Współpraca polskiego przemysłu zbrojeniowego z firmami zagranicznymi musi być korzystna dla obu stron. Niestety, zdarza się niekiedy tak, że pod płaszczykiem partnerstwa kryje się interes tylko zagranicznego koncernu – pisze Ryszard Kardasz, prezes zarządu – dyrektor generalny Bumar PCO SA.
Polski przemysł zbrojeniowy nie powinien mieć żadnych kompleksów, jeśli chodzi o nawiązywanie współpracy z zagranicznymi firmami. Mamy doskonałą kadrę, a jeśli brakuje nam gotowych technologii, to przynajmniej mamy wiedzę teoretyczną. Dlatego powinniśmy być traktowani jak równi partnerzy.
Takie współdziałanie z zagranicznymi firmami częściowo zostało już nawiązane. Oczywiście musi rozwijać się na korzystnych warunkach dla obu stron. Nie może być tak, że pod płaszczykiem współpracy badawczo-rozwojowej kryje się tylko interes zagranicznej firmy. Niestety, takie przypadki się zdarzają. Mamy też negatywne przykłady związane z offsetem, kiedy wciśnięto nam starsze technologie, które moglibyśmy sami stworzyć. Jestem zwolennikiem wieloetapowego zacieśniania współpracy, która czasami może skończyć się konsolidacją kapitałową.
Przykładem są zakłady WSK-PZL Świdnik. Agusta Westland nie kupiła ich w ciemno. Najpierw latami firmy kooperowały ze sobą. Podobnie było z WSK-PZL Rzeszów. W Przemysłowym Centrum Optyki od lat współpracujemy z francuską firmą Photonis. Obecnie pracujemy nad wspólnym projektem cyfrowych wzmacniaczy światła, które mogą być odkryciem sezonu.
Wpływ programów modernizacyjnych na stan polskiego przemysłu zbrojeniowego był jednym z głównych tematów niedawnych Dni Przemysłu. Więcej czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
Polski przemysł musi być konkurencyjny
Siła armii jest pochodną kondycji przemysłu i odwrotnie – podkreślał wiceminister obrony Waldemar Skrzypczak podczas otwarcia „Dni Przemysłu 2013”. Tegoroczna konferencja poświęcona była wyzwaniom, jakie niosą ze sobą programy modernizacyjne, zarówno dla Sił Zbrojnych, jak i rodzimej zbrojeniówki. |
komentarze