Rosnąca liczba klas mundurowych to efekt nie tylko coraz większego zainteresowania kwestiami bezpieczeństwa, lecz także wsparcia wojska i korzystnych rozwiązań prawnych.
Paweł Kruk jest uczniem trzeciej klasy CXXV Liceum Ogólnokształcącym im. Waldemara Milewicza w Warszawie. W czasie lekcji, podobnie jak 28 pozostałych uczniów, nosi mundur. Wszyscy, na wzór wojska, tworzą pluton. Jeśli trzeba, stoją na baczność albo w dwuszeregu. Mają też dowódcę, który przed rozpoczęciem lekcji składa nauczycielowi meldunek. Program nauki niby taki sam jak w normalnym ogólniaku, ale licealistom dochodzą dodatkowe godziny, m.in. z podstaw wojskowości, wychowania fizycznego i obywatelskiego, warsztaty z samoobrony czy wspinaczki.
„Mamy też lekcje strzelania, uczymy się regulaminów, musztry, taktyki, zasad pierwszej pomocy”, mówi Paweł. Dodaje, że tym, co różni ich kształcenie od tego w zwykłych klasach, jest czas poświęcany edukacji obronnej. „Nie mówię tu o godzinie, dwóch po lekcjach, ale często całych weekendach”, dodaje licealista.
Piotr Goruk-Górski, koordynator klas wojskowych w CXXV Liceum, podkreśla, że w tej szkole są one traktowane bardzo poważnie, a nauczyciele i uczniowie starają się podejść do tego typu nauki z pełnym profesjonalizmem. „W ramach kształcenia organizujemy też kilkudniowe wyjazdy zapoznawcze z jednostkami, a od 2007 roku regularnie wyjeżdżamy na obozy poligonowe”, mówi nauczyciel.
Tendencja rosnąca
Podobną „mundurową” edukację odbywa dziś blisko 33 tys. młodych ludzi. Uczą się w klasach policyjnych, straży granicznej, penitencjarnych, a także wojskowych. W całej Polsce istnieje 1340 takich oddziałów. Ich liczba wciąż rośnie. W 2014 roku szkół prowadzących klasy mundurowe było 358, a dziś jest ich o prawie 50 więcej. „Klasy mundurowe funkcjonują od ponad 12 lat, ale początki chyba nigdzie nie były łatwe. Nie mieliśmy żadnych doświadczeń, nie wiedzieliśmy, czy będzie zainteresowanie i jak ten projekt wyjdzie w praktyce. Problemem był brak programów edukacyjnych oraz wojskowego wyposażenia, które moglibyśmy wykorzystać na lekcjach”. Dyrekcja i nauczyciele warszawskiego liceum postanowili jednak spróbować wdrożyć tę innowację pedagogiczną. Pierwsza klasa wojskowa powstała tu w 2006 roku. „Dziś mamy ich osiem i w planach pierwszą w stolicy klasę penitencjarną”, opowiada Piotr Goruk-Górski.
Rosnące zainteresowanie młodzieży edukacją w klasach mundurowych Ministerstwo Obrony Narodowej tłumaczy nie tylko zwiększonym zapotrzebowaniem na wiedzę związaną z kwestiami bezpieczeństwa i obronności, lecz także swoją ofertą, np. wsparciem metodycznym, logistycznym, a także sukcesywnie wprowadzanymi korzystnymi rozwiązaniami prawnymi. Te ostatnie to chociażby decyzja ministra z 2009 roku dotycząca porozumień między MON-em a partnerami społecznymi.
Jej nowelizacja w 2011 roku pozwoliła dowódcom jednostek na jeszcze większą niż dotąd swobodę w podpisywaniu umów. Dzięki temu wojsko oferuje szkołom np. udział ekspertów w merytorycznym przygotowaniu zajęć szkolnych, pokazy sprzętu wojskowego czy wsparcie logistyczne. Dziś niemal każda szkoła ma swoją jednostkę patronacką.
„Decyzja ministra była dużym krokiem naprzód we współpracy wojska ze szkołami. Miesiąc po wejściu w życie dokumentu mieliśmy już zawartą umowę z batalionem dowodzenia Dowództwa Wojsk Lądowych”, przypomina nauczyciel. Niedługo potem warszawska szkoła podpisała porozumienie z Centralną Biblioteką Wojskową i jako pierwsze liceum w Polsce zawarła umowę z Akademią Obrony Narodowej. Dziś współpracuje jeszcze z Wojskową Akademią Techniczną, Wojskowym Centrum Edukacji Obywatelskiej, Dowództwem Garnizonu Warszawa czy środowiskami kombatanckimi. Dzięki współpracy z wojskiem liceum ma też własny pododdział reprezentacyjny, złożony z 40 uczniów klas wojskowych.
