Brali udział w największych manewrach, ćwiczyli wspólnie wojskowe procedury, poznawali polską kulturę, a nawet… ugasili pożar – stacjonujący w Bemowie Piskim żołnierze Batalionowej Grupy Bojowej mieli pracowity rok. Jakie wyzwania w najbliższym czasie czekają Amerykanów, Brytyjczyków, Rumunów i Chorwatów wspierających obronę wschodniej flanki NATO?
Decyzja o utworzeniu wielonarodowych batalionowych grup bojowych zapadła w lipcu 2016 podczas szczytu NATO w Warszawie. Na mocy postanowień w kwietniu 2017 roku do Polski przyjechało 1350 żołnierzy NATO. To wojskowi z amerykańskiego 2 Pułku Kawalerii, brytyjskiego pułku kawalerzystów Light Dragoons oraz z 205 Batalionu Artylerii Przeciwlotniczej „Blue Scorpions” z Rumunii. – Przywódcy polityczni oraz dowódcy sił NATO tą decyzją odpowiedzieli na zagrożenia, które mogą uderzyć w Sojusz. Chodzi przede wszystkim o niebezpieczeństwo grożące na wschodniej flance, wymierzone w kraje bałtyckie i Polskę – mówił wówczas ppłk Steven E. Gventer, dowódca Batalionowej Grupy Bojowej.
Na misję do Polski Amerykanie przywieźli między innymi wozy opancerzone Stryker, Brytyjczycy pojazdy rozpoznawcze Jackal, a Rumuni baterie systemu obrony przeciwlotniczej Oerlikon GDF-003. Żołnierze zostali ulokowani w Ośrodku Szkolenia Wojsk Lądowych w Bemowie Piskim, a podczas swojego dyżuru współdziałali przede wszystkim z 1 Batalionem Zmechanizowanym 15 Brygady Zmechanizowanej.
Przecieranie szlaku
Pierwsze tygodnie w Polsce upłynęły żołnierzom BGB pod znakiem integracji, ale już w maju pododdziały wyruszyły na poligon, by wziąć udział w ćwiczeniach „Puma ’17”. Manewry były sprawdzianem przygotowania do wykonywania zadań bojowych oraz testem zgrania brygady i jej pododdziałów. Scenariusz zakładał wybuch hybrydowego konfliktu zbrojnego. – Żołnierze musieli stawić czoła przeciwnikowi, który wkroczył na nasze terytorium. Przeszli na obronne rubieże, następnie zatrzymali przeciwnika, przystąpili do kontrataku i odzyskali utracony teren – wyjaśniał gen. bryg. Jarosław Gromadziński, dowódca 15 Brygady. – Żołnierze stanęli na wysokości zadania, szlak został przetarty – dodał generał.
Podczas tych manewrów wojska BGB sprawdziły się nie tylko na poligonie. Dzięki spostrzegawczości i szybkiej reakcji żołnierzy udało się ugasić pożar, który wybuchł w miejscowości Ruda, kilka kilometrów od miejsca, gdzie właśnie trwały wojskowe ćwiczenia. – Kompania wykonywała zadania rozpoznawcze. Wypatrywaliśmy nieprzyjaciela, gdy nagle usłyszeliśmy huk, a chwilę później na horyzoncie pojawiły się kłęby dymu – mówił wówczas polsce-zbrojnej.pl mjr Noel Claydon-Swales, dowódca kompanii A brytyjskiego pułku Light Dragoons. – Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że płonie jeden z domów. Akcję ratunkową prowadziliśmy dopóty, dopóki na miejscu nie pojawiła się straż pożarna – dodaje.
Ready fight tonight
Kolejny poligonowy sprawdzian, podczas którego wojska ćwiczyły przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym, odbył się w czerwcu. Wówczas w Polsce oraz w państwach bałtyckich zorganizowano manewry „Saber Strike ’17”. W polską część ćwiczeń zaangażowano aż 2,8 tys. żołnierzy. Oprócz zawiszaków oraz BGB wzięły w nich także udział pododdziały z Litwy i Kanady. Żołnierze mieli do dyspozycji aż 530 jednostek sprzętu. Zmaganiom wojskowych przyglądał się między innymi minister obrony Antoni Macierewicz. – Prawdziwe braterstwo broni było tu niezwykle widoczne. Można powiedzieć, że tutaj wykuwa się prawdziwa siła NATO – komentował szef MON-u.
Niemal prosto z poligonu żołnierze wyruszyli na Litwę, gdzie uczestniczyli w ćwiczeniach „Iron Wolf ’17”. Tempa nie zwolnili także po powrocie. Latem dwukrotnie opuszczali koszary, aby w ramach ćwiczeń „Bull Run” prowadzić działania taktyczne w terenie zurbanizowanym, a we wrześniu uczestniczyli w największych w tym roku polskich manewrach „Dragon ’17”.
