moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cztery dni historii

Cztery dni w pełnym umundurowaniu i z plecakiem ważącym 10 kilogramów, a do przejścia ponad 160 kilometrów w lejącym się z nieba żarze. Dla wytrwałych nagroda – medal ustanowiony w 1909 roku przez królową Holandii Wilhelminę. Reprezentacja Akademii Marynarki Wojennej wzięła udział w największym i najstarszym marszu wojskowym na świecie.

Historia „Vierdaagse” sięga 1909 roku. Wówczas to holenderska armia zorganizowała długodystansowy marsz, który miał budować kondycję żołnierzy. Wzięło w nim udział 296 mundurowych i dodatkowo 10 cywili. Uczestnicy wyruszyli z różnych punktów kraju, by spotkać się w Bredzie. Impreza rozrastała się praktycznie z każdym rokiem. Stała się bardziej dostępna dla cywili, organizatorzy zaczęli też zapraszać obcokrajowców. W 1967 roku w marszu wziął udział nawet książę Claus, mąż królowej Holandii Beatrycze. Jak każdy uczestnik, otrzymał pamiątkowy królewski medal. Dla księcia miał on ogromną wartość. W dniu pogrzebu został zaprezentowany przy jego trumnie.

Dziś „Vierdaagse” jest największym tego typu przedsięwzięciem na świecie. Tegoroczna edycja przyciągnęła blisko 44 tysiące uczestników z 72 państw. Większość stanowili cywile. Na starcie stanęło też jednak niemal 6,5 tysiąca żołnierzy i rezerwistów – przede wszystkim z krajów NATO, choć nie tylko. Wśród nich znalazła się 13-osobowa reprezentacja Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Dzięki temu organizatorzy mogli wciągnąć na maszt biało-czerwoną flagę. – Warunkiem jest tutaj wystawienie zwartej grupy, która liczy przynajmniej 11 osób. Ostatni raz Polska miała taką blisko 30 lat temu – mówi dr Radosław Tyślewicz z AMW.

REKLAMA

Uczestnicy w ciągu czterech dni musieli przejść ponad 160 kilometrów. Wojskowych i cywilów obowiązywały jednak różne zasady. – Jako reprezentanci armii zostaliśmy skoszarowani w obozowisku, które mieściło się w Nijmegen. Właśnie tam organizatorzy wyznaczyli start i metę każdego etapu – wyjaśnia dr Radosław Maślak, inny reprezentant gdyńskiej uczelni. – Na trasę wyruszaliśmy w mundurach, wysokich wojskowych butach i obciążeni 10-kilogramowymi plecakami, które każdego dnia były skrupulatnie ważone – dodaje. Cywile mieli nieco łatwiej, choćby dlatego, że mogli wędrować w sportowych ubraniach i bez plecaków.

Pierwszego dnia trasa liczyła aż 46 kilometrów. – Maszerowaliśmy w pełnym słońcu, przy temperaturze sięgającej 28 stopni Celsjusza. Już na tym etapie z imprezą pożegnały się trzy zespoły – przyznaje dr Maślak. Zdecydowały o tym kontuzje poszczególnych uczestników albo przekroczenie ram czasowych, które wyznaczyli organizatorzy. – Limit wynosił jedenaście godzin. Nam udało się pokonać trasę w ciągu dziewięciu godzin, i to w komplecie – relacjonuje dr Maślak. Drugi etap marszu liczył 39 kilometrów. Nazwany został „Różanym”, prowadził bowiem wśród kwiatowych pól i kolorowych domów. Z kolei odcinek numer trzy ochrzczony został mianem „Siedem sióstr” i – jak przyznają uczestnicy – był chyba najbardziej wymagający. – W nogach mieliśmy już ponad 80 kilometrów. Zmęczenie dawało o sobie znać, tymczasem trasa w dużej części wiodła po wzgórzach. Suma przewyższeń przekroczyła 200 metrów – wspomina dr Tyślewicz. I wreszcie ostatni etap, zwany „Pomarańczowym”. – Liczył on 42 kilometry, a na finiszu prowadził tzw. Via Gladiola. Marsz przerodził się wówczas w rodzaj defilady przed członkami holenderskiej rodziny królewskiej i mieszkańcami Nijmegen, którzy witali nas okrzykami, kwiatami… – opowiada dr Tyślewicz. Ale i w tej beczce miodu była łyżka dziegciu. – Przez ostatnie dziewięć kilometrów towarzyszył nam ulewny deszcz. Zrobiło się chłodno. A jeśli do tego dodać odciski, przetarcia, zerwane paznokcie i naciągnięte mięśnie… tak, finisz był ciężki – przyznaje dr Maślak. Reprezentacja AMW do mety dotarła jednak w pełnym składzie. – Taka sztuka udała się jedynie pięciu spośród 23 małych kontyngentów, do których zostaliśmy zaliczeni – zaznacza dr Tyślewicz. Uczestnicy otrzymali specjalne medale, ustanowione jeszcze w 1909 roku przez holenderską królową Wilhelminę. W Holandii mają one status oficjalnego odznaczenia. Symbolizującą je baretkę żołnierze w wielu krajach przypinają do swoich mundurów.

Polscy uczestnicy marszu zgodnie powtarzają, że wzięli udział w wyjątkowym wydarzeniu. W Holandii „Vierdaagse” traktowany jest po trosze jak element szkolenia regularnego wojska oraz rezerwy. W opracowanie trasy przemarszu włączone było wiele instytucji publicznych, holenderscy saperzy zaś z myślą o imprezie zbudowali most pontonowy. Znaczną wagę do tego przedsięwzięcia przywiązują też armie innych krajów. – Brytyjczycy na przykład przysłali do Holandii 300-osobowy kontyngent z własnym szpitalem polowym – podkreśla dr Tyślewicz. „Vierdaagse” stał się również cennym doświadczeniem dla podchorążych, którzy mieli okazję reprezentować gdyńską uczelnię. – Ja sam jestem ultramaratończykiem, więc udział w marszu nie wymagał ode mnie jakichś szczególnych przygotowań. Dla mnie wyjątkowe było co innego – fakt, że mogliśmy na własne oczy zobaczyć historyczne miejsca związane z operacją „Market Garden” i doświadczyć niezwykłej atmosfery – przyznaje bsmt pchor. Patryk Kosiński z V roku AMW. – Pewnego dnia mieliśmy chwilę, by zajrzeć na cmentarz wojenny w Arnhem. Podszedł tam do nas starszy mężczyzna i zapytał, czy mówimy po angielsku. Kiedy potwierdziliśmy, zaczął opowiadać o polskich żołnierzach z czasów II wojny światowej. O tym, jak ważne dla miejscowych jest to, że walczyli oni o wolność Holendrów. Na koniec nienaganną polszczyzną powiedział „dziękuję” i każdemu z nas uścisnął dłoń. To była naprawdę niezapomniana chwila – podkreśla podchorąży.

Dr Tyślewicz wcześniej dwukrotnie brał udział w marszu jako cywil. – 12 lat temu powiedziałem na uczelni, że dobrze byłoby, gdyby kiedyś znów podczas tej imprezy została wciągnięta na maszt polska flaga. I to udało się zrealizować. Mam nadzieję, że w kolejnych latach nasza flaga znów tam będzie – mówi wykładowca AMW.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: AMW

dodaj komentarz

komentarze


Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
 
O bezpieczeństwie Europy w Katowicach
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Zmiany w dodatkach stażowych
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Medyczne wnioski z pola walki
Posłowie dyskutowali o WOT
Pierwszy polski technik AH-64
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Nowe boiska i hala dla podchorążych AWL-u
25 lat w NATO – serwis specjalny
Debata o bezpieczeństwie pod szyldem Defence24
O bezpieczeństwie na PGE Narodowym
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Idą wakacje, WOT czeka na kandydatów
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Wioślarze i triatlonistka na podium
NATO on Northern Track
W obronie wschodniej flanki NATO
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Odliczanie do misji na Łotwie
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Wojna w świętym mieście, epilog
Konkurs MON-u na pracę o cyberbezpieczeństwie
NATO na północnym szlaku
Pierwsi na oceanie
Sojuszniczy ogień z HIMARS-ów
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Uwaga, transformacja!
Wiedza na czas kryzysu
Skrzydła IT dla cyberwojsk
Pilecki ucieka z Auschwitz
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Więcej hełmów dla żołnierzy
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Awanse na Trzeciego Maja
Czarne oliwki dla sojuszników
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”
Po pierwsze: bezpieczeństwo!
Polki pobiegły po srebro!
Husarz na straży nieba
Pytania o europejską tarczę
Tragiczne zdarzenie na służbie
Daglezje poszukiwane
Ameryka daje wsparcie
Pływacy i maratończycy na medal
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO