moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Invictus Games Sydney 2018 zakończone!

Nie musicie być superbohaterami. Jesteście zwykłymi ludźmi, którzy robią rzeczy niezwykłe. Dajcie przykład determinacji, optymizmu, honoru i siły przyjaźni – mówił książę Harry podczas ceremonii zakończenia Invictus Games w Sydney. Polscy weterani pierwszy raz wzięli udział w tych prestiżowych zawodach dla weteranów poszkodowanych podczas misji.

Ceremonia zakończenia Invictus Games rozpoczęła się przemarszem wszystkich reprezentacji przez miasteczko olimpijskie. Pół tysiąca zawodników, reprezentujących 18 państw, wzięło udział w Paradzie Narodów. Razem z weteranami szli ich bliscy. Na telebimach wyświetlane były ich zdjęcia. Publiczność mogła więc obejrzeć fotografie przedstawiające m.in. st. szer. rez. Jana Koczara na polu golfowym, sierż. w st. spocz. Mariusza Saczka napinającego do strzału łuk, kpr. w st. spocz. Marcina Chłopeniuka rzucającego dyskiem czy naszą drużynę w siatkówce na siedząco.

Po obu stronach ulicy prowadzącej na stadion stali wolontariusze, rodziny z dziećmi, australijscy żołnierze, kibice. Gdy przechodziła polska drużyna kibice skandowali „Thank you Poland”. Jadący na wózku Marcin Chłopeniuk nigdy wcześniej nie przybił tylu „piątek”. – Gdy szłam wśród wiwatujących tłumów, byłam dumna z tego, że jestem Polką – mówiła Agata Krzemińska, koordynator grupy rodzina i przyjaciele.

Stadion, z 18 tysiącami miejsc na trybunach, zapełnił się niemal do ostatniego miejsca. Gdy na płycie stadionu pojawili się bohaterowie wieczoru – zawodnicy, widownia zaczęła wiwatować. Polską drużynę wprowadził Marcin Chłopeniuk. Na płytę stadionu wjechał trzymając tablicę z napisem „Poland”, za nim szedł kapitan drużyny w siatkówce na siedząco st. chor. sztab. Marek Stosio, który niósł polską flagę. – Byłam bardzo dumna z taty – przyznała Sylwia, jego córka, która oklaskiwała ojca z trybuny.

Do uczestników zawodów i ich bliskich zwrócił się książę Harry, pomysłodawca Invictus Games. – Jesteście częścią wielkiej rodziny Invictus. Jesteście dla nas wzorem i inspiracją – mówił. Brytyjski członek rodziny królewskiej jest założycielem fundacji Invictus Games, która od czterech lat organizuje sportowe igrzyska dla rannych weteranów. – Nie musicie być superbohaterami. Jesteście zwykłymi ludźmi, którzy robią rzeczy niezwykłe. Dajcie przykład determinacji, optymizmu, honoru i siły przyjaźni. Są to podstawowe wartości, które mają moc inspirowania świata – przekonywał. Apelował też do innych poszkodowanych weteranów, aby wzięli przykład z uczestników zawodów.

Pierwsze podsumowanie

Tegoroczny start był dla polskiej drużyny debiutem na igrzyskach. Weterani z Polski podkreślali życzliwość Australijczyków i otwartość, z jaką traktowali wszystkich zawodników oraz ich rodziny. Mariusz Saczek, który porusza się na wózku, był pod dużym wrażeniem sprawnej organizacji zawodów. Przekonał się o tym, gdy potrzebował specjalistycznej pomocy lekarskiej, bo w pompie baklofenowej skończył się lek, a ubezpieczenie nie obejmowało takiego przypadku. – Już następnego dnia znalazł się szpital, który podjął się udzielenia mi pomocy, a lekarz powitał nas przed budynkiem – opowiada Mariusz. Po powrocie do kraju będzie nadal uprawiał dyscyplinę, w której startował, czyli łucznictwo. W jego ocenie rywalizacja sportowa w Sydney była na wysokim poziomie.

– Dałem z siebie wszystko, nie udało się zdobyć medalu, ale trzeba walczyć dalej – twierdzi kpr. Darek Liszka (pół sekundy zabrakło mu do zajęcia III miejsca w biegu na 100 m). Walczyć i dalej trenować zamierza także st. kpr. Tomek Rożniatowski. – Dla mnie Invictus Games były sportowym sprawdzianem. Po powrocie do kraju będę chciał się skupić tylko na wioślarstwie i siatkówce na siedząco – zapowiada. W Sydney startował w aż pięciu różnych konkurencjach. Niekiedy terminy rozgrywek niemal się pokrywały, np. gdy kończył się mecz siatkówki, rozpoczynało się wioślarstwo. Tomek wziął udział w obu konkurencjach. Do hali, w której startowali wioślarze, zdążył dobiec 40 s przed startem. – Dało o sobie znać zmęczenie rozegranym właśnie meczem. Dzień wcześniej na treningu osiągnąłem zdecydowanie lepszy wynik – przyznaje.

