Ładuje się z panelu słonecznego i wystarcza do zasilenia radiostacji przez tydzień. Przenośny Moduł Zasilania Lekkiej Piechoty skonstruowany przez mł. chor. Artura Natkańskiego, żołnierza 13 Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej prezentowany był przez terytorialsów podczas kieleckich targów zbrojeniowych. Z urządzenia można też ładować telefony, tablety i laptopy.
– Na pomysł zbudowania go wpadłem dwa lata temu podczas ćwiczeń rotacyjnych i szkoleń poligonowych – mówi mł. chor. Artur Natkański z 13 Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, konstruktor Przenośnego Modułu Zasilania Lekkiej Piechoty. Urządzenie zaprezentowano na stoisku wojsk obrony terytorialnej podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Podoficer z wykształcenia jest elektronikiem, pracował wcześniej m.in. w batalionie remontowym 10 Brygady Logistycznej, potem był dowódcą plutonu radiowego w 13 ŚBOT, a teraz jest zastępcą kierownika kancelarii kryptograficznej.
Mł. chor. Natkański wyjaśnia, że w wyposażeniu sekcji piechoty są dwie radiostacje, do których potrzebne są akumulatory, poza tym żołnierze zabierają też ze sobą często powerbanki do zasilania pozostałego sprzętu. Tymczasem podczas działań w trudnym terenie każdy kilogram ekwipunku mniej jest na wagę złota. – Dlatego pomyślałem, że warto opracować jeden zasilacz, który zastąpi wszystkie akumulatory, będzie od nich lżejszy i dodatkowo bardziej odporny na warunki pogodowe – tłumaczy konstruktor.
Tak powstał Przenośny Moduł Zasilania Lekkiej Piechoty PMZLP-1, którego zadaniem jest magazynowanie energii elektrycznej. Urządzenie można ładować z kilku źródeł. Podstawowym sposobem jest wykorzystanie wchodzącego w skład modułu panelu solarnego. To ultracienka mata fotowoltaiczna o grubości 0,07 cm, czyli podobnej do kartki papieru. Mata jest elastyczna, wodoodporna i podzielona na sekcje. – Nawet jeśli jedna z nich zostanie uszkodzona, mata nadal może ładować – podaje żołnierz.
Po rozłożeniu panel ma wymiary 100 x 63 cm. Żołnierz przypina go karabińczykami do plecaka i maszeruje, a moduł ładuje się podczas drogi. Na pełne załadowanie urządzenia wystarczy półtorej godziny. Można je także ładować z sieci elektrycznej, z zapalniczki samochodowej i np. z akumulatora w aucie.
Zainstalowany w module akumulator litowy z samochodu elektrycznego ma pojemność do 670 Wh, czyli wystarczy na co najmniej tydzień zasilania radiostacji np. naręcznej AN/PRC-152 czy plecakowej RRC-9210, których używają żołnierze lekkiej piechoty. Moduł może zasilać także inny sprzęt wojska. Z dwóch złącz USB można podładować np. komórki, tablety czy nadajniki GPS, podgrzewacz do racji żywnościowych, a dzięki specjalnym adapterom także laptopy.
Urządzenie, które zastępuje wszystkie akumulatory, jakie żołnierze musieliby zabrać ze sobą na ćwiczenia czy zadania bojowe, waży tylko 1,5 kg. To około 3 kg mniej niż używane obecnie zasilacze. – Dodatkowo zwykłe akumulatory trzeba chronić przed zbytnim przegrzaniem, mrozem oraz wodą, a mój moduł jest odporny na wysoką i niską temperaturę, a także na zanurzenie w wodzie – podkreśla podoficer.
Na razie żołnierz skonstruował trzy moduły, które są już po testach laboratoryjnych i poligonowych w ŚBOT. Teraz żołnierze korzystają z nich na co dzień. – Napisałem wniosek racjonalizatorski i czekam na akceptację z wojska. Już wiem, że są nim zainteresowane inne brygady – mówi mł. chor. Natkański. Na razie urządzenie nie trafiło do produkcji, konstruktor nie chce więc mówić o kosztach, ale szacuje, że będzie ono około trzykrotnie tańsze niż używane obecnie akumulatory.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze