moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Fiński” pokój dla Ukrainy? To żadne rozwiązanie, konieczna jest dalsza walka

Ukraińcy marzą o finale w formule status quo ante bellum, gdzie obie strony godzą się na porozumienie pokojowe zakładające powrót do stanu posiadania sprzed wybuchu wojny. Ale realnie takiej opcji nie ma. Kreml zamierza dążyć do pełnego zniewolenia Ukrainy, nie przejmując się stosami własnych trupów. Sytuacja bez wyjścia? Niekoniecznie! Determinacja Putina może okazać się niewystarczająca wobec bierności zwykłych Rosjan. By te dwie postawy ze sobą skonfrontować, wystarczy przenieść wojnę na terytorium Rosji. „Operacja kurska na sterydach” mogłaby przynieść Ukraińcom upragnione zwycięstwo i pokój na dobrych warunkach.

W połowie maja 2022 roku, gdy stało się jasne, że Finlandia zamierza dołączyć do NATO, Kreml wysłał Helsinkom serię pogróżek. Fiński rząd sprawę przemilczał, ale przedstawiciele armii już nie. „Miło was przywitamy – dołączycie do 200 tys. Rosjan zakopanych kilka metrów pod ziemią po waszej ostatniej wizycie z 1939 roku”, skomentował niewymieniony z nazwiska fiński generał, cytowany przez amerykańskiego admirała Jamesa Stavridisa, byłego naczelnego dowódcę sił sojuszniczych. Owa „wizyta” to rzecz jasna „wojna zimowa” z końca lat trzydziestych XX wieku, która upokorzyła stalinowskie imperium. To bowiem z trudem – przewagą liczebną i okrucieństwem wobec własnych żołnierzy – pokonało wielokrotnie mniejszy kraj.

Po trzech miesiącach walk Sowieci mieli wspomniane 200 tys. trupów – siedem razy więcej niż Finowie. Wiele lat później Nikita Chruszczow przyznał, że łączne straty Armii Czerwonej, uwzględniające też rannych, dochodziły do miliona (!), były zatem 12 razy większe od fińskich. W imię czego ta ofiara? Na mocy traktatu pokojowego z 13 marca 1940 roku 11% fińskiego terytorium (35 tys. km2), uprzednio zajętego przez wojska sowieckie, przeszło we władanie Moskwy. Nazwać takie zwycięstwo pyrrusowym to jakby nic nie napisać.

Czy zmagania w Ukrainie może zwieńczyć pokój w stylu fińskim? Taki scenariusz zapewne na długo pozostanie sprzeczny z oczekiwaniami Ukraińców, marzących o finale opartym na formule status quo ante bellum, gdzie obie strony godzą się na porozumienie pokojowe zakładające powrót do stanu posiadania sprzed wybuchu wojny. Tak właśnie zakończył się konflikt iracko-irański z lat 1980–1988. Skądinąd bardzo podobny do pozycyjnych zmagań rosyjsko-ukraińskich, cechujących front od jesieni 2022 roku. Zmagań – choć krwawych i angażujących pokaźne siły – pozbawionych spektakularnych rozstrzygnięć.

REKLAMA

To na takie rozstrzygnięcia liczyli ukraińscy dowódcy, zaczynając w czerwcu 2023 roku kontrofensywę na Zaporożu. Nie wiem, w którym momencie generałowie ZSU uznali, że nie ma szansy na szybkie dojście do Morza Azowskiego. Prawdopodobnie było to dla nich jasne po kilkunastu dniach zmagań. Wiele wskazuje na to, że wybrano wówczas opcję „mozolnej szarpaniny” bez konkretnych zdobyczy terytorialnych, prowadzonej z nadzieją, że w którymś momencie rosyjska obrona się posypie. W tym celu Ukraińcy w nieobserwowanym wcześniej zakresie wykorzystywali swój atut – celniejszą i dalej bijącą artylerię. Masakrowanie Rosjan – oraz ich zaplecza – przybrało spektakularną postać. Na Zaporożu „zmielono” w sumie (rzecz jasna nie tylko ogniem artylerii) ekwiwalent kilku rosyjskich dywizji, w tym istotne elementy elitarnych formacji WDW. Ale Ukraińcy się przeliczyli, zakładając, że dramatyczne straty skłonią rosyjskie władze do ustępstw. „To był mój błąd” – przyznał gen. Walerij Załużny w wywiadzie dla „The Economist”, udzielonym w listopadzie 2023 roku. „Rosja ma co najmniej 150 tys. zabitych (w całej wojnie – przyp. M.O.). W każdym innym kraju taka liczba ofiar zatrzymałaby działania zbrojne” – zauważył ówczesny naczelny dowódca ukraińskich sił zbrojnych.

I tu jest pies pogrzebany. Na Kremlu, niezmiennie, nie przejmują się stosami własnych trupów. Najjaskrawiej widać to było podczas zmagań o Bachmut czy bojów o Awdijiwkę, gdzie Rosjanie ponosili horrendalne straty, a generałowie i tak pchali kolejne masy do krwawych szturmów. Dziś podobny scenariusz realizowany jest na odcinku pokrowskim. Patrząc zatem z perspektywy Ukraińców i ich szans na zwycięstwo, nawet „przemysłowe” zabijanie żołnierzy wroga może okazać się niewystarczające.

A przecież wojna „na masę” bardziej premiuje Rosjan, na korzyść których działa demografia, a więc rezerwy mobilizacyjne. Konflikt nie zniszczył fizycznie rosyjskiej gospodarki, ukraińską owszem. Co więcej, Rosja nadal czerpie korzyści z renty po ZSRS i jego armii. Magazyny pustoszeją, a jakość i wiek sprzętu pozostawiają coraz więcej do życzenia, ale masa robi swoje. By ją zniszczyć, Ukraińcy poświęcają własne, ograniczone zasoby. Pochodzące z zewnętrznej pomocy, bez której Ukraina – jej pokiereszowana gospodarka i przemysł – nie przetrwałaby długo. Kreml już jesienią 2022 roku dostrzegł w tym szansę, licząc, że przedłużający się konflikt ostatecznie zniechęci Zachód do udzielania pomocy Kijowowi. A osłabiona Ukraina zgodzi się przynajmniej na terytorialne i polityczne ustępstwa.

Koncepcja „ziemia za pokój” z humanitarnego punktu widzenia nie brzmi tak fatalnie – ostatecznie przestaliby ginąć ludzie. Tylko czy taki scenariusz – ograniczonych zysków terenowych i możliwości kontrolowania pokonanego kraju – wyczerpałby ambicje Kremla? Należę do zwolenników tezy, że nie. Że Rosja wykorzystałaby pokój – de facto zamrożenie wojny – do odbudowy armii, by w perspektywie 5–10 lat znów uderzyć, grając o całą stawkę, czyli pełne zniewolenie Ukrainy. Innymi słowy, żaden model fiński, żadnych półśrodków – realnie takich rozwiązań nie ma i nie będzie na stole.

Taki stan rzeczy – jeśli by chcieć mu przeciwdziałać – wymaga od Ukraińców determinacji do dalszej walki, a od sojuszników Kijowa intensyfikacji pomocy zbrojnej. Zapewnienia wsparcia na tyle licznego i o takich parametrach, by armia ukraińska zyskała nad rosyjską wyraźną przewagę technologiczną. By jakością pokonała ilość. By jednym z efektów było zachowanie w jak największym zakresie strategicznego atutu Ukrainy – jej przestrzennej rozległości (wszak trudno zawojować kraj, gdy do pokonania są wielkie dystanse; im państwo mniejsze, bardziej okrojone, tym łatwiejszym staje się celem).

Innym efektem winna być możliwość przeniesienia i kontunuowania wojny na terytorium Rosji. Bez żadnych ograniczeń, jeśli idzie o wykorzystanie dostarczonego sprzętu. Zobaczmy, co się wydarzyło po rozpoczęciu przez Ukrainę operacji wojskowej w obwodzie kurskim. Król okazał się nagi – Ukraińcy weszli w rosyjskie terytorium jak w masło, Kreml nie był i nie jest w stanie podjąć działań, które pozwoliłyby na natychmiastowe wyparcie przeciwnika. Rosja szykuje się do długotrwałej wojny na własnym terenie, mobilizując do tego znaczne siły, których ostatecznie zabraknie jej gdzie indziej. Operacja kurska ujawniła fasadowość rosyjskiej państwowości w przygranicznych rejonach kraju. Administracja uciekła, mieszkańcy nie podjęli żadnych prób obywatelskiego oporu. Jak to ujął jeden z mieszkańców Sudży: „wszyscy mieli gdzieś, czy będzie tu Rosja, czy nie”. Widzieliśmy już tę bierność Rosjan – cywilów i przedstawicieli służb – podczas puczu Prigożyna.

A są przecież inne objawy kryzysu tożsamościowo-ideowego, toczącego rosyjskie społeczeństwo. Strategia rekrutacyjna tamtejszego MON-u oparta jest na zachętach finansowych – gotowi jechać na wojnę do Ukrainy otrzymują ogromne jak na rosyjskie standardy pieniądze. Innych chętnych brak, mimo że w mediach i na ulicach prowadzona jest zakrojona na szeroką skalę akcja odwołująca się do wartości patriotycznych i propaństwowych. Potencjalny rosyjski rekrut deklaratywnie wspiera politykę państwa, lecz ani myśli nadstawiać za nią głowę. Z ideologiczną pustką mierzył się już ZSRS, Putin pragnął tę pustkę wypełnić nacjonalistyczno-religijno-imperialnym żarem – jak widać z mizernym efektem.

Do czego zmierzam? Działania w obwodzie kurskim prowadzone są ograniczonymi siłami ZSU, na relatywnie niedużym obszarze. A teraz wyobraźmy sobie „operację kurską na sterydach”. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że nie byłby to siarczysty policzek wymierzony Putinowi (jak to, co dzieje się teraz), ale nokautujący cios, skutkujący kaskadowym zawaleniem się Putinowskiego reżimu.

Marcin Ogdowski , korespondent wojenny, autor bloga bezkamuflazu.pl

autor zdjęć: AA/ABACA / Abaca Press / Forum

dodaj komentarz

komentarze


„Siły specjalne” dały mi siłę!
 
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Wybiła godzina zemsty
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Zyskać przewagę w powietrzu
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Jesień przeciwlotników
Ogień Czarnej Pantery
Terytorialsi zobaczą więcej
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Zmiana warty w PKW Liban
Olympus in Paris
Determinacja i wola walki to podstawa
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Transformacja wymogiem XXI wieku
Ostre słowa, mocne ciosy
Olimp w Paryżu
Setki cystern dla armii
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Mniej obcy w obcym kraju
Karta dla rodzin wojskowych
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Polskie „JAG” już działa
Aplikuj na kurs oficerski
Pożegnanie z Żaganiem
Ustawa amunicyjna podpisana przez prezydenta
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Bój o cyberbezpieczeństwo
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Medycyna „pancerna”
„Szczury Tobruku” atakują
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Co słychać pod wodą?
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Czworonożny żandarm w Paryżu
Homar, czyli przełom

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO