3 stycznia 1795 roku Rosja i Austria zawarły układ dotyczący trzeciego rozbioru Polski. Treść dokumentu wywołała opór Prus – na tyle duży, że omal nie doszło do wojny. Tarcia pomiędzy mocarstwami nie mogły jednak ocalić państwa, które od dekad pogrążało się w wewnętrznym chaosie. Ostatecznie jesienią tego samego roku traktat rozbiorowy podpisały także Prusy.
Obraz Jana Matejki „Rejtan – Upadek Polski”.
„Gdy przez obydwa dwory cesarskie, jak również przez Jego Królewską Mość Króla Pruskiego, uznana została konieczność uchylenia wszystkiego, co może nasuwać wspomnienie istnienia Królestwa Polskiego, skoro uskutecznione zostało unicestwienie tego ciała politycznego, przeto wysokie strony, zawierające umowę postanowiły i zobowiązują się odnośnie do trzech dworów, nie zamieszczać w tytule miana i nazwy łącznej Królestwa Polskiego, która zostanie odtąd na zawsze skasowana”. Oto ostatni akt. Dopełnienie nieuchronnego dramatu. Wyjątek z konwencji, która zatwierdzała podział zagarniętych Polsce ziem i regulowała kwestię długów zaciągniętych przez nieistniejące już państwo. Władcy Rosji, Prus i Austrii sygnowali ją w styczniu 1797 roku. Współczesny historyk, prof. Norman Davies, napisze: „Dawna Polska była jak starożytny dąb – osłabiona i powalona. Ale nie runęła dobrowolnie. Została powalona siekierą”.
Droga ku zagładzie
Od końca XVII wieku Rzeczpospolita z wolna, lecz systematycznie pogrążała się w bezładzie. Kryzys gospodarczy przyniósł zubożenie szlachty i mieszczaństwa. Wzmocnił za to magnaterię, która dzięki kupowaniu głosów mogła wpływać na prace sejmów i blokować niekorzystne dla siebie decyzje. Podobną furtkę wykorzystywały rosnące w siłę ościenne mocarstwa, coraz mocniej ingerując w wewnętrzne sprawy sąsiada. Król miał niewiele do powiedzenia. W unikatowym systemie rządów zwanych demokracją szlachecką jego władza była po prostu zbyt słaba.
W początkach XVIII wieku Polska została wciągnięta w wojnę północną. Efekt: spustoszone wsie i miasta, a co gorsze – rosnące uzależnienia do Rosji. Piotr I postanowił objąć Rzeczpospolitą nieformalnym protektoratem, był więc żywotnie zainteresowany, by trwała ona w stanie rozkładu i anarchii. Podobnej zasadzie hołdowali jego następcy. W kolejnych latach Rosja zawierała międzynarodowe umowy, które miały pomóc w utrzymaniu nad Wisłą dotychczasowego ustroju. Partnerem Sankt Petersburga były przede wszystkim Prusy.
W 1764 roku Rosjanie doprowadzili do osadzenia na polskim tronie Stanisława Augusta Poniatowskiego, który wcześniej kilka lat spędził na petersburskim dworze. Ale sytuacja rychło zaczęła się im wymykać spod kontroli. Cztery lata później przeciwnicy uzależnienia od Rosji, które miał ucieleśniać nowy król, zawiązali w Barze zbrojną konfederację. Doszło do walk, a w tłumienie zrywu zaangażowały się rosyjskie wojska. Dla carycy Katarzyny II stało się oczywiste, że kontrolowanie rozległych terytoriów Rzeczypospolitej będzie ją kosztować zbyt wiele. Przystała zatem na ofertę króla Prus, by niesforne państwo okroić z części ziem. Niebawem do projektu została włączona Austria.
Mocarstwa zrealizowały plan w 1772 roku. – Pierwszy rozbiór wywołał poruszenie nie tylko w samej Polsce, lecz także w innych państwach Europy. Nie brakowało przy tym opinii, że to dopiero początek – podkreśla prof. Piotr Ugniewski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego. – Kolejny wzrost napięcia pomiędzy Rosją a Turcją miał przynieść ogólnoeuropejską wojnę i ostateczne zniszczenie Rzeczypospolitej – dodaje. Polacy nie chcieli biernie czekać na takie rozwiązanie. Król postanowił zerwać się z rosyjskiej smyczy i podjął próbę modernizacji państwa. Zwołany w 1788 roku sejm zdecydował m.in. o powiększeniu polskiej armii i likwidacji Rady Nieustającej, która stanowiła rosyjskie narzędzie kontroli. Kulminacją reform było uchwalenie konstytucji wprowadzającej w kraju nowoczesny system rządów.
