Wielokrotnie podczas gali rozdania nagród słyszeliście, że buzdygan to replika XVI-wiecznej rotmistrzowskiej odznaki rycerskiej, że nasze nagrody nazywane bywają wojskowymi Oscarami… I choć to wszystko prawda, to chciałabym żebyście na Buzdygany spojrzeli dziś nieco inaczej.
Historię Buzdyganów, nagród miesięcznika „Polska Zbrojna”, piszą ludzie. Szeregowi, podoficerowie, oficerowie, generałowie oraz cywile. Niezależnie od zajmowanego stanowiska, niezależnie od reprezentowanego rodzaju sił zbrojnych czy instytucji, laureaci Buzdyganów to osoby wyjątkowe. Wyróżniają się odwagą, determinacją i kreatywnością, a podejmowane przez nich działania wpływają na oblicze polskiej armii.
Przez ostatnie trzy dekady Buzdygany odebrało ponad 300 takich osób. Dla niektórych statuetka stanowiła zwieńczenie pewnego etapu kariery, dla innych – zbiegła się z początkiem marszu w górę. Niezależnie od tego, każdy z wyróżnionych jest dla nas ważny i o każdym staramy się pamiętać. Z dumą obserwujemy kariery wyróżnionych przez nas osób, śledzimy ich dokonania i zapraszamy na łamy miesięcznika w roli komentatorów i ekspertów.
Buzdygan jest ważny nie tylko dla samych nagrodzonych. Statuetka ma ogromną moc, daje energię zwrotną i potrafi uczynić wiele dobrego. Przykładów na to jest kilka. I tak, ubiegłoroczny laureat, gen. bryg. Rafał Miernik wystawił nagrodę na aukcję charytatywną, a wylicytowane 38 tysięcy złotych przeznaczył na remont przedszkola w Stroniu Śląskim zniszczonego przez powódź. Dwa lata temu podobna historia wydarzyła się w Lublińcu, kiedy nasz laureat ppłk Krzysztof Balina również przeznaczył swoją statuetkę na charytatywną kwestę, a zebrane w ten sposób środki trafiły na konto zajmującej się chorymi dziećmi fundacji „Wspieram cicho i skutecznie”. Wspomnieć należy także płk. rez. Szczepana Głuszczaka, laureata nagrody sprzed sześciu lat. Oficer wystawił Buzdygan na aukcję, by wesprzeć w ten sposób działalność Stowarzyszenia Rodzin Poległych Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość”. I tak też się stało. Nowi właściciele statuetki zdecydowali się licytacje powtórzyć. Finalnie tylko ta jedna nagroda na aukcje charytatywne wystawiana była aż dziesięć razy!
Buzdygany mają ogromne znaczenie również dla dziennikarzy „Polski Zbrojnej”. Pozwólcie, że podzielę się z wami swoim doświadczeniem. Historię Buzdyganów obserwuję jako dziennikarka już od dwóch dekad. I corocznie, ja – podobnie jak moi redakcyjni koledzy – przygotowując teksty o naszych laureatach, poznaję lepiej życiorysy nagrodzonych, ich pasje, pomysły, ale także bardzo dużo się od nich uczę. Doskonale więc wiem, że dokonania „naszych buzdyganowców” rezonują potem w redakcji i w samych dziennikarzach. To m.in. dzięki ppłk Anicie Podlasin, dziś zastępczyni komendanta Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi, oraz st. chor. Łukaszowi Sikorze z Jednostki Wojskowej Komandosów zaczęłam interesować się medycyną pola walki. Dzięki generałom Mariuszowi Chmielewskiemu i Karolowi Molendzie z ciekawością czytam o sztucznej inteligencji i cyberbezpieczeństwie, a »Zachar«, czyli mjr Wojciech Zacharków z Jednostki Wojskowej Agat, zainteresował mnie służbą w wojskach specjalnych i zdradził tajniki selekcji do nich.
Szanowni Państwo, jesteśmy dumni, że nagroda miesięcznika wręczana jest nieprzerwanie już od ponad trzech dekad. Buzdygan się nie starzeje, nie powszednieje, nie traci na swoim prestiżu i nadal jest wyróżnieniem, które cieszy się szacunkiem i uznaniem środowiska. Za chwilę poznacie kolejnych laureatów, a ja już teraz z dumą mogę powiedzieć, że do rodziny buzdyganowców dołączają kolejne nietuzinkowe osoby: charyzmatyczni dowódcy, prawdziwi liderzy, żołnierze odważnie wychodzący poza utarte schematy, pasjonaci i wizjonerzy, a przy tym ludzie empatyczni i wrażliwi na ludzką krzywdę.
I na koniec, zwracając się do naszych laureatów w imieniu całego zespołu miesięcznika Polska Zbrojna chciałabym powiedzieć dziękuję. Dziękuję za waszą służbę, za wasze dokonania i za to, że jesteście dla nas inspiracją.
/powyższy tekst to wystąpienie wygłoszone na Gali Buzdyganów 2024/

komentarze