W pieszy marsz po Bieszczadach wyruszą we wrześniu ranni i poszkodowani weterani oraz najbliżsi poległych. Będą wędrować po górskich szlakach, szkolić się z zasad przetrwania i spać pod gołym niebem na pograniczu polsko-ukraińskim. – To nie będzie łatwa wyprawa, ale jestem pewien, że weterani sobie poradzą – ocenia mł. chor. Przemysław Wójtowicz z 1 Brygady.
Pomysłodawcą bieszczadzkiego marszu jest mł. chor. Przemysław Wójtowicz, żołnierz 1 Warszawskiej Brygady Pancernej, a także członek Zarządu i Koordynator ds. Weteranów i Rannych Żołnierzy Stowarzyszenia „Podwodnik” – Szkoła Ratownictwa, Sportów Wodnych i Obronnych. – Za nami już dwie edycje podobnych wypraw, ale ta będzie pierwszą organizowaną przez Stowarzyszenie – podkreśla podoficer.
Na górskich szlakach
„Podwodnik” ma już doświadczenie w realizacji innych przedsięwzięć dla tej grupy żołnierzy. – Organizowaliśmy między innymi turnusy rehabilitacyjne ze szkoleniem nurkowymi i motorowodnym. Znamy środowisko, wiemy, jakie żołnierze mogą mieć ograniczenia fizyczne i psychiczne, ze względu na swoje urazy. Marsz będzie więc kolejną inicjatywą promującą rehabilitację poprzez aktywność fizyczną – zapowiada Zbigniew Skopiński, prezes Stowarzyszenia.
Tym razem przedsięwzięcie adresowane jest nie tylko do poszkodowanych weteranów, ale po raz pierwszy także do członków rodzin żołnierzy poległych na misjach. – Już teraz chęć udziału zgłosiła wdowa po kapitanie Danielu Ambrozińskim oraz siostra Rafała Celebudzkiego. Obaj żołnierze zginęli podczas misji w Afganistanie – mówi podoficer z 1 Brygady.
Na bieszczadzkie szlaki wyruszy we wrześniu ponad 20 chętnych. Zapisy wciąż trwają.
Podczas trzydniowej wyprawy uczestnicy stacjonować będą w ośrodku Bogdanka w Kalnicy. Stamtąd codziennie będą wyruszali w góry. Jakie trasy przewidują organizatorzy? – Do przejścia będzie w sumie 60 kilometrów na dwóch trasach. Jedna będzie mniej wymagająca, druga bardziej, prowadząca przez tereny trudniej dostępne – wylicza mł. chor. Wójtowicz. Zbyt wielu szczegółów jednak na razie nie podaje. – Jesteśmy jeszcze przed rekonesansem. Ale na pewno będziemy chcieli zdobyć szczyt Smerek, leżący w Bieszczadach Zachodnich na wysokości 1222 metrów nad poziomem morza. Rozciąga się z niego widok na Połoninę Wetlińską – dodaje.
Podoficer podkreśla przy tym, że uczestnicy imprezy będą mieli wysoko ustawioną poprzeczkę. – Mam doświadczenie w marszach z weteranami i doskonale wiem, że wielu z nich, mimo uszczerbku na zdrowiu, stać na naprawdę wiele. Sami chcą, by stawiać przed nimi nowe wyzwania, by kolejny raz mogli się sprawdzić – zaznacza żołnierz.
Nowe wyzwania
Dlatego organizatorzy planują na przykład przeszkolić ochotników z podstaw wspinaczki górskiej. – To wstępny plan, bo wszystko zależy od tego, czy znajdziemy bezpieczne i odpowiednie miejsce, by taki minikurs przeprowadzić. Będziemy jednak na to przygotowani. Dla nas, instruktorów, byłby to test umiejętności weteranów. Być może kolejna wyprawa będzie mogła się odbyć już w wyższe góry – stwierdza Zbigniew Skopiński.
Także dla ochotników przygotowana będzie trasa z elementami survivalu. Uczestnicy tej wyprawy będą musieli pokonać około 15 kilometrów, by dotrzeć do wsi Sianki, malowniczo położonej u źródeł Sanu, na pograniczu polsko-ukraińskim. Tam weterani będą musieli przygotować sobie obozowisko, a następnie spędzić całą noc pod gołym niebem. Nad ranem wrócą do doliny, by znów wyruszyć w marsz po górach. – Ta wyprawa to nie będzie wycieczka krajoznawcza. Na pewno nie będzie łatwo. Wierzę jednak, że wszystko się uda. Warto podnosić poziom, równać do lepszych i udowadniać samym sobie, że ciągle stać nas na więcej – uważa koordynator wyprawy.
Uczestnicy przedsięwzięcia wpłacają 100 zł. Pozostałe koszty pokrywa Funduszu Inicjatyw Obywatelskich oraz Stowarzyszenie „Podwodnik”.
autor zdjęć: Przemysław Wójtowicz
komentarze