Zgodnie z wolą kapituły oraz opiekunki gen. dyw. Janusza Brochwicz-Lewińskiego „Gryfa”, przyznany mu pośmiertnie Buzdygan został przekazany komandosom z Lublińca. JWK dziedziczy tradycję Batalionu AK „Parasol”, do którego należał legendarny obrońca Pałacyku Michla. Dziś w święto Jednostki Wojskowej Komandosów nagroda „Polski Zbrojnej” trafiła do sali tradycji w Lublińcu.
W tym roku święto Jednostki Wojskowej Komandosów było wyjątkowe. W obecności żołnierzy Agnieszka Bogucka, wieloletnia opiekunka gen. dyw. Janusza Brochwicz-Lewińskiego, przekazała na ręce ich dowódcy replikę XVI-wiecznej oznaki godności rotmistrzowskiej. Buzdygana, nagrodę przyznaną przez „Polskę Zbrojną” pośmiertnie „Gryfowi”, legendarnemu żołnierzowi AK i powstańcowi warszawskiemu, odebrał ppłk Michał Strzelecki.
Jeden z komandosów
W marcu kapituła przyznająca Buzdygany po raz pierwszy zdecydowała, że nagroda trafi do zmarłego 5 stycznia gen. dyw. Janusza Brochwicz-Lewińskiego „Gryfa”. Zgodnie z wolą tego gremium oraz Agnieszki Boguckiej Buzdygan miał zostać przekazany Jednostce Wojskowej Komandosów w Lublińcu. To właśnie JWK dziedziczy tradycje Batalionu Armii Krajowej „Parasol”, z którego wywodził się generał. – Buzdygan to nagroda dla ludzi wyjątkowych i nietuzinkowych, a „Gryf” taki właśnie był. Wyznaczał standardy i drogowskazy. Cieszę się, że spadkobiercy tradycji Armii Krajowej zaopiekują się tym wyróżnieniem – podkreśla Maciej Podczaski, dyrektor Wojskowego Instytutu Wydawniczego, wydawcy „Polski Zbrojnej”.
Opiekunka „Gryfa” zadeklarowała, że przekaże Buzdygana w święto JWK. – Zależało mi na tym, by nagroda trafiła do jednostki w dniu święta komandosów, bo wiem, że tego oczekiwałby „Gryf”. Buzdygan to bardzo ważny symbol, to dowód przekazania moralnego przywództwa i wskazania drogi kolejnym pokoleniom. Do tego przecież w dawnych czasach buzdygan służył dowódcom – mówi polsce-zbrojnej.pl Agnieszka Bogucka, przewodnicząca warszawskiego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. – Chciałam, żeby żołnierze JWK byli świadkami tego wydarzenia, żeby wartości, które „Gryf” sobą reprezentował były dla nich czytelnym przekazem – dodaje. Opiekunka generała podkreśla także, że Jednostka Wojskowa Komandosów była dla „Gryfa” szczególnie ważna. – Szalenie cenił JWK i widział w nich swoich ideowych następców – podkreśla Bogucka. Wspomina, że żołnierze zaprzyjaźnili się z generałem, często go odwiedzali, a ich relacje były bardzo serdeczne.
Komandosi podkreślają natomiast, że „Gryf” był honorowym żołnierzem jednostki. – Niezwykle ciepły i otwarty na ludzi. Miał doskonałą pamięć, chętnie dzielił się wspomnieniami z czasu swojej służby. Opowiadał m.in. o przebiegu powstania warszawskiego, ze szczegółami mówił o obronie Pałacyku Michla na Woli – mówią komandosi. „Harnaś”, podoficer z JWK, podkreśla, że było dla niego zaszczytem, iż mógł osobiście poznać generała Brochwicz-Lewińskiego. – Był dla nas jak ojciec, którego można było się poradzić. Zawsze odbierał od nas telefony, był bardzo serdeczny – wspomina żołnierz. – To wzór żołnierza polskiego, osoba godna naśladowania – dodaje.
Generał Brochwicz-Lewiński regularnie odwiedzał JWK, m.in. podczas obchodów corocznego święta jednostki. W ubiegłym roku ze względów zdrowotnych nie pojawił się jednak zbiórce, ale i na to komandosi znaleźli sposób – skontaktowali się z „Gryfem” za pomocą wideokonferencji. – To dla nas wielki zaszczyt i honor. Zapewniam, że Buzdygan zajmie honorowe miejsce w naszej jednostce wojskowej – mówił podczas uroczystości ppłk Michał Strzelecki, dowódca komandosów.
Święto komandosów
Na święto do Lublińca przyjechali dziś dowódcy wszystkich jednostek specjalnych, zastępca dowódcy Komponentu Wojsk Specjalnych, inspektor WS z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz dowódca wojsk obrony terytorialnej gen. bryg. Wiesław Kukuła. – Jednostka Wojskowa Komandosów zajmuje szczególne miejsce w całych siłach zbrojnych. Realizujecie swoje obowiązki na najwyższym poziomie, udowadniając, że honor, męstwo i dążenie do celu jest na stałe wpisane w profil tej jednostki. W imieniu dowódcy generalnego i swoim dziękuję za waszą służbę – mówił płk Krzysztof Banaszek, inspektor wojsk specjalnych. W imieniu ministra obrony narodowej do komandosów zwrócił się także generał Kukuła. Przeczytał podziękowania szefa resortu za ofiarną służbę i zapewnił, że JWK pozostanie jedną z najważniejszych jednostek w polskiej armii.
Podczas zbiórki żołnierze JWK odebrali odznaczenia i wyróżnienia, m.in. Wojskowy Krzyż za Zasługi z Mieczami, Gwiazdę Afganistanu, Medal Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny oraz medale za zasługi dla obronności kraju.
Powodem do dumy dla żołnierzy z Lublińca są nie tylko chlubne tradycje, które dziedziczy jednostka. Jednostka od lat uznawana jest bowiem za jeden z najlepszych oddziałów Wojska Polskiego. Żołnierze JWK służyli w Macedonii, Pakistanie, Kongo, walczyli w Iraku i Afganistanie. Pod Hindukuszem działali w składzie Task Force 50 i wykonywali operacje najwyższego ryzyka: uwalniali zakładników, zatrzymywali najgroźniejszych przestępców, likwidowali składy broni i materiałów wybuchowych. Odpowiedzialni są także za szkolenie najlepszych w Afganistanie pododdziałów antyterrorystycznych policji. Od sierpnia 2015 roku w ramach misji „Resolute Support” komandosi prowadzą szkolenie Narodowej Jednostki Antyterrorystycznej Policji Afganistanu ATF444.
Komandosi są wyszkoleni do prowadzenia operacji specjalnych na lądzie i wodach śródlądowych. Do ich głównych zadań należą: akcje bezpośrednie, rozpoznanie specjalne, szkolenie oraz doradztwo.
JWK tworzą trzy zespoły bojowe, czyli w sumie kilkuset żołnierzy. Operatorzy szkolą się w kilku specjalnościach, w Lublińcu służą m.in. snajperzy, saperzy, operatorzy broni ciężkiej i JTAC-y. JWK jest pierwszą jednostką wojsk specjalnych, która potwierdziła w siłach NATO swoją zdolność do zapobiegania rozprzestrzeniania broni masowego rażenia (MERT).
Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca istnieje od 1993 roku (początkowo jako 1 Pułk Specjalny), ale jej historia sięga 1957 roku. Powstała wówczas kompania rozpoznawcza, a później samodzielny 26 Batalion Rozpoznawczy. JWK kontynuuje tradycje wielu słynnych formacji, między innymi 1 Samodzielnej Kompanii Commando, Batalionów Armii Krajowej „Zośka”, „Parasol” i „Miotła”.
Zasłużony żołnierz
Generał Janusz Brochwicz-Lewiński, ps. „Gryf”, urodził się 17 września 1920 roku w Wołkowysku, zmarł 5 stycznia tego roku w Warszawie.
30 sierpnia 1939 roku został wezwany do 76 Pułku Piechoty i wyruszył na front. W marcu 1944 roku włączono go do Batalionu Armii Krajowej „Parasol”. Po wybuchu powstania warszawskiego, 5 sierpnia 1944 roku, „Gryf” dowodził kompanią szturmową Batalionu i – dziś legendarną – obroną Pałacyku Michla na Woli. Trzy dni później, podczas walk na cmentarzu ewangelickim na Woli, został ranny, a po kapitulacji powstania trafił do niemieckiej niewoli. Po wojnie przebywał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Wstąpił do armii brytyjskiej, gdzie służył między innymi w elitarnych brytyjskich jednostkach komandosów oraz w wywiadzie. Jako agent wywiadu działał również w Palestynie i Sudanie. Do Polski wrócił w 2002 roku. Zdecydował, że zamieszka w Warszawie na stałe. – Zapraszano go na spotkania z harcerzami, studentami, żołnierzami. Był wspaniałym mówcą, gawędziarzem. Poczuł się jak w domu. Powiedział kiedyś, że 36 razy zmieniał mieszkania, ale to w Warszawie będzie już ostatnie – mówiła w wywiadzie dla „Polski Zbrojnej” Agnieszka Bogucka.
Za swoje zasługi Janusz Brochwicz-Lewiński otrzymał wiele odznaczeń, między innymi: Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych i złoty medal „Za zasługi dla obronności kraju”.
autor zdjęć: Magdalena Kowalska-Sendek
komentarze