Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO czekają w tym roku spore zmiany. Jego głównym zadaniem będzie przygotowanie sztabów wielonarodowych korpusów do roli dowództwa szpicy.
Joint Force Training Centre NATO, czyli Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO, powstało w 2004 roku. Zgodnie z nakreśloną w 2002 roku na szczycie w Pradze koncepcją transformacji sojuszu północnoatlantyckiego przewidywano, że razem z bliźniaczymi centrami szkoleniowymi – Joint Warfare Center w Stavanger (w Norwegii) i Joint Analysis Lessons Learned Centre w Monsanto (w Portugalii) – będzie ono przygotowywało żołnierzy NATO do wspólnych operacji militarnych. „Centrum w Stavanger miało się zajmować szkoleniem dowództw i sztabów szczebla strategicznego, a JFTC – taktycznego, czyli np. dowództw korpusów i jednostek wyznaczonych do dyżurów w ramach Sił Odpowiedzi NATO. Dla centrum w Portugalii przewidziano natomiast zadania związane ze zbieraniem wniosków i doświadczeń ze szkoleń”, wyjaśnia gen. bryg. Wojciech Grabowski, obecny dowódca bydgoskiego Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO w Bydgoszczy.
Wkrótce po utworzeniu JFTC priorytetem dla sojuszu stała się misja w Afganistanie. Jego najważniejszym zadaniem było więc szkolenie kolejnych zmian regionalnych dowództw ISAF. Tak było do przełomu lat 2014 i 2015, kiedy operację stabilizacyjno-szkoleniową zastąpiła misja mająca na celu przede wszystkim doradzanie. „Naszym zadaniem jest przygotowanie doradców, którzy mają pomagać przedstawicielom afgańskich instytucji centralnych, odpowiadających za bezpieczeństwo państwa”, wyjaśnia generał i podkreśla, że najlepszymi doradcami wcale nie muszą być oficerowie, którzy sprawdzili się w misji bojowej, ponieważ istnieje wyraźna różnica między wojownikiem, trenerem i doradcą. „»Resolute Support« wymaga od uczestników zupełnie innych predyspozycji i umiejętności”, dodaje generał.
Zmiany priorytetów
Przedstawiciele JFTC zwracają uwagę, że przygotowanie doradców na potrzeby tej misji jest sporym wyzwaniem dla centrum, bo ucząc innych, samemu trzeba być biegłym w określonej dziedzinie, a z tym jest trudno ze względu na nieustanną wymianę kadry. „W tym roku rotacji będzie podlegać około 40% personelu centrum. Nowe osoby trzeba błyskawicznie wdrożyć do ich zadań. I należy to zrobić tak, aby wymiana naszej kadry w żaden sposób nie wpłynęła na jakość prowadzonych przez nas szkoleń”, wyjaśnia gen. bryg. Laszlo Szabo, zastępca dowódcy i szef sztabu JFTC.
Szkoleń, konferencji, kursów, warsztatów i seminariów odbywa się w centrum naprawdę sporo. W 2015 roku przez JFTC przewinęło się ponad 3,5 tys. zagranicznych i polskich żołnierzy oraz cywilów. Najwięcej, bo około tysiąca osób, wzięło udział w największych w NATO ćwiczeniach interoperacyjności systemów dowodzenia i łączności o kryptonimie CWIX, które się odbywają w Bydgoszczy od 2011 roku. „Wybrano to miejsce na organizację ćwiczeń, ponieważ dysponujemy wyjątkowo bogatą infrastrukturą teleinformatyczną, umożliwiającą zbudowanie na potrzeby szkolenia sieci dowodzenia – o klauzuli NATO Secret – która może się składać z około 500 stanowisk”, podkreśla gen. Grabowski.
Choć CWIX były na pewno numerem pierwszym pod względem wielkości, to z racji wyzwań stojących obecnie przed NATO na szczególną uwagę zasługuje listopadowe szkolenie francuskiego korpusu „Citadel Bonus ’15”.
Pierwsze szkolenie szpicy
Istniejący od 2005 roku francuski korpus szybkiego reagowania jest jedną z dziewięciu natowskich jednostek poziomu operacyjnego, które są przygotowane do kierowania wielonarodowymi, połączonymi – czyli lądowo-powietrzno-morsko-specjalnymi – operacjami bojowymi. Zgodnie z decyzjami podjętymi podczas szczytu NATO w Walii, to właśnie jednostka francuska jako pierwsza obejmie wiosną 2017 roku dowodzenie nowymi siłami odpowiedzi sojuszu północnoatlantyckiego – siłami bardzo wysokiej gotowości (Very High Readiness Joint Task Force).
Francuzi, którzy do roli Dowództwa Zadaniowych Sił Połączonych NATO przygotowują się w ramach dwuletniego cyklu ćwiczeń dowódczo-sztabowych, zdecydowali, że jedne z ćwiczeń na drodze do uzyskania natowskiej certyfikacji odbędą się w bydgoskim JFTC. I tak w „Citadel Bonus ’15” wzięło udział prawie 600 żołnierzy. Oprócz korpusu uczestniczyły w nim sztaby jednostek, które na czas wojny zostaną mu podporządkowane, czyli 5 Brygady Zmechanizowanej z Kanady, 1 Brygady Zmechanizowanej z Danii, 13 Pancernej Brygady z Holandii, Brygady Lekkiej z Belgii oraz 56 Stryker Brigade Combat Team z 28 Dywizji Piechoty US Army.
Gen. dyw. Andreas Berg, zastępca dowódcy francuskiego korpusu, podkreślał, że w JFTC jego podwładni mają okazję przećwiczyć scenariusze, z jakimi nie mierzyli się do tej pory. „Podczas tych ćwiczeń jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za działania stricte militarne i koordynację operacji połączonej sił lądowych, lotnictwa, marynarki wojennej i jednostek specjalnych. W czasie »Citadel Bonus ’15« przerabiamy również scenariusze, w których odpowiadamy m.in. za misję pokojową pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, a także za ochronę akcji udzielania pomocy humanitarnej przez Czerwony Krzyż”, wyjaśniał, dodając, że żołnierze szkolili się również w tym, do czego przede wszystkim powstał korpus, czyli w dowodzeniu operacjami połączonymi.
Szef sztabu korpusu, gen. bryg. Eric Recule, wyjaśniał, że choć dla wielu osób takie szkolenie jak „Citadel Bonus” może wydać się banalnie proste i niepotrzebne, to korpus musi organizować tego typu ćwiczenia sztabowe regularnie z przyczyn formalnych. „Korpus tworzy już 13 państw, gdyż niedawno dołączyła do nas Albania, i co roku jest wymieniane około 25% personelu. Aby zachować wysoki stopień gotowości wszystkich komórek organizacyjnych, musimy przeprowadzać ćwiczenia sztabowe przynajmniej dwa razy w roku, z czego raz jest to szkolenie, podczas którego nie korzystamy z obiektów takich jak JFTC, lecz rozstawiamy polowe dowództwo na poligonie”, komentował gen. Recule, gdy wyjaśniał, dlaczego, przygotowując się do wyjątkowej roli pierwszego dowództwa VJTF, wybrali właśnie JFTC. „Bo tutaj jest wszystko, czego potrzebujemy do ćwiczeń sztabowych na taką skalę”.
Tego rodzaju manewrów należy się w najbliższych latach spodziewać więcej i można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że to właśnie one zdominują przedsięwzięcia szkoleniowe JFTC. Misja „Resolute Support” może mieć bowiem swój finał z końcem roku i nawet gdy zastąpi ją kolejna, jeszcze bardziej nastawiona na doradztwo, to będzie to tylko dodatkowe zadanie, bo priorytetem jest reformowanie Sił Odpowiedzi NATO.
Nowe rozdanie Dla JFTC 2016 rok będzie wyjątkowy, nie tylko ze względu na nowe wyzwania szkoleniowe, ale również czekające centrum zmiany personalne. Latem na czele JFTC po raz pierwszy w jego 12-letniej historii stanie generał niemiecki, a w ścisłym dowództwie zabraknie generała polskiego. Kiedy w 2004 roku utworzono bydgoskie centrum, państwa wchodzące w skład NATO ustaliły, że na jego czele będzie stać Duńczyk, a zastępcą zostanie Polak. I tak było aż do 2010 roku, kiedy politycy z Europy Środkowej przeforsowali nowy rozdział stanowisk, zgodnie z którym kierowaniem centrum mieli się zająć oficerowie z Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Stanowisko dowódcy JFTC miało być rotacyjnie (trzyletnia kadencja) obsadzane przez słowackiego i polskiego generała, a stanowisko szefa sztabu przez generała czeskiego i węgierskiego. W czasie reformy sojuszniczych struktur dowodzenia zdecydowano jednak o nowym podziale najwyższych stanowisk w JFTC. Dwoma największymi centrami szkoleniowymi NATO, w Bydgoszczy i w Stavanger, mają naprzemiennie kierować Niemiec i Polak. |
autor zdjęć: Archiwum JFTC