Kupione niedawno drony Bayraktar TB2 na pewno wzmocnią potencjał naszych sił zbrojnych, dając polskim żołnierzom do rąk narzędzie rozpoznawczo-uderzeniowe, którego w palecie wojennych systemów walki zdecydowanie im brakowało. Osobiście liczę, że w dłuższej perspektywie ten zakup przyniesie także korzyści rodzimej zbrojeniówce, która ma zająć się serwisem, a w przyszłości naprawami tureckich dronów. Ale możliwości dla rodzimej zbrojeniówki jest więcej.
Bayraktar TB2 to produkowany od 2012 roku przez turecką firmę Baykar Makina Sanayi ve Ticaret A.S. (Baykar Machine Industry and Trade Inc.) dron rozpoznawczo-uderzeniowy klasy MALE (Medium Altitude – Long Endurance) – czyli średniej wysokości i długiego czasu lotu. Bezzałogowce te mają 6,5 m długości, 2,2 m wysokości, skrzydła o rozpiętości 12 m i ważą maksymalnie 650 kg. W powietrzu mogą spędzić maksymalnie 27 godz., wznosząc się na maksymalną wysokość ponad 8000 m.
TB2 mogą zabrać cztery bomby lub rakiety ważące łącznie 150 kg. Obecnie na potrzeby TB2 opracowano tylko ładunki szybujące, naprowadzane na cel laserowo bomby MAM (Mini Akıllı Mühimmat), model „L” i model „C” oraz bombę szybującą TÜBİTAK BOZOK, która w początkowej fazie lotu jest naprowadzana za pomocą układu inercyjnego, dopiero w końcowej fazie uruchamiany jest skaner laserowy poszukujący celu.
Turecka armia wykorzystuje Bayraktary TB2 operacyjnie od 2016 roku. I trzeba podkreślić, że przez pięć lat służby były one bardzo często używane bojowo, zarówno na terenie kraju (do walki z bojownikami związanymi z Partią Pracujących Kurdystanu), jak i poza granicami (w Syrii oraz Iraku). W boju sprawdzono Bayraktary TB2 również na Ukrainie, w Libii oraz Górskim Karabachu, gdzie używała ich armia Azerbejdżanu.
Jak skuteczne mogą być drony w walce z systemami przeciwlotniczymi pokazał też niedawny konflikt w Górskim Karabachu, w czasie którego azerskie Bayraktary TB2 zabójczo skutecznie atakowały używane przez Ormian rosyjskie systemy przeciwlotnicze. I choć oficjalnie Azerowie stracili jednego TB2 (Ormianie twierdzą, że cztery), to jednocześnie udało się przy ich pomocy zniszczyć dziesiątki czołgów, pojazdów opancerzonych, ciężarówek i kilka radarów. Nie zdziwiłbym się, gdyby ich skuteczność była jednym z najważniejszych argumentów, które przesądziły o zakupie tej broni przez Polskę.
Pod koniec maja tego roku Ministerstwo Obrony Narodowej niespodziewanie dla znamienitej większości branżowych ekspertów ogłosiło, że kupimy w ramach pilnej potrzeby operacyjnej (czyli z pominięciem prawa o zamówieniach publicznych) cztery zestawy TB2. To łącznie dwadzieścia cztery aparaty latające. Pierwszy zestaw ma trafić nad Wisłę już w przyszłym roku. Liczba pozyskanych zestawów, wskazuje, że będą one najprawdopodobniej podporządkowane sztabom 12, 16 i 18 Dywizji Zmechanizowanej oraz 11 Dywizji Kawalerii Pancernej.
To zdecydowanie dobra informacja dla Sił Zbrojnych RP. Polska armia od kilku lat systematycznie rozbudowuje swoje wojenne narzędzia tak, by mieć do dyspozycji nie tylko defensywne systemy uzbrojenia, ale także i takie, które umożliwią jej, gdy zajdzie taka potrzeba, zaatakowanie strategicznych obiektów ewentualnego agresora, takich jak stanowiska dowodzenia, węzły łączności, systemy walki radioelektronicznej czy radary. Bayraktary TB2 pozwolą dowódcom dywizji, aby w ramach dalekiego rozpoznania prowadzić także działania ofensywne. To znacząco rozszerzy paletę operacyjnych możliwości kluczowych związków taktycznych lądowego komponentu Sił Zbrojnych RP.
Po ogłoszeniu decyzji o pozyskaniu Bayraktarów TB2 przez SZ RP pojawiły się uwagi, że powinniśmy kupować drony od rodzimej zbrojeniówki. Jak najbardziej jestem zwolennikiem zakupów w polskim przemyśle, ale czy w tym przypadku naprawdę mieliśmy taką opcję na „stole”? Uważam, że jeśli chodzi o drony klasy MALE, drony bojowe, dysponujące dedykowaną do nich amunicją, niestety nie mamy takiego produktu polskiej firmy. Czy możemy go stworzyć? Tak, możemy, ale za pięć, sześć lat. Aparat latający to nie problem, bo potrafimy je budować. Głowice optoelektroniczne także. Pytanie co z radarem i satelitarnym systemem łączności. Te elementy, tak jak Turcy, także możemy kupić. Ale co z ich integracją? Owszem, z nią też powinniśmy sobie poradzić, tylko pytanie: ile czasu by nam to zajęło. A pamiętajmy, że trzeba byłoby jeszcze zbudować i przetestować naprowadzane na cel laserowo bomby szybujące.
Bayraktary TB2 na pewno wzmocnią potencjał naszych sił zbrojnych, dając polskim żołnierzom do rąk narzędzie rozpoznawczo-uderzeniowe, którego w palecie wojennych systemów walki zdecydowanie im brakowało. Osobiście liczę, że w dłuższej perspektywie ten zakup przyniesie także korzyści rodzimej zbrojeniówce, która ma zająć się serwisem i naprawami tureckich dronów. Może także zająć się opracowywaniem do nich polskich głowic optoelektronicznych, polskich pocisków i rakiet, które pozwoliłby nam się uniezależnić od Turcji w zakresie dostaw amunicji.
autor zdjęć: baykardefence
komentarze