Mogę zrozumieć, że nie wszyscy kochają Wojsko Polskie. Ale boli mnie, gdy niektórzy w sposób zamierzony ukazują armię i jej żołnierzy w złym świetle. Mam pełną świadomość, że w wojsku nie wszyscy są aniołami, ale naprawdę większość placów koszarowych to nie miejsce zbiórek demonów.
Defilady wojskowe, uroczystości z udziałem kompanii reprezentacyjnej, prezentacje pododdziałów i uzbrojenia – to doskonałe sposoby kształtowania pozytywnego wizerunku Wojska Polskiego. O tym, że te, prowadzone od kilku lat działania przynoszą rezultaty, najlepiej świadczą tłumy Polaków obecnych na festynach z udziałem żołnierzy czy świętach jednostek.
Czy wszystko w wojsku jest dobre i piękne? Pewnie nie. Tak jak w życiu, także w armii zawsze coś można poprawić, ulepszyć. A jednak jest ogromna różnica między merytoryczną krytyką a celowym i bezmyślnym oczernianiem armii i żołnierzy. W tym ostatnim szczególnie często celują twórcy X muzy. Pół biedy, gdy reżyserzy (teatralni, filmowi i dokumentalni) wykazują się totalną ignorancją i sprawy wojska przedstawiają w sposób odbiegający od rzeczywistości. Denerwuje mnie jednak, że ludzie, którzy nie wiedzą nic o wojsku, tworzą jego negatywny wizerunek.
Celowo czy nie, metodami śmiesznymi lub obraźliwymi uderzają wizerunkowo w nas, żołnierzy. Przykłady można mnożyć. Każdy z nas pewno widział film, czytał artykuł czy „hejty” w necie, w których przedstawiono żołnierza jako najemnika, alkoholika, osobnika o sadystycznych skłonnościach etc.
Ostatnio oglądałem w TVP spektakl „Chłopiec malowany”. Przez litość nie będę się rozwodził nad błędami popełnionymi przy dobraniu umundurowania wyjściowego i polowego dla aktorów. Jednak nie mogę przemilczeć sceny, gdy bezduszny oficer i podoficer mają przekazać wiadomość o śmierci syna jego matce. Ich zachowanie ukazane w sztuce świadczy o tym, że jej autor nie ma zielonego pojęcia o dylematach żołnierzy, który muszą taką informację przekazać członkom najbliższej rodziny. Oczywiście, mógłbym ten dramat skwitować – „sztuka to sztuka” i o sprawie zapomnieć. W końcu ci, którzy służyli lub mają pojęcie o wojsku, domyślają się, co o tym spektaklu sądzę. A jednak szkoda, że spektakl pokazany w telewizji publicznej przedstawił tak negatywny, oderwany od rzeczywistości, obraz wojska. W przypadku „hejtów” w sieci można odwołać się do sądów, ale jak reagować na te „ambitne” produkcje? Czy pozostaje nam tylko śmiech – nasz i naszych rodzin?
komentarze