Wyklęty życiorys

Był jednym z najbitniejszych żołnierzy wyklętych w Łomżyńskiem. Jego postać dziś jest praktycznie nieznana.

Pełnił odpowiedzialne stanowiska w strukturach partyzanckich. W wieku 21 lat dowodził dwiema komendami powiatowymi Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW) na północno-wschodnim Mazowszu. Był dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Tadeusz Narkiewicz ps. „Ciemny”, „Rymicz”, prowadził bezwzględną walkę z komunistycznym ustrojem w Polsce. W organach bezpieczeństwa uchodził za jednego z najgroźniejszych ludzi w województwie białostockim.

Młodzieńczy zapał

Tadeusz Narkiewicz urodził się w 1926 roku w Łapach. Niewiele dziś wiadomo o jego dzieciństwie. Gdy ukończył siódmą klasę szkoły powszechnej, wybuchła II wojna światowa. Najprawdopodobniej w 1943 roku został zaprzysiężony jako żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ).

W drugiej połowie 1944 roku na wyraźny rozkaz przełożonych zgłosił się do ludowego Wojska Polskiego. Zadaniem Narkiewicza było ukończenie szkolenia wojskowego i infiltracja środowiska nowo powstałej polskiej armii. W stopniu sierżanta zdezerterował w czerwcu 1945 roku. Trafił do oddziału ppor. Łuniewskiego ps. „Żbik” w Białostockiem. Wkrótce został przeniesiony do oddziału osłonowego Sztabu Komendy Okręgu NZW „Chrobry”. Jednostka ta pełniła również funkcję żandarmerii polowej. Hart ducha Narkiewicza i jego odwaga sprawiły, że właśnie jemu, 19-latkowi, dowódca białostockiego Okręgu NZW ppłk Władysław Żwański ps. „Błękit” powierzył dowództwo oddziału osłonowego, a już rok później, w 1946 roku, Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS) w łomżyńskiej Komendzie Powiatu NZW „Łaba Południowa”.

Ojciec chrzestny

W 1946 roku Narkiewicz został awansowany na podporucznika. Dowodzone przez niego oddziały wykazywały się niesamowitą aktywnością i skutecznością. Osobiście uczestniczył w likwidacji komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej w Łapach i dwóch oficerów Urzędu Bezpieczeństwa z Wysokiego Mazowieckiego – ludzi niezwykle groźnych i zaangażowanych w zwalczanie podziemia antykomunistycznego. Starał się jednak unikać konfrontacji z żołnierzami WP. Jeżeli już do niej dochodziło, wziętych do niewoli zawsze po rozbrojeniu wypuszczał. Wzorowa postawa i niezachwiana wiara w ostateczne zwycięstwo sprawiły, że w tym samym roku, na osobisty rozkaz ppłk. „Błękita”, stanął na czele Komendy Powiatu Łomża NZW „Podhale”, a w maju 1947 roku również Wysokiego Mazowieckiego „Mazur”.

Po wielu latach jeden z ostatnich żyjących żołnierzy łomżyńskiego NZW Bronisław Karwowski ps. „Grom” tak wspominał komendanta: „Dyscyplinę w oddziale utrzymywał, to fakt, ale bez przesady. Jako dowódca był lubiany i szanowany przez swoich podkomendnych. Mogłem to zaobserwować osobiście”. Nieżyjący już oficer NZW parę lat przed śmiercią tak opisywał wygląd i dyscyplinę żołnierzy „Ciemnego”: „U nas w Łomżyńskiem stosunki były koleżeńskie, tytułów wojskowych nie używało się. A tam »Ciemny« czy »Cygan« to tylko obcasami trzaskali. Chłopaki nosili na mundurach ryngrafy i czarne pagony na znak, że są z PAS”.

