, w układzie załoga-pluton i kompania-batalion, była zobrazowana na stanowisku dowodzenia dowódcy brygady w systemie HMS Jaśmin. A jak będzie tam zobrazowana, to będzie zobrazowana i na stanowisku dowodzenia dywizji czy całego komponentu lądowego. Warto dodać, że w zakresie BMS-a do Abramsów chcemy iść równo z Amerykanami.
Co to oznacza?
Strona przeciwna bazuje na czołgach T-80, T-72-3BM albo innych konfiguracjach. Zgodnie z natowskimi kalkulacjami systemowymi ich potencjał jest dwa razy mniejszy od czołgu Abrams. Zakładamy, że ta nierównowaga będzie bilansowana na polu walki liczbą czołgów, jak to w historii bywało. Tej masie musimy przeciwstawić najnowocześniejszą technologię i większe zdolności ochrony załogi, większą przeżywalność i doskonałe systemy wsparcia dowodzenia. Dlatego priorytetem dla nas jest pozyskanie najnowszej wersji systemu dowodzenia do Abramsów.
Kolejny obszar – manewrowość. Tutaj chyba raczej trudno mówić o przewadze Abramsów nad Leopardami. Abramsy nie mają zdolności przeprawowych.
Silnik turbinowy Abramsów i związane z nim implikacje budzą duże emocje. Faktycznie jest on ograniczeniem, jeżeli chodzi o zdolności przeprawowe. Wprawdzie Marine Corps dysponuje specjalnymi urządzeniami, pozwalającymi pokonywać przeszkody wodne do wysokości włazów, ale prawdą jest, że czołg sam z siebie nie jest w stanie pokonywać przeszkód po dnie, tak jak Leopard czy którakolwiek wersja czołgu T-72.
To spore ograniczenie, biorąc pod uwagę charakter terenu naszego kraju, poprzecinanego wieloma rzekami, jeziorami i bagnami.
Tak, ale musimy patrzeć na ten czołg w sposób całościowy, biorąc pod uwagę pozostałe jego zalety i rzecz kluczową, czyli zdolność pokonania przeciwnika w bezpośredniej konfrontacji ogniowej. Musimy brać pod uwagę jego manewrowość, skuteczność ochrony załogi. To pewnego rodzaju bilans zalet i wad. Zalety zdecydowanie dominują.
To kto będzie przy Abramsach „łapał” przyczółki?
To wymaga zastosowania nowych rozwiązań taktycznych, w których zamiast Abramsów tego typu zadania będą wykonywały inne pododdziały. Są Leopardy, które mają zdolności przeprawowe. Będą bojowe wozy piechoty Borsuk i Rosomaki z nową wieżą. W obu przypadkach pływalność jest jednym z kluczowych priorytetów. Swoją rolę odegrają też mosty towarzyszące Joint Assault Bridge, które chcemy pozyskać razem z Abramsami. Ich nasycenie na niskich szczeblach taktycznych zapewni dużą swobodę i samodzielność pokonywania mniejszych przeszkód wodnych, charakteryzujących zasadnicze pokrycie terenowe wschodnich regionów naszego kraju.
I ostatni wspomniany przez Pana obszar analiz, czyli ochrona załogi i czołgu. Mocną stroną Abramsów jest ich warstwowy pancerz ze zubożonym uranem. Ale Amerykanie do tej pory nikomu go nie sprzedali.
Naszym priorytetem jest abyśmy dostali Abramsy w konfiguracji tożsamej z konfiguracją amerykańską. Nasze zdecydowanie w tej kwestii nie jest łatwe dla drugiej strony, bo nikt nigdy nie dostał takiej zgody. Ale jesteśmy zdeterminowani i okazujemy to na wszystkich możliwych płaszczyznach – wojskowych i politycznych. Pokazując, jak nam zależy, wykazujemy jednocześnie naszą wolę do pełnej implementacji procedur zapewniających bezpieczeństwo tych technologii, które byłyby nam dostarczone.
A co z systemem obrony aktywnej Trophy, w który wyposażone są najnowsze Abramsy M1A2 SEPv3?
M1A2 SEP v.3 są przystosowane do montażu systemu ochrony aktywnej, czego przykładem jest zainstalowanie izraelskiego systemu Trophy na części amerykańskich czołgów Abrams. Z punktu widzenia potrzeb Sił Zbrojnych RP także rozważamy taką możliwość na późniejszym etapie. Śledzimy również postęp prac nad innymi systemami ochrony aktywnej, takimi jak np. MAPS.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Rafał Mniedło, Michał Niwicz
komentarze