Operatorzy wojsk specjalnych przygotowują się do ochrony infrastruktury krytycznej w rejonie Bałtyku. – Musimy być gotowi na każdego rodzaju zagrożenia. Także na działania hybrydowe prowadzone poniżej progu wojny – mówią. Żołnierze WS trenują abordaże, przejmowanie infrastruktury przybrzeżnej z rąk terrorystów oraz operacje uwalniania zakładników.
– Aby zrozumieć, dlaczego wojska specjalne muszą być gotowe do ochrony infrastruktury krytycznej także tej na morzu, trzeba mieć świadomość, że konflikt zbrojny to dziś coś więcej niż typowe działania militarne – mówi oficer Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych. – Szczególnym zagrożeniem stają się działania prowadzone poniżej progu wojny – dodaje.
Groźne scenariusze
Sytuacja bezpieczeństwa w Europie, imperialne dążenia Federacji Rosyjskiej i jej napaść na Ukrainę sprawiły, że polskie wojska specjalne szczególną uwagę skupiają obecnie na rozwijaniu zdolności działania na morzu. – Rola Bałtyku w ostatnim czasie rośnie. Nie możemy być bierni wobec tego, co się dzieje na świecie – mówi oficer Jednostki Wojskowej GROM. – Przygotowujemy się więc do prowadzenia wszelkiego rodzaju operacji specjalnych na morzu – dodaje dowódca jednego z zespołów bojowych GROM-u.
Z wielu zagrożeń, na które wojska specjalne muszą być gotowe, operatorzy zwracają szczególną uwagę np. na ataki na infrastrukturę krytyczną, czyli gazoporty, porty , platformy oraz obiekty żeglugi morskiej. – Podczas treningów i szkoleń rozważamy wiele scenariuszy i przygotowujemy się do działania w najtrudniejszych warunkach – mówi oficer DKWS-u.
Specjalsi wyjaśniają, że o powodzeniu akcji decydują nie tylko zdolności, lecz także czas reakcji. – Liczy się to, kiedy wykryjemy zagrożenia i w jakim czasie na nie odpowiemy. W tej chwili tylko wojska specjalne mają zdolność do szybkiego podjęcia działań – mówi żołnierz. Jako przykład podaje operację ewakuacji ludzi z Afganistanu w sierpniu 2021 roku. – Operatorzy GROM-u w zaledwie godzinę byli gotowi do rozpoczęcia misji, sama operacja przebiegła niezwykle sprawnie. Tak samo chcemy działać w środowisku morskim – dodaje.
Eksperci podkreślają, że Polska jako kraj wschodniej flanki NATO i partner wspierający walczącą Ukrainę musi liczyć się z różnego rodzaju atakami. A zagrożenia nie zawsze są oczywiste. – To, co pozornie błahe, może rodzić później problemy – mówią oficerowie. Jako przykład podają głośną sprawę hiszpańskojęzycznych płetwonurków, którzy w styczniową noc nurkowali w Bałtyku w pobliżu infrastruktury krytycznej. – Nie powinno ich tam być – podkreślają żołnierze.
Aby mieć realny wpływ na bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej, wojska specjalne nie tylko szkolą swoich operatorów, lecz także rozwijają swoje struktury i inwestują w sprzęt. Na przykład Formoza prowadzi nabór do zespołu bojowego, który ulokowany będzie w Dziwnowie. Jednym z zadań żołnierzy ma być wzmocnienie ochrony terminala gazowego w Świnoujściu. Specjalsi zostaną wyposażeni także w najnowszej generacji systemy rozpoznawcze i nowoczesne łodzie.
Ale potrzeba więcej. – Byśmy mogli skutecznie i szybko działać, konieczne są także zmiany w przepisach. Chcielibyśmy mieć prawo do uruchomienia wojsk specjalnych w odpowiedzi na zagrożenia hybrydowe prowadzone poniżej progu wojny. Obecnie w takich sytuacjach możemy jedynie współdziałać z innymi służbami, ale jako element wsparcia – wyjaśnia ekspert z DKWS-u.
Bezpieczna zatoka
W operacjach specjalnych na morzu szkolą się teraz operatorzy zespołów bojowych Jednostki Wojskowej GROM. Cyklicznie odbywają się duże ćwiczenia dotyczące działań na terenie obiektów krytycznych dla bezpieczeństwa państwa. – To nic niezwykłego. GROM jest przeznaczony do prowadzenia pełnego spektrum operacji specjalnych i fizycznego zwalczania terroryzmu w środowisku lądowym oraz morskim w czasie pokoju, wojny i kryzysu – mówi oficer jednostki. Wszyscy jej operatorzy już na początku służby, czyli podczas kursu bazowego, są szkoleni do działania na morzu. Część z nich zostaje specjalistami od operacji wodnych i służy w zespole bojowym przeznaczonym do tego typu działań.
Zespół „wodny” powstał jeszcze w 1998 roku. Za wyszkolenie pierwszych operatorów odpowiadali komandosi z amerykańskiego Navy SEALs i brytyjskiego SBS (Special Boat Service). Dwa lata temu w GROM-ie powstał również zespół wsparcia i zabezpieczenia operacji morskich. Zadaniem żołnierzy jest transport operatorów w miejsce prowadzenia akcji. Zespół wyposażony jest w łodzie bojowe, a służący w nim żołnierze są tak wyszkoleni, by zapewnić wsparcie operatorom bez względu na pogodę, porę dnia czy roku. Co więcej, w zespole służą również nurkowie bojowi, którzy za pomocą ciągników podwodnych mogą przetransportować operatorów do miejsca wykonywania zadań.
W listopadzie ubiegłego roku szkolenie z działań w wodzie przeszedł jeden z zespołów bojowych. Wraz z operatorami ćwiczyły psy bojowe jednostki GROM. – Do dyspozycji mieliśmy łodzie oraz śmigłowce Black Hawk z komponentu lotniczego GROM-u – mówi jeden z żołnierzy biorących udział w szkoleniu. Trening prowadzili w dzień i w nocy. – Naszym zadaniem był szturm na jednostki pływające z łodzi bojowych oraz szturm kombinowany: z łodzi i powietrza na jednostki pływające, także przy nabrzeżu. W morzu zaś – na jednostki zacumowane i w ruchu – opowiada operator.
Regulacje prawne pozwalają dziś żołnierzom reagować na zagrożenia o charakterze terrorystycznym, szczególnie gdy terroryści pojmali zakładnika. – Dlatego scenariusz naszych ćwiczeń zakładał, że na jednostce pływającej znajdują się zakładnicy. Wykonaliśmy więc operację hostage rescue, czyli uwolnienia zakładników – mówi operator GROM-u. – Mieliśmy również udzielić wsparcia służbom w przypadku zagrożenia dla infrastruktury krytycznej, która znajduje się na morzu lub wybrzeżu – dodaje. O szczegółach ćwiczeń operatorzy nie mogą mówić. Zwracają jednak uwagę na to, że najtrudniejszym elementem w działaniach na morzu jest… właśnie morze. – Bałtyk, przede wszystkim ze względu na niską temperaturę wody, jest dużym wyzwaniem dla ludzkiego organizmu, szczególnie jesienią lub zimą – mówi operator. Ale woda to również zagrożenie dla sprzętu. – Tak, pływanie na krótkich falach jest bardzo wymagające dla sterników i operatorów, potrzebują tu więcej siły i umiejętności. Większe jest też obciążenie dla kręgosłupa – przyznaje żołnierz.
Ćwiczenia trwały dwa tygodnie. – Mieliśmy kilkanaście scenariuszy dostosowanych do zagrożeń, które dopiero mogą się wydarzyć – mówi jeden z żołnierzy GROM-u. – Wojska specjalne nie szkolą się, by reagować na to, co już się wydarzyło, zawsze patrzymy w przyszłość – dodaje operator.
Jednak za potrzebami operatorów nie nadążają przepisy. – Czekamy choćby na nowe regulacje dotyczące możliwości uzyskania bandery dla jednostek pływających wojsk specjalnych. Da nam to możliwość szkolenia nie tylko na wodach krajowych, lecz także międzynarodowych. Będzie to pomocne również w przypadku pozyskiwania nowego sprzętu i administrowania nim – wyjaśnia żołnierz. – Naszym celem jest być zawsze krok przed zagrożeniem. Nowe przepisy będą dla WS dużym ułatwieniem – dodaje.
autor zdjęć: Bartek Bera
komentarze