Nie tylko karabin
Wojsko ma podpisanych wiele umów o współpracy, wśród nich z klasami mundurowymi. Wzrosła też liczba wspólnych projektów jednostek i partnerów społecznych, takich jak szkolenia dotyczące wybranych aspektów służby wojskowej, w tym zajęcia z musztry, strzelania, taktyki, łączności czy ratownictwa medycznego. „W planie współpracy mamy zapisane 1792 takie przedsięwzięcia. W ubiegłym roku było ich 618”, mówił płk Tomasz Szewczyk cz.p.o. szefa Oddziału Współpracy ze Społeczeństwem Departamentu Komunikacji Społecznej MON.
Co wyraźnie podkreślają i nauczyciele, i przedstawiciele armii, nauka w klasie wojskowej to jednak nie tylko stricte zajęcia wojskowe. „Tu nie chodzi wyłącznie o bieganie z karabinem. Oprócz nauki dajemy uczniom solidne podstawy wychowania oraz poczucie odpowiedzialności za państwo i znajomość swojego miejsca w szeregu w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa”, podkreśla Piotr Goruk-Górski.
Uczniowie są zapraszani na sympozja naukowe i konferencje, biorą udział w najważniejszych uroczystościach, spotykają się z kombatantami. „Nauczyciele pokazują nam, że warto pielęgnować patriotyzm i wartości przekazane przez przodków”, mówi Paweł Kruk. „To wszystko ma dla nas duże znaczenie. Osobiste spotkania ze świadkami ważnych wydarzeń, mój udział jako dowódcy szkolnego pododdziału reprezentacyjnego w uroczystościach, są wartościowszą lekcją historii niż siedzenie w ławce”.
Wynik doświadczeń
Niemałą rolę klas mundurowych w patriotycznym wychowaniu młodzieży podkreśla też gen. dyw. rez. Bogusław Pacek, pełnomocnik MON-u ds. społecznych inicjatyw proobronnych. „Mamy dziś ponad 33 tys. młodzieży, która świadomie zdecydowała się na taką formę edukacji. Oprócz pokazywania młodzieży, jak służą żołnierze, jak wygląda nasz system obronności, musimy przekazywać jej ważne dla nas Polaków wartości. Uczyć patriotyzmu lokalnego, szacunku do przełożonych, rodziców, świadomości narodowej. To na pewno zaprocentuje”.
Nauczyciele prowadzący klasy wojskowe są zgodni, że wielkim sukcesem innowacji pedagogicznej jest to, że zaangażował się w nią resort obrony narodowej. Podkreślali to szczególnie uczestnicy VI Ogólnopolskiego Forum Szkół „Edukacja Obronna Młodzieży”, które w październiku odbyło się we Wrocławiu. W debacie wzięło udział ponad 160 osób. Na trzydniowe spotkanie przyjechali przedstawiciele resortów obrony narodowej i edukacji, kuratorzy oświaty oraz dyrektorzy i nauczyciele szkół prowadzących klasy mundurowe. Pojawili się też reprezentanci Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Dowództwa Generalnego RSZ, Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych, Centrum Edukacji Obywatelskiej i jednostek wojskowych.
„Wiele od czasu pierwszego forum udało nam się wspólnie zrobić. Mamy jasno określone zasady współpracy i stale szukamy nowych rozwiązań”, mówił płk Jerzy Gutowski, zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji Społecznej MON.
Wojsko przypomniało o wprowadzeniu korzystnych rozwiązań prawnych, poszerzeniu współpracy z młodzieżą, wspólnych przedsięwzięciach. Na forum zaprezentowano innowacyjny pomysł resortu obrony dotyczący wojskowej edukacji młodzieży, tzw. minimum programowe, będący odpowiedzią wojska na postulaty zgłaszane przez szkoły w kwestii ujednolicenia programu nauczania przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa. „Minimum programowe to opracowany w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego dokument, który zawiera wybrane treści z programu szkolenia podstawowego realizowanego w wojsku. Absolwenci klas mundurowych, których szkoły podpiszą odpowiednią umowę z armią i zrealizują określoną liczbę godzin zajęć, będą mogli ubiegać się o krótszą o miesiąc służbę przygotowawczą”, tłumaczy ppłk Tomasz Włodarczyk, szef Wydziału Dydaktycznego Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu.
Szkolenie określone w minimum programowym nie odbiega od tego, czego już od kilku lat uczą się uczniowie klas wojskowych. Ale, jak tłumaczy resort obrony, nie o same treści tu chodziło, lecz o ujednolicenie programu tak, by wszyscy uczyli się tego samego, w takim samym zakresie. Dlatego licealistów szkół, które zdecydują się na realizację minimum programowego, czekają na przykład 62 godziny szkolenia bojowego, 25 godzin podstaw wychowania obywatelskiego i wojskowego i 20 godzin szkolenia logistycznego. Nie zabraknie szkolenia ogólnego, czyli musztry, zagadnień prawnych, BHP i podstaw SERE (Survival, Evasion, Resistance, Escape). W sumie cały program obejmie 119 godzin szkoleniowych (w tym siedem przeznaczonych na egzaminy końcowe) w ciągu trzech lat.
