Towarzyszą żołnierzom od zawsze, a ich przeznaczenie, poza dźganiem, cięciem i rzucaniem, ograniczone jest tylko wyobraźnią użytkownika. Można ich bowiem używać jako hebla, młotka, piły, krzesiwa czy łopaty. 120 lat temu, 12 czerwca 1897 roku, opatentowany został jeden z najsłynniejszych noży – Schweizer Offiziersmesser, czyli szwajcarski nóż oficerski.
Noże towarzyszą człowiekowi od początku cywilizacji. Najstarsze kamienne narzędzia datowane są bowiem na ponad 3,5 miliona lat p.n.e. I choć można przypuszczać, że ich pierwszym zastosowaniem było myślistwo, to z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że drugim było użycie ich jako broni przeciwko innemu człowiekowi.
Do czasu wynalezienia broni palnej noże były obok miecza (i setek odmian broni siecznej) w arsenale każdego woja, giermka i rycerza. Ale i po upowszechnieniu się najpierw czarnoprochowych, a później nabojowych konstrukcji, noże nie zniknęły z wojskowego ekwipunku. Dokonała się jednak ich bardzo wysoka specjalizacja. Powstały m.in. noże saperskie, szturmowe, dla nurków, okopowe, spadochroniarskie, ratownicze i wielofunkcyjne scyzoryki.
Nóż MacGyvera
Temu ostatniemu „gatunkowi” udała się rzecz niezwykła. Nie tylko podbił on rynek cywilny, ale również – obok tzw. noża Rambo, został symbolem popkultury XX wieku. Stało się tak dzięki karierze u boku Angusa MacGyvera. Bohater telewizyjnego serialu, były agent amerykańskich służb specjalnych, wychodził cało z nieprawdopodobnych opresji dzięki swojemu sprytowi i nieodzownemu scyzorykowi.
Bardzo znamienne jest, że historia Schweizer Offiziersmesser, czyli szwajcarskiego noża oficerskiego, bo taką dokładnie nazwę nosi pierwszy scyzoryk wielofunkcyjny, ściśle powiązana jest z bronią palną. Otóż armia Helwetów zleciła przemysłowi opracowanie i wyprodukowanie noża połączonego z śrubokrętem tylko dlatego, że wprowadziła do uzbrojenia karabin Schmidt-Rubin M1889. Aby rozłożyć tę broń, niezbędne było właśnie to narzędzie. I żeby nie dorzucać wojskowym kolejnej sztuki sprzętu do plecaka, Szwajcarzy wymyślili nóż posiadający ostrze, szpikulec, otwieracz do puszek oraz właśnie śrubokręt. Konstrukcja ta otrzymała oznaczenie Modell 1890 i jej pierwsza partia – aż 15 tysięcy sztuk – została zamówiona przez tamtejszą armię w niemieckiej firmie Wester & Co. Dlaczego w Niemczech? Ponieważ wówczas nie było w Szwajcarii firmy będącej w stanie wyprodukować tak zaawansowany technologicznie (mechanizmy) i wymagający jakościowo (odpowiednia stal) nóż.
Szwajcarski scyzoryk wielofunkcyjny. Fot. Victorinox
Trudno powiedzieć na ile lokalny patriotyzm, a na ile zmysł biznesowy sprawiły, że w 1891 roku Karl Elsener, właściciel szwajcarskiej firmy produkującej narzędzia chirurgiczne (dziś spółka nazywa się Victorinox), słysząc historię noża oficerskiego dla tamtejszej armii, zdecydował zainwestować wszystkie swoje oszczędności w przestawienie produkcji ze skalpeli na wojskowe scyzoryki. Był to jednak strzał w dziesiątkę, gdyż jeszcze w tym samym roku przejął on produkcję Modell 1890. Elsener nie tylko go wytwarzał, lecz także udoskonalił zastosowane w nim mechanizmy. Ponieważ nie wszystkimi jego pomysłami wojsko było zainteresowane, 12 czerwca 1897 opatentował on Schweizer Offiziersmesser – czyli scyzoryk składający się z dwóch ostrzy, szydła, otwieracza do konserw, ostrza do ścierania atramentu oraz korkociągu.
O uniwersalności modelu 1890 jako oficjalnego nożna szwajcarskiej armii najlepiej świadczy jego historia. Aż do 2008 roku jego konstrukcja nie zmieniła się bowiem znacząco. W 1901 roku drewniane okładki zastąpiono plastikiem (model 1901). W 1908 roku zmieniono profil (kształt) ostrza (nóż oznaczono jako model 1908). W 1951 roku po raz pierwszy, co zaskakujące, bo cywilne odmiany scyzoryków wytwarzano z niej już od 1926 roku, Schweizer Offiziersmesser zrobiono ze stali nierdzewnej (model 1951). W 1977 roku na okładzinach noży pojawiła się czerwona tarcza z białym, szwajcarskim krzyżem. Do konstrukcyjnej rewolucji doszło dopiero w 2008 roku, kiedy to do służby trafił model 2008. Wzór ten, choć produkowany przez Victorinoxa, bazuje na niemieckim nożu wojskowym i jest pierwszym Schweizer Offiziersmesserem, którego główne ostrze otwiera się jedną ręką.
Nóż wojskowy a sprawa polska
Szwajcarzy mają swój Modell 1890, ze Stanów Zjednoczonych pochodzi nie mniej znany „nóż Rambo”. Co ciekawe, konstrukcja stworzona przez słynnego amerykańskiego producenta noży Jimmy’ego Lile’a, powstała wyłącznie na potrzeby filmu. Wzorowany był na nożach przetrwania, jakich używali piloci samolotów. A jak wygląda historia noża we współczesnym Wojsku Polskim?
Przede wszystkim trzeba na początku podkreślić, że nóż szturmowy (taktyczny), nigdy nie był regulaminowym wyposażeniem polskiego żołnierza. Owszem, naszych wojskowych z różnych formacji uzbrajano w bagnety, które mogą być używane w boju, ale nożami szturmowymi one nie są. Pierwszym nożem szturmowym polskiej armii (pomijając konstrukcje wytwarzane na potrzeby Armii Krajowej, w tym te zarówno z głownią stałą, jak i scyzoryki i noże sprężynowe) był nóż szturmowy wzór 1943.
Konstrukcja, bazująca na radzieckim nożu okopowym (szturmowym) ZIK wz. 1940, trafiła do jednostek rozpoznawczych 1 i 2 Armii Wojska Polskiego na przełomie 1943 i 1944 roku. Nóż miał ostrze jednosieczne o długości 15 centymetrów. Wz. 1943 okazał się na tyle trafionym pomysłem (budowa sztyletu), że w podobny sposób zbudowano jego następcę – nóż wzór 1955. I choć ten model przetrwał w służbie jednostek rozpoznawczych, desantowo-szturmowych i specjalnych prawie cztery dekady, to trudno o nim mówić, że była to udana konstrukcja. Zawiniły głównie materiały z których go wykonano. Nóż był mało odporny na zginanie i łatwo się kruszył. Posiadał również wady inżynieryjne. Był stosunkowo ciężki oraz źle wyważony, co znacząco utrudniało rzucanie nim. Posiadał również mało odporny trzpień, co powodowało, że trudno było używać jako prowizorycznego młotka.
Nóż szturmowy wz. 98. Fot. Wikipedia
Te wszystkie słabości noża wzór 1955 sprawiły, że po transformacji ustrojowej grupa żołnierzy z 62 Kompanii Specjalnej z Bolesławca podjęła się zadania opracowania nowego noża szturmowego dla naszej armii. Ich projekt okazał się na tyle dobry, że po badaniach wykonanych przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia, w 1993 roku nóż trafił do wyposażenia jednostek specjalnych naszej armii jako wzór 92.