Narkiewicz prowadził sprytną walkę psychologiczną z aparatem bezpieczeństwa. Na przykład pod koniec 1946 roku podpisał i rozesłał do wyższych stopniem funkcjonariuszy UB działających na jego terenie kilkadziesiąt nietypowych życzeń noworocznych o następującej treści: „Z okazji Nowego Roku składam panu życzenia. Wyrok. W imieniu Rzeczypospolitej Armii Narodowej Podziemnej skazuję pana na śmierć przez rozstrzelanie, wyrok zostanie wykonany w terminie do dnia 1 II 1947 roku. Wasz przyjaciel »Ciemny«”.

Cieszył się ogromną popularnością wśród mieszkańców wsi. Traktowany jako rzeczywisty przywódca i symbol władzy, przyjmowany był gościnnie przez gospodarzy. Wielu, chcąc okazać swoje zaufanie i poparcie, prosiło „Ciemnego”, by został ojcem chrzestnym ich dzieci. W latach 1946–1947 uczestniczył w prawie 20 tego typu uroczystościach. Sam Narkiewicz nie myślał o sobie jako o symbolu władzy, nie szukał aplauzu. W ocalałym liście do rodziców, w którym pisał, że został w walce siedmiokrotnie (!) ranny, uspokajał ich: „nie martwcie się, to wszystko dla kochanej Ojczyzny”.

Znamię zdrady

Ponieważ nie było można ani schwytać, ani zabić „Ciemnego”, funkcjonariusze bezpieki uruchomili sieć donosicieli i agentów, którzy mieli za zadanie dotrzeć do komendanta. Łączniczką Narkiewicza z jednostkami terenowymi z ramienia PAS była wówczas młoda dziewczyna o pseudonimie „Ruda”. Ich relacje przerodziły się w związek uczuciowy. Dowódca jednego z oddziałów NZW operujących w Łomżyńskiem, Michał Bierzyński ps. „Sęp”, odkrył jednak, że jest ona tajnym współpracownikiem PUBP z Łomży (!). Decyzja mogła być tylko jedna. Wyrok na młodej dziewczynie wykonał żołnierz PAS-u. Zlikwidowano również jednego z członków kierownictwa Komendy Powiatowej NZW „Podhale” – ppor. Jana Gołaszewskiego ps. „Śruba”. Miał on zaprosić na kolację kilku najważniejszych dowódców oddziałów i patroli NZW. W jej trakcie „Ciemny” ukroił kawałek podanej gościom kiełbasy i dał psu właściciela, który po paru minutach padł w konwulsjach. Podejrzenie padło od razu na gospodarza, który natychmiast został rozstrzelany.
Do dziś nie zachowały się (lub nie zostały odnalezione) bezpośrednie dokumenty świadczące o współpracy Gołaszewskiego z UB. Są jednak raporty agentów, którzy podkreślali, że „Śruba” chciał zerwać z podziemiem. Żeby wkupić się w łaski bezpieki, jako dowód swoich „dobrych intencji” pragnął pozbyć się swoich kompanów.