Nie tylko poligon
Mimo że grafik ćwiczeń żołnierzy Batalionowej Grupy Bojowej był bardzo napięty, znaleźli czas, aby poznawać polską kulturę i historię, a także uczestniczyć w wydarzeniach organizowanych w regionie, m.in. w obchodach Święta Wojska Polskiego, Święta Wojsk Lądowych, w uroczystościach upamiętniających wybuch powstania warszawskiego czy bitwy pod Olszewem.
Ale nasi sojusznicy – choć z dala od domu – nie zapomnieli o swoich rodzimych tradycjach. Zorganizowali w Polsce obchody amerykańskiego Święta Dziękczynienia i tradycyjny Spur Ride, czyli ekstremalny bieg, podczas którego żołnierze udowadniają, że są godni nosić kawaleryjskie ostrogi – w US Army symbol siły, odwagi i bohaterstwa.
– Jesteśmy pod wielkim wrażeniem, bo Polacy przywitali nas w nadzwyczajny sposób. Każdy stara się zapewnić nam wsparcie – mówił wiosną ppłk Gventer. – Trudno nam wyobrazić sobie lepsze miejsce służby. W takiej atmosferze chcemy wzmacniać więzy z naszymi sojusznikami – dodał.
Zmiana warty
Misja pierwszej zmiany Batalionowej Grupy Bojowej zakończyła się w październiku. Wówczas do Bemowa Piskiego przyjechała kolejna tura żołnierzy NATO. Trzon drugiej zmiany, tak jak wcześniej, stanowią Amerykanie. Razem z nimi współdziałają wojskowi z brytyjskiego pułku Light Dragoons oraz pododdział przeciwlotników z Rumunii. Po raz pierwszy szeregi Batalionowej Grupy Bojowej zasilili także artylerzyści, logistycy i żandarmi z Chorwacji. Na ich czele stanął ppłk Scott Cheney z US Army.
Żołnierze II zmiany Batalionowej Grupy Bojowej mają już plany na nowy rok. – Podczas pierwszej zmiany bardzo dużo czasu spędzaliśmy na poligonie. Pokazaliśmy jedność i gotowość do podjęcia działań. Teraz koncentrujemy się na ujednoliceniu procedur – mówi generał Gromadziński, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej portalowi polska-zbrojna.pl. – Zależy nam na tym, aby Brygada w połączeniu z Batalionową Grupą Bojową była takim organizmem, który jest zdolny absorbować zdolności innych jednostek.
Aby było to możliwe, zmieniono między innymi system szkolenia wojsk. – Zgodnie z naszym planem organizujemy osobne szkolenia dla żołnierzy odpowiadających za rozpoznanie, osobne dla artylerzystów czy strzelców – wyjaśnia generał Gromadziński. – Dzięki temu chcemy utrzymać efekt synergii, nawet kiedy żołnierze zakończą służbę. Kolejni nie będą mieli problemu z przejęciem ich zadań, bo procedury będą takie same.
Ten etap ma potrwać do stycznia. Następnie wojskowi wyjadą w teren, aby sprawdzić, czy wypracowane rozwiązania sprawdzają się w praktyce. Wezmą udział między innymi w ćwiczeniach „Bull Ride”, „Command Post”, a także będą wspólnie strzelali amunicją bojową. – Wierzę, że opracujemy rozwiązania, które zostaną przyjęte na stałe – mówi gen. Gromadziński.
Siła Sojuszu
Polska nie jest jedynym państwem, w którym stacjonują wojska NATO. W ramach wzmocnionej wysuniętej obecności (eFP – enhanced Forward Presence) w Estonii Batalionową Grupę Bojową tworzą żołnierze z Wielkiej Brytanii, Danii i Islandii, na Litwie – z Niemiec, Holandii, Chorwacji i Norwegii, na Łotwie z Kanady, Albanii, Włoch, Słowenii, Słowacji, Hiszpanii oraz z Polski. Pierwsza zamiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego, którego trzon stanowili żołnierze 9 Brygady Kawalerii Pancernej, wróciła w grudniu do kraju, a kolejna – tworzona przez wojskowych z tej samej jednostki – rozpoczęła już misję. Przygotowania do wyjazdu rozpoczęła też III zmiana PKW Łotwa. Będą go stanowić głównie żołnierze 15 Brygady Zmechanizowanej.
Polski Kontyngent Wojskowy stacjonuje także na południowej flance Sojuszu – w Rumunii w ramach dostosowanej wysuniętej obecności (tFP – tailored Forward Presence). Tworzy go 230 żołnierzy z 17 Brygady Zmechanizowanej, 11 Batalionu Dowodzenia i 10 Brygady Logistycznej. Ich misja zakończy się w styczniu. Wtedy też do Rumunii wyjedzie II zmiana PKW.
autor zdjęć: Capt. John W. Strickland
komentarze