Nóż wykonano z hartowanej stali sprężynowej, którą czerniono chemicznie. Głownia (ostrze) miało długość 173 mm, szerokość u nasady 23,5 mm, a grubość 5 mm. Wz. 92 jest na 2/3 swojej długości jednosieczny – na końcówce ostrza jest obosieczny. Jego twórcy zdecydowali, że w rękojeści (zakręcanej mocną stalową nakrętką, która doskonale sprawdza się jako młotek) będzie miejsce na trzy naboje kalibru 9 mm lub na zestaw survivalowy. – Pomysł umieszczenia w rękojeści noża wzór 92 pocisków do Makarowa był, mówiąc delikatnie, bardzo ryzykowny. Naboje stykały się ze sobą, co groziło samozapłonem. Poza tym schowek znacząco obniżył wytrzymałość całego noża – wyjaśnia Skoczek.
Dlatego jego następca – model wz. 98 – pozbawiony został już tego „waloru”. W zamian wprowadzono obok klasycznego sztyletu (dla specjalsów) wersję, której ostrze posiadało piłę (model przeznaczony dla pododdziałów rozpoznawczych). Model 98 jest do dziś w służbie polskiej armii.
Nie tylko szturmowe
Poza nożami szturmowymi, w które wyposażeni byli żołnierze jednostek specjalnych, rozpoznawczych i desantowo-szturmowych, żołnierze z tych formacji oraz wojskowi z jednostek inżynieryjnych mieli w swoim ekwipunku również noże (a właściwie scyzoryki) saperskie. Pierwszy model – wprowadzony do służby na początku lat pięćdziesiątych – był tak naprawdę kopią radzieckiego scyzoryka saperskiego z II wojny światowej. Dopiero jego następca – oznaczony jako wzór 1969 – był konstrukcją zgodną z najnowszymi trendami. – To była nowoczesna konstrukcja jak na swoje czasy. To był jeden z pierwszych noży dziś określanych mianem multitooli, czyli takich, które po przekręceniu rękojeści zmieniają się w kombinerki lub szczypce – mówi Łukasz Skoczek, opiekun działu uzbrojenia Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy.
Swoje noże – opracowane i produkowane przez rodzime firmy – posiadali również żołnierze marynarki wojennej. Płetwonurkowie mieli prosty nóż o stałej głowni, którego rękojeść w seriach z lat osiemdziesiątych barwiono na żółto, a załogi okrętów – tzw. nóż bosmański, czyli scyzoryk wyposażony, poza ostrzem, m.in. w otwieracz konserw i butelek.
Ciekawym specjalistycznym nożem w arsenale polskich żołnierzy z jednostek desantowo-szturmowych był nóż spadochronowy wz. 1965. Konstrukcja opracowana przez Zdzisława Werschnera była pozbawiona bowiem „czubka”, miała za to powierzchnie do cięcia po obu stronach ostrza. Piloci samolotów i śmigłowców wyposażani byli w inny nóż, a mianowicie w RNL, czyli ratowniczy nóż lotniczy.
Dla każdego coś przydatnego
Wojskowe noże to przedmioty, które używającym ich żołnierzom w znamienitej większości mają służyć nie tylko jako broń, ale gdy przyjdzie taka potrzeba, również zastąpić narzędzia takie jak śrubokręt, młotek, hebel czy nawet kombinerki. Nic więc dziwnego, że wielu wojskowych traktuje je z pietyzmem, a nawet nadaje imiona. Charakterystyczne jest to, że właściwie wszystkie armie na świecie używają konstrukcji produkowanych przez rodzimy przemysł, a jednocześnie równie chętnie podpatrują, czego używają inni, i gdy dane rozwiązanie sprawdza się, chętnie po nie sięgają. Szwajcarski nóż oficerski jest tego doskonałym przykładem, gdyż poza armią Helwetów mają go w swoim wyposażeniu m.in. Niemcy. A Polacy w tej dziedzinie nie muszą się wstydzić. Nóż szturmowy wz. 98 czy nóż saperski wz. 69 to konstrukcje cenione i znane na świecie.
autor zdjęć: Michał Zieliński, Victorinox, Wikipedia
komentarze