St. szer. Łukasz Wojciechowski czuje się spełniony, bo dotrwał do końca zawodów. – Jestem invictus – podkreśla. Dlatego nie poddał się, gdy zmęczony organizm odmówił współpracy. – Odezwały się obrażenia, jakie odniosłem na misji – bolał bark i kręgosłup, nie miałem czucia w lewej ręce – opowiada.

Tomasz Kloc zapowiada, że weterani będą chcieli wyjechać na kolejne igrzyska. – To dla nas pożyteczna impreza, nawiązujemy nowe kontakty, wymieniamy doświadczenia. Invictus Games powinny zostać na stałe wpisane do kalendarza MON-u, Centrum Weterana i Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju – przekonuje st. chor. sztab. w st. spoczynku.

Duch Invictus

Podczas ceremonii zakończenia igrzysk dwóch zawodników zostało uhonorowanych za wyjątkowe zachowanie podczas zawodów. George Nepata, nowozelandzki łucznik i gracz rugby na wózkach, odebrał nagrodę przyznawaną zawodnikowi, który wykazał poświęcenie i wielką determinację w dążeniu do celu. Jest on tetraplegikiem, co oznacza czterokończynowy paraliż, gdyż ma uszkodzony rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym. Podczas meczu w rugby na wózkach z Australią bardzo starał się zdobyć dla swojej drużyny punkt. Udało mu się z niewielką pomocą zawodnika drużyny przeciwnej.

Edwin Vermetten, holenderski tenisista i koszykarz poruszający się na wózku, dostał nagrodę przyznawaną za sportowe zachowanie w duchu Invictus. Podczas meczu w tenisie na wózkach nad kortem przeleciał śmigłowiec. Jednemu z zawodników, chorującemu na PTSD, przypomniały się tragiczne wydarzenia z misji. Był tak wstrząśnięty, że nie mógł dalej grać. Edwin Vermetten objął go i próbował uspokoić. Zaproponował, by wspólnie zanucili piosenkę z disnejowskiej bajki, co pomogło weteranowi opanować stres.

Na tegoroczne zawody przyjechało 500 zawodników, rywalizowali oni w 13 konkurencjach (w tym 11 medalowych). Organizatorzy obliczyli, że było to 135 godzin sportowych zmagań. Zawodnikom towarzyszyło tysiąc członków rodzin oraz przyjaciół. Uczestnikom igrzysk pomagało 1400 wolontariuszy, a zawody relacjonowało 800 dziennikarzy z całego świata. W miasteczku olimpijskim można było także spotkać psy asystujące, było ich 16, niektóre z nich były na misji.

Gospodarzem kolejnych igrzysk w 2020 roku będzie Holandia.

Strategicznym partnerem polskiej reprezentacji weteranów na Invictus Games Sydney 2018 oraz sponsorem relacji z zawodów jest Polska Grupa Zbrojeniowa.

Małgorzata Schwarzgruber , korespondencja z Sydney

autor zdjęć: st. chor. sztab. Waldemar Młynarczyk/ Combat Camera DO RSZ, www.invictusgames2018.org

dodaj komentarz

komentarze


Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
 
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Od legionisty do oficera wywiadu
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Walczą o miejsce na kursie Jata
Dwa bataliony WOT-u przechodzą z brygady wielkopolskiej do lubuskiej
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Razem dla bezpieczeństwa Polski
Wzlot, upadek i powrót
Polskie „JAG” już działa
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
„Szczury Tobruku” atakują
Zmiana warty w PKW Liban
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Olympus in Paris
Jak namierzyć drona?
Miecznik na horyzoncie
Wybiła godzina zemsty
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Mamy BohaterONa!
1000 dni wojny i pomocy
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Szef MON-u na obradach w Berlinie
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Marynarka Wojenna świętuje
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Szef MON-u z wizytą u podhalańczyków
Jak Polacy szkolą Ukraińców
O amunicji w Bratysławie
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Karta dla rodzin wojskowych
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Ostre słowa, mocne ciosy
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Cyfrowy pomnik pamięci
Olimp w Paryżu
Jutrzenka swobody
Modernizacja Marynarki Wojennej
Czworonożny żandarm w Paryżu
Medycyna w wersji specjalnej
A Network of Drones
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
„Projekt Wojownik” wrócił do Giżycka
Szturmowanie okopów
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
HIMARS-y dostarczone
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Uczą się tworzyć gry historyczne
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO