Pierwszy zginął pod obozową ścianą straceń, drugi z karabinem w ręku na polu bitwy. Obaj umierali jak bohaterowie. Łączy ich zresztą dużo więcej. Choćby służba w wojsku odradzającej się Rzeczypospolitej, generalski stopień, a nawet... data urodzin. 124 lata temu przyszli na świat Jan Karcz i Józef Kustroń.
Od lewej: gen. Edmund Knoll-Kownacki, gen. Tadeusz Kasprzycki, gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, płk. Józef Kustroń. Rok 1935.
Przyszły kawalerzysta, Jan Karcz, urodził się pod Krakowem. Wprawdzie o karierze wojskowego marzył od dziecka, ale po zdaniu matury najpierw wybrał się na politechnikę we Lwowie, a dopiero później rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkole Saperów. Kiedy wybuchła I wojna światowa, został wcielony do austriackiej armii. Walczył w Serbii i we Włoszech. Dosłużył się stopnia podporucznika.
Z kolei Józef Kustroń pochodził ze Stryja (dzisiejsza Ukraina), ale wychowywał się w Nowym Sączu, do którego przeniosła się rodzina. Później w Krakowie studiował prawo i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Szybko zaangażował się w działalność niepodległościową. Wstąpił do paramilitarnego Związku Strzeleckiego, po wybuchu zaś I wojny światowej do Legionów Polskich. Od 1917 roku działał w Polskiej Organizacji Wojskowej.
„Charakter stanowczy, sąd zrównoważony”
W 1918 roku Jan Karcz zaciągnął się do polskiej armii. Nową służbę zaczął w stopniu porucznika. W kolejnych latach piął się po szczeblach wojskowej kariery. Bronił Lwowa przed wojskami ukraińskimi, walczył – jako dowódca szwadronu kawalerii – w wojnie polsko-bolszewickiej. Został odznaczony srebrnym krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari. Jego przełożeni wydali o nim opinie wręcz entuzjastyczne. „Oficer o bardzo dużej pod każdym względem wartości, wszechstronnej inteligencji, sądzie zrównoważonym, posiadający łatwość i sumienność pracy oraz dużo doświadczenia. Charakter stanowczy. Posiada niezaprzeczalne zalety dowódcze […]. Wybitny oficer” – czytamy w biogramie napisanym przez dr. Jerzego Dębskiego, a zamieszczonym w pracy „Oficerowie WP w obozie Auschwitz”. Krótko przed wybuchem wojny Karcz, już w stopniu pułkownika, został dowódcą Mazowieckiej Brygady Kawalerii.
Kustroń też walczył w wojnie przeciwko bolszewikom i również dostał Virtuti Militari za organizowanie wojskowych transportów oraz opracowanie planów ewakuacji na Zachód. Podczas całej wojskowej kariery trzykrotnie otrzymał to najwyższe polskie odznaczenie. Po wojnie polsko-bolszewickiej zasilił piechotę. Dowodził między innymi 55 Pułkiem Piechoty w Lesznie oraz 21 Dywizją Piechoty Górskiej w Bielsku. Brał udział w zajęciu Zaolzia. W marcu 1939 roku został generałem brygady. – Przez kolegów Kustroń traktowany był trochę z przymrużeniem oka. Pisał wiersze, snuł filozoficzne rozważania... W swoim środowisku mógł uchodzić za dziwaka. A jednak, kiedy przychodził czas próby, Kustroń potrafił zadziwić wszystkich... – mówi Jerzy Giza, który w latach 80. założył w Nowym Sączu Towarzystwo im. Generała Józefa Kustronia.
Śmierć z karabinem, konspiracja w obozie
We wrześniu 1939 roku Mazowiecka Brygada Kawalerii walczyła w składzie armii Modlin. Brała udział w ciężkich walkach pod Mławą. Ostatecznie w 24. dniu wojny została doszczętnie rozbita i rozwiązana. Ale dla płk. Karcza wojna się nie skończyła. Kiedy jego oddziały powoli się wykrwawiały, zapewne doszła do niego wieść o śmierci Kustronia, jednego z nielicznych polskich generałów, którzy polegli w wojnie obronnej.
1 września 1939 roku 21 Dywizja Piechoty Górskiej stanowiła część armii Kraków. Jej żołnierze toczyli ciężkie walki na południowej granicy Polski, ale niestety przez niemal cały czas się cofali. 16 września pod Oleszycami stanęli oko w oko z oddziałami niemieckiej 45 Dywizji Piechoty. Zostali okrążeni. Kustroń wraz ze swoimi żołnierzami usiłował wyrwać się z potrzasku. Około 14:00 został zastrzelony w okolicach Ułazowa. – Kustroń zginął, walcząc w pierwszej linii, z karabinem w ręku. Chciał raz jeszcze poderwać do walki swoich żołnierzy. Było ich jednak tak mało, że sam musiał stanąć z nimi ramię w ramię. Mógł się oczywiście poddać, ale to przeczyłoby jego przekonaniom. Powtarzali mi to jego żołnierze, z którymi miałem okazję rozmawiać po wojnie – podkreśla Giza. Generał został pochowany na polu bitwy. W połowie lat 50. rodzina przeniosła jego ciało do Nowego Sącza. – Dla nas, młodych ludzi zapatrzonych w Solidarność, był postacią symboliczną, uosobieniem sprzeciwu wobec opresyjnej władzy oraz walki o niepodległościowe ideały – podsumowuje Jerzy Giza.
Obozowa konspiracja
Karcz miał go przeżyć o cztery lata. Jeszcze we wrześniu 1939 roku wstąpił do krakowskiej Organizacji Orła Białego, jednej z pierwszych konspiracyjnych komórek w okupowanej Polsce. Potem wraz z jej członkami przeszedł do Związku Walki Zbrojnej. W 1941 roku został aresztowany w łapance, którą Niemcy zorganizowali w Tarnowie. Trafił do więzienia w Lublinie, a stamtąd do Auschwitz. – Zaraz po przybyciu zwrócił na niego uwagę rotmistrz Witold Pilecki, jeden z pierwszych konspiratorów w KL „Auschwitz”, twórca tajnej siatki w obozie oświęcimskim pod nazwą Związek Organizacji Wojskowej. W jej skład wchodzili najbardziej zaufani więźniowie rekrutujący się przeważnie spośród byłych wojskowych – podkreślił dr Adam Cyra z Centrum Badań Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w artykule „Dowódca i więzień”, opublikowanym w 1988 roku w czasopiśmie „Kierunki”.
Pułkownik Karcz zaczynał działać w obozowej konspiracji, która początkowo stawiała sobie za cel wywołanie powstania. Potem gromadził informacje o sytuacji w obozie. W miarę możliwości przesyłał je na zewnątrz, organizował też żywność i leki dla więźniów. W szczytowym okresie organizacja liczy kilkuset członków. – Pilecki podjął w tym czasie decyzję o założeniu konspiracji w Brzezince, ale nie mógł zrealizować swojego planu, ponieważ wśród więźniów nie miał zaufanej osoby. I wówczas z pomocą przyszedł przypadek – opowiada dr Cyra. Za sprawą donosu obozowego konfidenta Karcz został aresztowany przez gestapo i poddany brutalnemu śledztwu. Ostatecznie trafił do kompanii karnej w Birkenau i od razu utworzył tam obozową konspirację. Jej centralą był szpitalny blok omijany szerokim łukiem przez esesmanów. Powód: umieszczano tam więźniowie chorych na tyfus. Konspirację zakończyło nieszczęśliwe zrządzenie losu. 23 stycznia 1943 roku Karcz zgłosił się do lagerfürhera Hansa Aumeiera. Zameldował o odbyciu półrocznej kary i prosił o przeniesienie do zwykłego baraku. – Zwrócił tym samym uwagę na siebie – zauważył dr Cyra w artykule „Dowódca i więzień”. Został ponownie uwięziony. Dwa dni później Niemcy rozstrzelali go pod obozową ścianą straceń. W 1969 roku August Zaleski, prezydent Polski na uchodźstwie, awansował Karcza na stopień generała brygady.
Dwa życiorysy. Różne, a tak podobne.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze