Francusko-brytyjski program samolotu bojowego nowej generacji najprawdopodobniej zakończy się opracowaniem dwóch konstrukcji.
Pierwszy raz o programie nowego samolotu bojowego (Future Combat Air System – FCAS) usłyszano w styczniu 2014 roku, kiedy w Londynie odbywał się szczyt brytyjsko-francuski. W trakcie wizyty w bazie RAF-u Brize Norton premier Wielkiej Brytanii David Cameron z prezydentem Francji François Hollandem uzgodnili zacieśnienie współpracy w dziedzinie polityki jądrowej, kosmicznej, klimatycznej oraz obronnej. Na mocy porozumienia z Lancaster House z 2010 roku o współpracy obronnej i w wymiarze bezpieczeństwa, Cameron i Hollande zgodzili się wspólnie opracować samolot bojowy przyszłości. Pierwszym etapem miał być dwuletni okres prac analitycznych, mających określić warunki wykonywalności projektu. Koszt tego etapu oszacowano na 120 mln funtów.
W marcu 2016 roku Hollande gościł Camerona w Amiens, gdzie podjęto decyzję o kontynuacji programu FCAS. Prace nad pierwszym etapem mają zostać sfinalizowane do końca 2016 roku, a w przyszłym ruszy budowa demonstratorów technologii, żeby były gotowe do 2025 roku. Na ten etap prac potrzeba będzie 1,5 mld funtów, a koszty projektu zostaną podzielone po równo między dwa państwa. Nowy samolot miałby osiągnąć gotowość operacyjną w latach trzydziestych. Mniej więcej w 2020 roku przewiduje się przeprowadzenie pogłębionej całościowej analizy technicznej i określenie, który partner będzie odpowiadał za dany element projektu. Na razie biorą w nim udział takie firmy, jak: BAE Systems, Dassault Aviation, Leonardo-Finmeccanica Airborne and Space Systems (dawny Selex ES), Rolls-Royce, Snecma/Safran Aircraft Engines oraz Thales.
Założenia projektu nie są jeszcze znane – wiadomo jedynie, że partnerzy niechętnie dzielą się informacjami, bo dotyczą one najnowocześniejszych technologii, są więc ściśle tajne. Przyjęto, że FCAS ma być raczej samolotem bezzałogowym, najprawdopodobniej z możliwością tankowania w locie. Nie wyklucza się jednak, że powstaną dwie wersje – załogowa i bezzałogowa. Sposób kontroli bezzałogowca nie jest znany – może się ona odbywać za pośrednictwem zarówno operatorów naziemnych, jak i pilota lecącego obok FCAS-a. Po wejściu do służby nowoczesny odrzutowiec zastąpi obecnie używane przez Francję i Wielką Brytanię samoloty bojowe, czyli Dassault Rafale i Eurofighter Typhoon. Proces ten miałby się rozpocząć po roku 2030 i potrwać wiele lat.
Sprawdzanie możliwości
Pewną wiedzę o możliwych kierunkach rozwoju tego projektu dają dzisiejsze programy, na których FCAS w określonym stopniu będzie się opierał. Pierwszym z nich jest Taranis, brytyjski demonstrator technologii bojowego bezzałogowego aparatu latającego (Unmanned Combat Aerial Vehicle – UCAV). Pierwszy egzemplarz został zaprezentowany w lipcu 2010 roku, a jego chrzest w powietrzu odbył się dopiero po trzech latach. W ten sposób BAE Systems testuje zdolność, która ma być zaimplementowana – jeśli okaże się to możliwe – na platformie FCAS. Chodzi o autonomiczność uderzeniową, dzięki której FCAS sam wyszukiwałby cele, lokalizował je i identyfikował na określonym terenie. Decyzja o użyciu broni, przynajmniej w wypadku Taranisa, ciągle jednak będzie zależeć od człowieka.
