W sierpniu 1920 roku Wojsko Polskie było zdolne powstrzymać marsz Armii Czerwonej na Warszawę i przejść do kontrofensywy dzięki wielkiej mobilizacji społeczeństwa oraz dostawom uzbrojenia i sprzętu wojskowego z zagranicy – głównie z Francji i Węgier. Podczas tej wojny Polska mogła liczyć na wsparcie kilku państw. Jednak wiele europejskich rządów zachowało bierność, a niektóre nawet liczyły na to, że bolszewikom uda się podbić nasz kraj.
Znane jest wsparcie Węgier, które będąc same wyniszczone przez I wojnę światową i rewolucję bolszewicką, już w marcu 1919 r. zawarły z Polską, z poręczeniem Alianckiej Komisji Wojskowej, umowę dotyczącą wysyłki i transportu materiałów wojennych. Na podstawie tego porozumienia, do Polski wysłano z Węgier wiele milionów nabojów do austriackich karabinów Mannlicher (używanych przez polskie wojsko) oraz dużo artyleryjskiej amunicji. W marcu 1920 r. rząd węgierski zamówił - z myślą o dostarczeniu do Polski - kolejne partie amunicji i części zamienne do tysięcy karabinów.
Od samego początku pojawiły się jednak problemy transportowe z tymi węgierskimi dostawami do Polski, gdyż nie istniała wspólna granica. Rząd nowo powstałej Czechosłowacji od początku czynił wielkie trudności z ich tranzytem, a w końcu całkowicie zaprzestał ich przepuszczania. Jednym z powodów tego były czeskie spory terytorialne z Polską, zwłaszcza o Śląsk Cieszyński.
Na szczęście, pomimo bardzo złych stosunków węgiersko-rumuńskich, władze w Bukareszcie zgodziły się na tranzyt uzbrojenia i sprzętu wojskowego z Węgier do Polski. Ale ta okrężna droga przez terytorium rumuńskie znacznie wydłużyła czas dostaw. Ze względu na postawę władz czeskich, przez Węgry i Rumunię zostały skierowane transporty kolejowe wojskowego zaopatrzenia dla Wojska Polskiego wysyłane tzw. trasą południową. Pociągi wyruszały z bazy w Ambronay we Francji i jechały do Polski przez północne Włochy, Austrię i Czechosłowację, zanim ta wstrzymała ich przejazdy. Te transporty wiozły sprzęt uzyskany przez działającą w latach 1919-1920 Polską Misję Wojskową i Zakupową we Francji, która dokonywała też transakcji w innych państwach, m.in. we Włoszech i Wielkiej Brytanii. Poza Ambronay, francuskie transporty do Polski wyruszały z Koblencji i jechały przez Niemcy. Trzecia trasa tych transportów rozpoczynała się w Is-sur-Tille i biegła przez Włochy, Szwajcarię i Niemcy. Co ciekawe, jeden transport broni został wysłany do Polski latem 1920 r. z greckich Salonik.
Po podpisaniu 4 czerwca 1920 r. traktatu pokojowego w Trianon (polski rząd odmówił jego ratyfikacji), którego warunki były bardzo upokarzające dla Węgier, władze w Budapeszcie zostały całkowicie ubezwłasnowolnione pod względem wojskowym. Ich armię, zredukowaną do zaledwie 35 tys. żołnierzy, pozbawiono czołgów, lotnictwa i ciężkiej artylerii. Zaś węgierski przemysł zbrojeniowy znalazł się pod kontrolą Komisji Sojuszniczej.
Jednak dzięki przychylności tej Komisji Węgrzy mogli nadal produkować oraz wysyłać do Polski amunicję strzelecką i artyleryjską, a także inne materiały wojenne. Ogromna jej dostawa dotarła na dworzec w Skierniewicach 12 sierpnia 1920 r., gdy ważyły się losy bitwy o Warszawę. Ogółem, w ciągu całego roku 1920, z Węgier dostarczono dla polskiego wojska m.in. 48 mln sztuk naboi do Mauserów, 13 mln sztuk do Mannlicherów oraz 30 tys. karabinów Mauser.
Możliwości militarnego wsparcia Polski walczącej z bolszewikami były w sierpniu 1920 r. ograniczone, bo również Austria - podobnie jak Niemcy i Czechy - zablokowała możliwość tranzytu uzbrojenia. Ustały więc jego dostawy z Francji drogą lądową. Szlak morski też był niepewny, bo Polska nie miała jeszcze własnego portu i statki z zaopatrzeniem musiały być rozładowywane w Wolnym Mieście Gdańsk. Tymczasem tego rozładowania odmówili tamtejsi dokerzy, którzy sympatyzowali z bolszewikami. Jednak dowodzący stacjonującymi tam siłami brytyjskimi generał Richard Haking rozkazał, aby zrobili to za nich jego żołnierze.
Postawa Wielkiej Brytanii podczas wojny polsko-bolszewickiej nie była jednoznaczna. Co prawda Wielka Brytania przekazała Polsce spore ilości uzbrojenia, ale część polityków w Londynie nie była tak przychylna Polsce, jak dowódca brytyjskiego garnizonu w Gdańsku. Latem 1920 r. premier Lloyd George negocjował (bez wiedzy rządowej Warszawy) niekorzystny dla Polski rozejm z bolszewikami. Brytyjski premier miał zobowiązać się, że w czasie trwania zawieszenia broni Wielka Brytania wstrzyma wszelką pomoc dla Polski. Dotyczyło to m.in. transportu sprzętu wojennego przez Gdańsk. Co więcej, Lloyd George zgodził się, by bolszewicy kontrolowali tamtejszy port i kolejowe połączenia Polski z zagranicą. Innym jego pomysłem było pozbawienie Józefa Piłsudskiego dowództwa nad polskim wojskiem. Być może postawa brytyjskiego premiera wynikała głównie z tego, że nie chciał on wzmocnienia polityczno-militarnej pozycji Francji w Europie. A wojskowo zaangażowani na wschodzie Europy Francuzi budowali podstawy swoich przyszłych sojuszów militarnych.
Francja dostarczała Polsce broń za pieniądze i na kredyt. Do Polski wysyłano zarówno karabiny francuskie, jak też zdobyczne niemieckie Mausery. Władze w Paryżu przysłały do Polski również ponad tysiąc oficerów, którzy byli instruktorami szkolącymi polskich wojskowych.
W tych miesiącach jednoznacznie wroga Polsce była Litwa, która współpracowała z bolszewikami w zamian za ich obietnice zysków terytorialnych. Bolszewicy obiecali Litwinom, że dostaną oni Suwalszczyznę, Nowogródczyznę i Grodzieńszczyznę. Dlatego Litwini przepuścili oddziały bolszewickie przez swoje terytorium.
Natomiast po stronie Polski opowiedziały się Łotwa, Estonia i Finlandia. Potwierdzeniem tego jest historia żołnierzy 18 Pułku Ułanów i innych polskich jednostek, którzy zostali odcięci od kraju podczas bolszewickiej ofensywy w lipcu 1920 r. i przeszli na terytorium Łotwy. Stamtąd zostali ewakuowani do Polski na pokładach okrętu ORP „Pomorzanin” i łotewskiego statku „Saratovs”. Ich wyładunek miał miejsce w Gdyni. Wobec niepewnej sytuacji politycznej w Gdańsku polskie władze wojskowe postanowiły bowiem wykorzystać do rozładunku transportów wojskowych tę małą nadmorską miejscowość, choć wtedy nie miała ona jeszcze odpowiedniej infrastruktury portowej.
Interesującą okazała się postawa Stanów Zjednoczonych, gdzie po zakończeniu Wielkiej Wojny nasiliły się nastroje izolacjonistyczne. Z tego powodu Amerykanie - poza amerykańskimi pilotami-ochotnikami - nie zaangażowali się wojskowo w konflikt polsko-bolszewicki. Jednak do Polski sprowadzono duże ilości amerykańskiego umundurowania i oporządzenia. Nie należy też zapominać, że Stany Zjednoczone w okresie wojny polsko-bolszewickiej udzieliły Polsce ogromnej pomocy humanitarnej. Do naszego kraju została skierowana znacząca część środków tzw. Amerykańskiej Administracji Pomocy, którą kierował Herbert Hoover, późniejszy prezydent USA. O jej znaczeniu najlepiej świadczy to, że w roku 1922 Sejm Ustawodawczy RP przyjął uchwałę o nadaniu Hooverowi honorowego obywatelstwa Rzeczypospolitej Polskiej. Ten amerykański polityk był jedynym cudzoziemcem, który został tak doceniony.
komentarze