Królowi i jego stronnikom sprzyjała międzynarodowa sytuacja. W 1787 roku wybuchła wojna rosyjsko-turecka, w którą po stronie caratu zaangażowali się także Austriacy. Dobra passa nie trwała jednak długo. W 1792 roku Rosja ostatecznie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść i mogła skupić się na Polsce. Na „życzenie” magnatów skupionych w konfederacji targowickiej, która za cel stawiała sobie obronę tradycyjnych wartości, wprowadziła do Polski dwa interwencyjne korpusy w sile 97 tys. żołnierzy. Krótka wojna zakończyła się rzezią warszawskiej Pragi i drugim rozbiorem. Potem Polska raz jeszcze próbowała przeciwstawić się tyranii. Jednak insurekcja pod wodzą Tadeusza Kościuszki została utopiona we krwi. Wkrótce też Rzeczpospolita zniknęła z mapy Europy.
Państwo ukatrupione
Jak zauważa prof. Davies, żaden z trzech rozbiorów nie był z góry zaplanowany. Stanowiły one pochodną niepohamowanych dążeń Rosji, która chciała zablokować w Polsce wszelkie reformy. Nawet kosztem przekupienia ziemiami Prus i Austrii. W rzeczywistości więc, zdaniem brytyjskiego historyka, Katarzyna II poniosła porażkę. Utrzymanie przy życiu Polski jako rosyjskiego protektoratu okazało się bowiem niemożliwe.
Tymczasem prof. Ugniewski zwraca uwagę na aspekt międzynarodowy. – Duże znaczenie w kontekście rozbiorów miała rewolucja francuska. Prusy i Austria chciały zdobyć nowe terytoria, dzięki którym mogłyby sobie powetować olbrzymie koszty związane z udziałem w wojnie po stronie koalicji antyfrancuskiej – zauważa historyk. Na skutek trzech rozbiorów Rosja zagarnęła obszar o powierzchni 462 tys. km2, zamieszkiwany przez 5,5 mln osób; Prusom przypadło terytorium równe 141 tys. km2 z 2,6 mln mieszkańców, Austrii zaś 130 tys. km2 i 4,2 mln osób. Nowe ziemie oznaczały większą liczbę rekrutów, większe wpływy z podatków, większą produkcję żywności. W przypadku Prus zmiana była radykalna. Królestwo powiększyło się dwukrotnie, Polacy zaś stanowili odtąd blisko połowę jego ludności. Mocarstwa nie obawiały się jednak, że nabytki mogą im stanąć kością w gardle. – Polacy nie mieli wówczas opinii wiecznych buntowników. W czasach rozpadu Rzeczypospolitej dominował pogląd, że są nieuporządkowani, skłonni do anarchii, a silna władza królewska może im wyjść tylko na dobre – wyjaśnia prof. Ugniewski. – Poza tym wieloetniczne państwa nie były niczym nowym. Podobne doświadczenia miała choćby Austria – dodaje.
Same rozbiory nie przebiegały jednak gładko. Wszystko za sprawą napięć pomiędzy mocarstwami, które w polityce międzynarodowej nierzadko przecież kierowały się odmiennymi interesami. Do znaczących tarć doszło chociażby w 1795 roku. Prof. Janusz Tazbir pisze: „[...] spory i targi o ziemie polskie okazały się […] bardzo zażarte. Prusy zwłaszcza domagały się nie tylko Warszawy, ale też Krakowa, Żmudzi i części Kurlandii. Doszło w końcu do zerwania rokowań, a Rosja i Austria uzgodniły między sobą konwencję rozbiorową i podpisały traktat sojuszniczy, skierowany przeciwko Prusom. Groziła wojna”. Ostatecznie jednak Prusacy odpuścili. Wojna z Francją kosztowała ich zbyt wiele, by brnąć w kolejny konflikt. Zrezygnowali z roszczeń na wschodzie i 24 października 1795 roku podpisali traktat rozbiorowy. Miesiąc później Stanisław August Poniatowski, wywieziony do Sankt Petersburga, formalnie zrezygnował z polskiego tronu. W 1797 roku mocarstwa zatwierdziły ostateczny podział dawnych ziem Rzeczypospolitej. Było to wydarzenie bez precedensu. Prof. Tazbir: „Znane są w dziejach Europy wypadki utraty niepodległości poszczególnych państw (Czechy, Węgry). Zdarzały się też częściowe rozbiory. Jednakże likwidacja w samym środku Starego Kontynentu wielkiego państwa, jego podział między sąsiedzkie mocarstwa – to fakt wyjątkowy. Był on aktem gwałtu, sprzecznym z fundamentalnymi zasadami porządku międzynarodowego, stanowił haniebną niesprawiedliwość”. A prof. Davies konkluduje: „Oświeceniowa Polska ukatrupiona została przez despotyzm”.
Korzystałem: Norman Davies, „Serce Europy”, Londyn 1995; Henryk Samsonowicz, Janusz Tazbir, Tadeusz Łepkowski, Tomasz Nałęcz, „Polska. Losy państwa i narodu”, Warszawa 1992.
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze