Zmiany w przepisach o służbie kontraktowej oraz plany budżetowe MON na 2016 rok były tematami wtorkowego posiedzenia senackiej Komisji Obrony Narodowej. Senatorowie jednogłośnie poparli zniesienie limitu 12-letniej służby dla szeregowych. – To rozwiązanie korzystne dla armii i bezpieczeństwa państwa – mówił Bartosz Kownacki, wiceminister obrony.
Projekt, który pod koniec stycznia zaakceptował Sejm, zmienia dwie rzeczy – znosi ograniczenia co do czasu trwania służby kontraktowej szeregowych oraz daje możliwość awansowania żołnierzy na stanowiska służbowe bez konieczności nadawania im wyższych stopni.
Kownacki: musimy zmienić nieracjonalne przepisy
Obowiązująca obecnie ustawa zawiera warunek – albo szeregowi w ciągu 12 lat przejdą do korpusu podoficerskiego, albo opuszczą armię. To rozwiązanie miało motywować szeregowych do rozwoju i zachęcać do starania się o awans. W praktyce jednak możliwość przejścia do wyższego korpusu jest mocno ograniczona ze względu na brak wolnych etatów podoficerskich. – Obecne przepisy są dowodem nieracjonalności działania sił zbrojnych – mówił senatorom Bartosz Kownacki, wiceminister obrony narodowej. – Skoro armia wydała na szkolenie tych żołnierzy setki tysięcy złotych i skoro oni sprawdzają się w służbie, to rezygnowanie z nich jest niedorzecznością. Zwłaszcza w obecnej sytuacji międzynarodowej i w momencie, gdy planujemy zwiększenie liczebności armii – podkreślał wiceminister Kownacki.
Wiceminister, przekonując senatorów do poparcia projektu, mówił także o ogromnych dysproporcjach między liczbą służących oficerów, podoficerów i szeregowych. – Mamy do czynienia ze znacząco zachwianymi proporcjami i to trzeba zacząć zmieniać, a nie utrzymywać stan, w którym jedyną drogą rozwoju jest wstępowanie do wyższych korpusów. Przecież ktoś może nie czuć potrzeby czy zdolności, by zostać podoficerem, ale chciałby służyć w wojsku – podkreślał Bartosz Kownacki.
Zbyt dużo pułkowników w MON?
Druga zmiana daje szefowi MON prawo wyznaczenia żołnierza na wyższe stanowisko służbowe bez konieczności mianowania go na wyższy stopień wojskowy. Minister mógłby to robić jedynie „w szczególnie uzasadnionych przypadkach”. – Tu także chodzi o wyeliminowanie pewnych zachwianych proporcji – przekonywał Bartosz Kownacki. – Widać to szczególnie w MON, gdzie na około 2 tysiące pracowników mamy 800 żołnierzy, z czego 600 jest w stopniu pułkownika lub podpułkownika. To w naszej ocenie działa w sposób dezorganizujący i demobilizujący, bo w momencie, gdy te osoby otrzymają awans na starszego oficera, nie dbają dalej o swój rozwój – zauważył Kownacki.
To, zdaniem wiceministra, prowadzi do różnych patologii. – Żołnierz, który w MON chce pracować jako radca prawny, musi mieć stopień podpułkownika lub pułkownika. Ta zasada doprowadziła do tego, że mamy 27- czy 28-letniego wojskowego, który jest już starszym oficerem. Naprawdę trzeba być wybitnym, żeby w takim wieku tak wysoko awansować – mówił wiceminister. Kownacki podkreślał, że ministerstwo potrzebuje dobrych specjalistów. – Tymczasem często mamy wybór: albo zrezygnować z młodych, zdolnych żołnierzy, albo szybko i bardzo wysoko ich awansować, co jednak działa na nich demobilizująco – podkreślał przedstawiciel MON.
Dlatego resort chciałby mieć możliwość wyznaczania na dane stanowiska służbowe żołnierzy mających odpowiednie kompetencje, ale bez konieczności nadawania im wyższego stopnia wojskowego, który – zgodnie z obecnymi przepisami – jest wymagany na tym stanowisku.
Senatorowie jednogłośnie poparli proponowane zmiany. – Wśród żołnierzy jest duże oczekiwanie, by te zmiany wprowadzić w życie – ocenił Jarosław Rusiecki (PiS), przewodniczący senackiej komisji.
W przyszłym tygodniu projekt ustawy trafi pod obrady całego Senatu. Jeśli senatorowie nie wniosą żadnych poprawek do projektu zaakceptowanego wcześniej przez Sejm (a prawdopodobnie tak się stanie), dokument zostanie przesłany do podpisu prezydenta. Po 14 dniach od ogłoszenia ustawy w Dzienniku Ustaw stanie się obowiązującym prawem.
Miliardy na obronność
We wtorek senatorowie omawiali też projekt budżetu MON na 2016 rok. Zakłada on, że w tym roku resort otrzyma aż o 3 mld zł więcej niż w 2015. W sumie budżet MON ma wynieść niemal 36 mld zł. To pierwszy rok, w którym obowiązuje zasada przeznaczania 2 proc. PKB na obronność.
Prawie co trzecia złotówka z budżetu resortu obrony jest przeznaczona na wydatki majątkowe (czyli inwestycje). W sumie to 10 mld 293 mln zł, z czego na realizację planu modernizacji technicznej będzie zarezerwowana kwota 9,3 mld zł. Gen. bryg. Sławomir Pączek, dyrektor Departamentu Budżetowego MON, mówił, że w tym roku zostaną podpisane umowy na system obrony powietrznej, w tym przeciwrakietowej, średniego zasięgu „Wisła” (negocjacje z rządem USA dotyczą systemów Patriot), wyrzutnie rakietowe Homar, 120-mm moździerze Rak, przeciwlotniczy system rakietowo-artyleryjski „Pilica”, okręty patrolowe i obrony wybrzeża („Czapla” i „Miecznik”), system zarządzania walką szczebla batalionu Rosomak BMS, bezzałogowce klasy taktycznej krótkiego zasięgu i klasy mini, zbiornikowiec paliwowy i śmigłowce wielozadaniowe.
Ponad 6,2 mld zł przeznaczono na utrzymanie jednostek wojskowych oraz szkolenie wojsk. Niemal tyle samo (6,5 mld zł) MON wyda na emerytury i renty (te świadczenia otrzymuje ponad 165 tys. osób). Koszty osobowe (m.in. wynagrodzenia) sięgną 8,2 mld zł.
Senatorowie jednogłośnie przyjęli plan budżetowy MON. Jednak projekt ustawy musi jeszcze zostać przegłosowany przez cały Senat.
autor zdjęć: Krzysztof Żuczkowski
komentarze