Jest w czołówce czołgów używanych na świecie. Zwrotny, dzięki czemu atakuje szybko, a sam jest trudnym celem. Jego modułowość sprawia, że łatwo się go naprawia, konstruktorzy zadbali też o wygodę załogi – o zaletach Leoparda 2A4 mówi płk Dariusz Nawrocki, zastępca dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej, która w wyposażeniu ma 128 tego typu wozów bojowych.
Ile z tych 128 Leopardów 2A4, które dostaliście w 2002 roku z Niemiec, stoi dzisiaj na kołkach?
Płk Dariusz Nawrocki: Proszę nie żartować. To są wozy nowej generacji, w których bardzo rzadko dochodzi do awarii. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyposażenia. Leopardy są bardzo groźnym przeciwnikiem na współczesnym polu walki. Przekonaliśmy się o tym w czasie wielu ćwiczeń. Przykład? Niedawno podczas kierowania ogniem kompanii w obronie na 60 pocisków wystrzelonych z armat 59 trafiło w tarcze.
Ale siła ognia i celność to nie jedyne parametry, które mówią o jakości jakiegoś sprzętu.
Leopardy są dobre pod każdym względem. Zbudowane są w systemie modułowym. Oznacza to, że na przykład silnik można w nim wymienić w 30 minut. Dla porównania w innym czołgu PT-91, który jest w wyposażeniu naszej armii, operacja taka trwa zwykle około dwóch dni. Szybko można także zdemontować wieżę Leoparda i zastąpić ją inną. To bardzo ważna zaleta na polu walki, gdy czas i liczba wozów decydują o powodzeniu działań taktycznych.
To czołg, który potrafi szybko jechać zarówno do przodu, jak i do tyłu. Ta manewrowość sprawia, że jest trudniejszym celem i szybkim atakującym. Olbrzymią zaletą Leopardów jest też wielowarstwowy pancerz kompozytowy, niełatwy do przebicia.
Leopardy mają też bardzo dobrą stabilizację armaty, skonstruowaną w tak zwany punkt. Oznacza to, że gdy czołg porusza się po bezdrożach i dziurach, lufa cały czas nakierowana jest bezpośrednio w cel. W takich warunkach strzał nawet z odległości ponad dwóch kilometrów jest bardzo precyzyjny. Ta stabilizacja jest znacznie lepsza niż w innych czołgach używanych w naszej armii.
Pomówmy o eksploatacji. Jest droga?
Zużycie paliwa jest trochę większe niż innych wozów, bo Leopard spala w trudnym terenie i warunkach bojowych około 790 litrów paliwa na 100 kilometrów, ale za to znacznie mniejsza jest jego usterkowość. Konstruktorzy zadbali również o komfort załogi. W tych maszynach wszystko jest bardzo ergonomiczne. Ponadto wnętrze jest ogrzewane. Powszechną bolączką pancerniaków było to, że zimą zawsze niemiłosiernie marzli. Nasi żołnierze nie znają tego problemu.
Gdy jednak zdarzy się jakaś awaria, nie macie kłopotów z częściami zapasowymi?
10 Brygada jest włączona w niemiecki system zaopatrywania. Nie mamy więc żadnych problemów z pozyskiwaniem części zamiennych.
Wszystkie czołgi otrzymane w 2002 roku są eksploatowane?
W Leopardy są wyposażone nasze dwa bataliony. Każdy ma 58 wozów. 12 maszyn znajduje się w ośrodku szkolenia Leopardów i tam są wykorzystywane. Ośrodek kształci specjalistów – czołgistów oraz obsługę innego sprzętu, jaki otrzymaliśmy z Niemiec. Oprócz czołgów w 2002 roku przyjęliśmy także mosty towarzyszące, wozy zabezpieczenia technicznego oraz medycznego, wozy dowodzenia, samochody różnego typu i przeznaczenia, a nawet przyczepy niskopodwoziowe do transportowania czołgów.
Ten ośrodek będzie zapewne kształcić także załogi tych czołgów, które kupimy w tym roku?
Wszystko zależy od decyzji przełożonych. Założenie było takie, że nasz ośrodek będzie kształcił i obsługiwał specjalistów dla 10 Brygady. Oczywiście zawsze można zmodyfikować program, tak by można było szkolić także załogi czołgów nowszej generacji. Trzeba podkreślić, że to bardzo dobrze wyposażona placówka. Na trenażerach szkolą się tam indywidualnie wszyscy członkowie załóg. Jako jedyny ośrodek w kraju może realizować jednocześnie szkolenie taktyczne całego plutonu.
Dzięki temu eksploatacja sprzętu bojowego jest tania?
Dzięki trenażerom nasze załogi utrzymują bardzo wysoki poziom zdolności bojowej spalając minimalną ilość paliwa, zużywając niewiele amunicji i oszczędzając drogi sprzęt bojowy. Mamy wdrożony system nauczania, który zakłada, że użycie czołgów w terenie jest ostatnią fazą szkolenia.
Mówi Pan, że Leopardy są takie niezawodne, a mimo to będą modernizowane.
Mamy kontakty z pancerniakami innych armii i wiemy, że takie modernizacje są naturalne. Polegają na przykład na tym, że układ stabilizacji hydraulicznej zastępuje się jeszcze lepszą stabilizacją elektroniczną. Wymieniane są przyrządy obserwacyjne dowódców czołgów. Urządzenia dzienne są zastępowane dzienno-nocnymi, pasywnymi.
Nowsze generacje Leopardów są wyposażone w kamery obserwujące jazdę do tyłu, czego nie mają nasze wozy. Zwiększa się również wytrzymałość pancerza. Nowsze czołgi dysponują też klimatyzacją oraz nowocześniejszymi środkami łączności.
Dotąd byliście jedyną tak nowocześnie wyposażoną brygadą pancerną. Po zakupie kolejnej partii czołgów Leopard stracicie status tej najważniejszej…
Niezależnie od tego, gdzie trafią kolejne czołgi, my będziemy się cieszyć, że wojska pancerne naszej armii znacznie wzmocnią swój potencjał bojowy. Nareszcie będziemy mieli z kim wymieniać poglądy i doświadczenia, a być może także rywalizować w dobrym stylu podczas ćwiczeń.
Płk Dariusz Nawrocki jest zastępcą dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa. Podczas gdy gen. bryg. Cezary Podlasiński dowodzi Polskim Kontyngentem Wojskowym w Afganistanie, pułkownik pełni obowiązki dowódcy jednostki. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Akademii Obrony Narodowej. Był dowódcą batalionu oraz szefem sekcji operacyjnej w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu. Pełnił obowiązki szefa Wydziału Szkolenia w 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej i zastępcy dowódcy 34 Brygady Pancernej w Żaganiu oraz szefa Sztabu 10 Brygady Kawalerii Pancernej. |
autor zdjęć: arch. 10 Brygady Kawalerii Pancernej
komentarze