Drugim projektem mogącym wpłynąć na kształt FCAS-a jest nEUROn, również eksperymentalny, bezzałogowy bojowy aparat latający (UCAV). Na czele tego projektu stoi francuski gigant Dassault Aviation, wspierany przez Szwajcarię (RUAG Aerospace), Szwecję (Saab AB), Hiszpanię (EADS Casa, obecnie Airbus Group), Włochy (Alenia, obecnie Leonardo-Finmeccanica) oraz Grecję (Hellenic Aerospace Industry). Zaangażowany w program jest także francuski Thales. Demonstrator technologii nEUROna wzbił się w powietrze w grudniu 2012 roku, a testy lotnicze, w tym odbicia radarowego (technologii stealth), zakończono w marcu 2015 roku. Podobnie jak Taranis, także nEUROn jest przewidziany jako maszyna bezzałogowa.
Ani Taranis, ani nEUROn nie staną się jednak docelową propozycją w programie FCAS, jako że oba to jedynie demonstratory technologii, czyli projekty służące sprawdzeniu konkretnych rozwiązań i założeń. Co do FCAS-a, to konkretne parametry, zarówno podsystemów, jak i demonstratora technologii, będą jednak zależeć przede wszystkim od operacyjnych wymogów, które postawi Francja i Wielka Brytania, a także od możliwości technicznych w ciągu kolejnej dekady. Dotyczy to chociażby zakresu autonomiczności działania FCAS-a. Przedstawiciele BAE Systems wyjawili, że chociaż człowiek nie zostanie całkowicie wyeliminowany z operowania tą maszyną, to jednocześnie oczekiwane jest, aby w określonych warunkach FCAS mógł działać bez jego nadzoru.
Przy okazji programu FCAS warto przypomnieć francusko-niemiecko-włoski pomysł wspólnej budowy rozpoznawczego drona średniego pułapu i długiego trwania lotu (medium altitude, long endurance – MALE). Ten międzynarodowy projekt zakończył się fiaskiem z powodu braku wsparcia rządowego. Istnieje możliwość, że do MALE dołączy Wielka Brytania, która musi niedługo zastąpić zużyte w Afganistanie bezzałogowce General Atomics MQ-9 Reaper. W niedalekiej przeszłości Londyn – powołując się na porozumienie w Lancaster House z 2010 roku – proponował Francji wspólne prace nad takim dronem. Tyle że udział innych państw przekształca program w projekt bardzo umiędzynarodowiony, podczas gdy Londyn woli kontakty bilateralne. Nie bez powodu zresztą, bo Brytyjczycy mają dowody na efektywność takiego działania w postaci francusko-brytyjskiego pocisku manewrującego dalekiego zasięgu Storm Shadow/SCALP oraz dopiero rozwijanego projektu odpalanej ze śmigłowca rakiety przeciwokrętowej Sea Venom/ANL.
Niemieckie pomysły
Podobny projekt, będący systemem broni następnej generacji, opracowuje Airbus Defence and Space. Ta firma proponuje dwumiejscowy samolot o zmniejszonej efektywnej powierzchni odbicia radarowego jako następcę należących do niemieckiej Luftwaffe odrzutowców Tornado. Niemcy chcą, aby ich maszyna w przyszłości towarzyszyła na polu walki ciągle używanym odrzutowcom Eurofighter. Airbus Defence and Space uważa jednak, że ani w latach trzydziestych, ani czterdziestych technologia UCAV nie będzie na tyle rozwinięta, by mogła stanowić wsparcie dla eurofighterów, więc jest potrzebna również wersja z pilotami.
Warto przy tym przyjrzeć się rozwiązaniu, w którym przewiduje się załogę składającą się z dwóch osób – jedna byłaby odpowiedzialna za pilotowanie, a druga za obsługę innych systemów pokładowych, w tym tych, które dopiero powstaną w przyszłości. Niemcy biorą jednak pod uwagę, że ich projekt będzie opierał się na dwóch konstrukcjach – zarówno załogowej, jak i bezzałogowej. Wszystko zależy od dostępności technologii i kosztów.
autor zdjęć: BAE SYSTEMS