Choć wiele szkół jest gotowych zrealizować wojskowy program w dwa lata, a nawet w rok, trudno się spodziewać, że wszyscy obecni uczniowie klas drugich i trzecich będą go mogli zaliczyć i osiągnąć wymierny zysk w postaci krótszej służby przygotowawczej. „Decydując się na naukę w klasie mundurowej, nie myślałem o żadnych korzyściach po jej ukończeniu. Ja i wielu moich kolegów zdecydowaliśmy się na taką edukację ze względu na zainteresowania, pasje i niekiedy chęć związania się ze służbami mundurowymi w przyszłości”, mówi Paweł Kruk. Licealista przyznaje, że nie żałuje wyboru, a dotychczasowa dwuletnia nauka dała mu mnóstwo satysfakcji. „To, co wyniosę z tej szkoły, to przede wszystkim dyscyplina, poczucie odpowiedzialności, dobra organizacja. W życiu codziennym przydadzą się też z pewnością umiejętności nabyte w trakcie nauki, takie jak topografia, udzielanie pomocy medycznej czy praca w grupie”.
Obustronne zaangażowanie
Nauczyciele chwalą współpracę z wojskiem. Przyznają, że resort obrony wykonał ogrom pracy, by ten edukacyjny eksperyment działał, a dowódcy zrozumieli, że klasy mundurowe są ważnym elementem systemu obrony państwa. „Smuci nas to, że nie potrafi tego dostrzec resort edukacji narodowej. A szkoda, bo wychowanie młodzieży to konstytucyjne zadanie MEN-u. Tym bardziej teraz, w niespokojnych czasach, gdy problematyka bezpieczeństwa i obronności państwa powinna być dla resortu kluczowa”, uważa nauczyciel z warszawskiego liceum.
Dlatego, choć rozwiązanie zaproponowane przez wojsko, dotyczące minimum programowego, pedagogom się podoba, nie brak jest dziś obaw o jego realizację. Nauczyciele ubolewają bowiem, że w ślad za wprowadzanymi przez MON rozwiązaniami nie idą adekwatnie działania MEN-u, np. odpowiednie rozporządzenia w sprawie zasad kształcenia obronnego w szkołach. „Współpraca musi być obustronna”, przyznają pedagodzy. Tym bardziej że kwestią otwartą pozostają inne „problemy” absolwentów klas mundurowych. O nich też wspominali uczestnicy forum. „Brakuje przepisów, które ułatwiłyby licealistom dalszą naukę w mundurze”, mówi gen. Pacek. „Chodzi np. o dodatkowe punkty podczas rekrutacji do uczelni wojskowej. Chcemy, by młodzież mogła się szkolić także pozaprogramowo, brała udział w specjalistycznych kursach, zdobywała uprawnienia i by dotychczasowy dorobek absolwenta klasy mundurowej był brany pod uwagę”.
Z tych m.in. powodów gen. Pacek przedstawił we Wrocławiu pomysł włączenia zainteresowanych szkół w nowo powstałą Federację Organizacji Proobronnych (organizacja pozarządowa, która działalność zarejestrowała 11 września 2015 roku). Skupia ona w swoich szeregach pięć związków strzeleckich oraz Legię Akademicką i Stowarzyszenie FIA. „Na tyle, na ile będziemy mogli, oferujemy szkołom wsparcie, np. w kwestii programów, wyposażenia czy szkolenia. Zależy nam, by mieć realny wpływ na edukację młodzieży, występować w jej imieniu w Sejmie, MON-ie i resorcie edukacji narodowej”, mówił generał.
Piotr Goruk-Górski jest przekonany, że młodzież klas mundurowych mogłaby w ciągu trzech lat edukacji zaliczyć całe szkolenie wojskowe. „Można by to zrobić poprzez nadzorowany przez siły zbrojne jednolity system kształcenia, uwzględniający także udział młodzieży w miesięcznych obozach poligonowych i kończący wszystko egzamin”, tłumaczy koordynator klas wojskowych. Zdaniem nauczycieli wart rozważenia jest pomysł polegający na tym, żeby licealiści mieli możliwość uzyskiwania stopni wojskowych. Jeśli nawet absolwent nie zdecyduje się na związanie z armią – przekonują – to wojsko zyska wyszkolonego rezerwistę.
autor zdjęć: Marcin Szubert