Największym ciosem dla komendanta były jednak wydarzenia z drugiej połowy 1947 roku. One też pośrednio doprowadziły do jego śmierci. Jednym z najbliższych przyjaciół „Ciemnego” był ppor. Jan Skowroński ps. „Cygan”. Obaj wychowywali się w Łapach i znali z dzieciństwa. To najprawdopodobniej „Cygan” wciągnął Tadeusza do konspiracji narodowej. Mniej więcej w tym samym czasie co „Ciemny” wstąpił do wojska, Skowroński przystał do bezpieki w celu infiltracji resortu. I mniej więcej w tym samym czasie co jego przyjaciel zdezerterował do lasu. Działał w partyzantce na terenie powiatu Wysokie Mazowieckie. Gdy w sierpniu 1947 roku w walce z grupą operacyjną UB został ranny i otoczony, usiłował popełnić samobójstwo. Mimo że strzelił sobie w głowę, nie zginął, a bezpieka zrobiła wszystko, by go odratować. Schwytany oficer narodowego podziemia był dla nich niezwykle cenny. Zanim „Cygan” odzyskał przytomność, Urząd Bezpieczeństwa w Białymstoku przygotował misterną akcję psychologiczną, mającą wpłynąć na decyzje i postawę Skowrońskiego. Otoczono go osobami, które znał, a które współpracowały z UB. Gdy „Cygan” odzyskał świadomość, zaczął zwierzać się ludziom z otoczenia, których pamiętał z przeszłości, i prosić o kontakt z dowództwem Okręgu „Chrobry”. Pisał listy m.in. do ppłk. Żwańskiego, a nawet kpt. Kazimierza Kamieńskiego ps. „Huzar” z WiN-u z prośbą o odbicie go. Podstawiony personel medyczny tłumaczył mu, że znajduje się w szpitalu w Łapach, podczas gdy w rzeczywistości był w Białymstoku. Wmawiano „Cyganowi”, że nikt z kompanów nie ma zamiaru go odbijać, a poza tym wszyscy się dobrze bawią i korzystają z życia, nie interesują się jego losem. Aby mistyfikacja udała się w całości, UB namówiło siostrę Skowrońskiego do napisania do brata listu oczerniającego jego towarzyszy. List dotarł do porucznika, który straszony konsekwencjami wobec najbliższej rodziny, torturami i zarazem przeświadczony o tym, że został zdradzony przez towarzyszy broni, zaczął składać obszerne zeznania dotyczące siatki, tras przemarszów, melin i samych oddziałów operujących na terenie Łomżyńskiego i Wysokiego Mazowieckiego. Doprowadziło to do aresztowań setek osób i ekspedycji karnych, które wyruszyły w teren, a Urząd Bezpieczeństwa ustalił miejsce postoju patrolu PAS NZW, przy którym znajdował się „Ciemny”.

6 września 1947 roku ppor. Narkiewicz wraz ze swoimi partyzantami stacjonował u zaprzyjaźnionej rodziny w kolonii Czochanie-Góra, gdy nagle zaczęła się obława UB. Lucjan Grabowski ps. „Wybicki”, dowódca terenowy NZW, tak opisał ostatnią walkę ppor. „Ciemnego”: „Dwa tygodnie przed śmiercią został ciężko ranny. Kula karabinowa przeszyła mu szyję i wyszła ustami, wybijając cztery zęby. Miał przy sobie dziewięciu partyzantów. UB-owcy w sile 50 ludzi przyjechali i zaczęli przetrząsać wieś. »Ciemny« dał rozkaz swoim wycofania się z kolonii do lasu. […] »Ciemny« dostał serię z erkaemu w brzuch i upadł, koledzy chcieli go wynieść, lecz nie było to proste: olbrzymi mężczyzna obładowany bronią i amunicją. Będąc na wpół przytomny, zdążył oddać im swoją torbę oficerską pełną meldunków i rozkazów. Gdy UB-owcy dopadli do niego, leżał w kałuży krwi i udawał, że nie żyje. Jeden chwycił jego automat, drugi odpiął pas z rewolwerem w kaburze, trzeci chciał zdjąć zegarek domniemanego nieboszczyka, kiedy ręka z zegarkiem błyskawicznie sięgnęła do kieszeni spodni. »Ciemny« miał tam drugi rewolwer, niemiecki mauzer. Strzelił do sięgającego po zegarek, drugim strzałem poważnie ranił w brzuch ściągającego buty, a trzecią kulę przeznaczył dla siebie. Strzelił sobie pod brodę i skonał”.

W chwili śmierci Narkiewiczowi zabrakło równo trzech miesięcy do skończenia 21 lat. Bezpieka zabrała ciało oficera do Zambrowa. Do dziś nie jest znane miejsce jego pochówku. Ppor. Jan Skowroński „Cygan”, oszukany i wplątany w mistyfikację UB, nigdy nie dowiedział się, że jego serdeczny przyjaciel zginął w wyniku zeznań, które to on złożył. Skazany wyrokiem sądu doraźnego w Białymstoku, został rozstrzelany w 1948 roku.                            

Jakub Nawrocki





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO