moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Bitwa pod Iganiami, czyli stracona szansa

Z wojskowego punktu widzenia ta bitwa nie miała prawa zakończyć się tak, jak się zakończyła – uważa dr Andrzej Chojnacki z Muzeum Regionalnego w Siedlcach. A jednak, 10 kwietnia 1831 roku pod Iganiami oddziały dowodzone przez gen. Ignacego Prądzyńskiego rozbiły w pył rosyjski korpus Grigorija Rosena. Był to jeden z największych polskich sukcesów w powstaniu listopadowym.


Georg Benedikt Wunder - "Bitwa pod Iganiami". Fot. Wikipedia

Wczesna wiosna 1831 roku. W Królestwie Polskim trwa powstanie listopadowe. Ledwie kilka tygodni wcześniej oddziały polskie i rosyjskie stoczyły bitwę pod Olszynką Grochowską. Starcie, choć niezwykle krwawe, nie przyniosło rozstrzygnięcia. Polacy jednak mogli mieć satysfakcję: zdołali wstrzymać marsz armii Iwana Dybicza na Warszawę. Przynajmniej na chwilę. – Dybicz postanowił spróbować innej drogi. W połowie marca skierował główne siły na południe, ku Wieprzowi – wyjaśnia dr Andrzej Chojnacki. Zakładał, że w okolicach Puław sforsuje Wisłę, zawróci ku Warszawie i wyda powstańcom kolejną dużą bitwę – tym razem decydującą. Polacy nie zamierzali jednak bezczynnie czekać co przyniesie los. Kwatermistrz generalny polskiej armii Ignacy Prądzyński, wówczas jeszcze w stopniu pułkownika, opracował plan uderzenia na Siedlce. – Znaczenie miasta było ogromne. Dla Rosjan miało ono stanowić zaplecze podczas marszu na Warszawę. Ulokowali tam park artyleryjski, magazyny żywności oraz kasę swojej armii – wylicza historyk. Zajęcie Siedlec mogło znacząco osłabić Dybicza, a co równie ważne, otwierało Polakom drogę na Brześć. – Przekroczenie granic Królestwa stwarzało nowe możliwości, jeśli chodzi o pobór rekrutów – podkreśla dr Chojnacki.

Prądzyński do swojego planu zdołał przekonać gen. Jana Skrzyneckiego, który kilka tygodni wcześniej został wodzem naczelnym powstania. Nie przyszło to łatwo, bo Skrzynecki nie bardzo wierzył w powodzenie batalii. Mocno obawiał się Rosjan, największej potęgi militarnej ówczesnego świata. Był nawet gotów z nimi pertraktować. Ostatecznie jednak 30 marca wyruszył z Warszawy na czele 40-tysięcznych oddziałów.

Tryumf w cztery godziny

Polacy szybko odnieśli pierwszy sukces. 31 marca pod Wawrem pokonali rosyjskie oddziały pod wodzą gen. Fiodora Geismara, a następnie – już pod Dębem Wielkim – wojska wchodzące w skład korpusu gen. Grigorija Rosena. To właśnie te formacje miały osłaniać operację zainicjowaną przez główne siły feldmarszałka Iwana Dybicza. Polskie oddziały ścigały Rosjan do miejscowości Kostrzyn. Tam zostały na kilka dni wstrzymane. Niebawem Prądzyński, w początkach kwietnia awansowany do stopnia generała, przedstawił Skrzyneckiemu kolejny plan. Na czele 11 tys. żołnierzy zamierzał obejść pozycje Rosjan i zaatakować główne siły Rosena pod wsią Iganie na przedmieściach Siedlec. W tym czasie sam Skrzynecki miał przypuścić atak od strony Kostrzyna.

10 kwietnia wczesnym rankiem pod Domanicami ułani z oddziałów Prądzyńskiego natknęli się na brygadę rosyjskich huzarów. Krótkie starcie zakończyło się sukcesem. Wczesnym popołudniem Polacy dotarli w okolice Igań. Tam jednak okazało się, że czeka ich piekielnie trudna przeprawa. Rosen, mimo wcześniejszych porażek, dysponował znaczną siłą. Wokół wsi, na obydwu brzegach rzeki Muchawki rozlokował ponad 16 tys. żołnierzy. Do dyspozycji miał też około 30 dział. – Siły polskie były znacząco mniejsze. Oczywiście w przypadku obrony takie proporcje byłyby jak najbardziej uprawnione. Ale my mieliśmy atakować – podkreśla dr Chojnacki. Tuż przed bitwą Prądzyński wyjechał na przedpole. Towarzyszyli mu gen. Ludwik Kicki oraz mjr Józef Bem. Zastanawiali się: atakować, a może jednak się wycofać? Sytuacja była tym trudniejsza, że od południa nadciągały główne siły rosyjskiej armii. Dybicz, słysząc o polskiej akcji zaczepnej, zawrócił znad Wisły. Ostatecznie jednak Prądzyński postanowił zaryzykować. Siedlce były naprawdę łakomym kąskiem. Poza tym nie chciał zostawiać na pastwę losu Skrzyneckiego, który szedł od strony Kostrzyna. Około godziny 15 ruszyło natarcie.

Na głowy polskich żołnierzy spadł grad armatnich kul. Straty były duże. Pododdziały 8 Pułku Piechoty wspierane przez artylerię Bema zdołały jednak dotrzeć do Igań i wyrwać część zabudowań z rosyjskich rąk. Wtedy jednak Rosen rzucił do boju siły stacjonujące na wschodnim brzegu Muchawki. – Do natarcia ruszyły doborowe bataliony jegrów. Byli to żołnierze dobrze wyszkoleni i zaprawieni w walce. Dopiero co wrócili z wojny przeciwko Turcji. Nazywano ich „lwami warneńskimi” – tłumaczy dr Chojnacki. Jakby tego było mało, Polacy zostali zaatakowani przez wycofującą się spod Kostrzyna rosyjską jazdę. I wtedy Prądzyński zdecydował się na niezwykły manewr. Zebrał część swoich oddziałów i zmienił kierunek natarcia, uderzając w bok rozciągniętych batalionów jegierskich. Rosyjska artyleria musiała wstrzymać ogień. Teraz, aby razić nacierających Polaków, musiałaby strzelać ponad głowami jegrów. Ryzyko było zbyt duże. Rosjanie próbowali walczyć, ale szala zwycięstwa szybko zaczęła przechylać się na polską stronę. Aby się ratować, zarządzili odwrót ku mostowi na Muchawce. Ale na drugi brzeg zdołała przejść tylko część z nich. Rozpędzone oddziały Prądzyńskiego opanowały przeprawę i urządziły Rosjanom krwawą łaźnię. W sumie Rosen stracił 5 tys. żołnierzy – zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Straty polskie wyniosły 400 żołnierzy. O godzinie 19 było już po bitwie.

„Na dzisiaj dość”

Prądzyński mógł się więc cieszyć z ogromnego zwycięstwa. Niestety, sukces, który odniósł, w żaden sposób nie został wykorzystany. Sam bohater w pamiętnikach wspominał: „W takim stanie rzeczy spotykam się z Wodzem Naczelnym i witam go słowami: »Siedlce, Siedlce«. Wódz Naczelny odpowiada: »Gorączka z ciebie, dosyć na dzisiaj« i odkłada decyzję względem dalszego przedsięwzięcia do jutra”. Ale kolejnego dnia marszu na Siedlce również nie było. Rosjanie dotarli do miasta, w miarę możliwości uporządkowali swoje szyki, a co cenniejsze rzeczy zaczęli wywozić do Brześcia. Tymczasem armia Dybicza była już naprawdę blisko. –Ostatecznie Skrzynecki wycofał polskie wojska – zaznacza dr Chojnacki. Dlaczego nie poszedł za ciosem? Dziś trudno jednoznacznie powiedzieć. – Skrzynecki chyba nie do końca pojął wagę planu Prądzyńskiego. Rola naczelnego wodza wyraźnie go przerastała. Poza tym mimo sukcesów ciągle nie wierzył, że z Rosjanami można toczyć skuteczną walkę – uważa historyk. – A przecież armia Dybicza miała szereg problemów. Już wówczas zaczęła odczuwać skutki epidemii cholery, która w końcu doprowadziła do śmierci jej dowódcy – dodaje.

Kolejne działania zaczepne Polacy podjęli dopiero w maju. 26 maja 1831 roku doszło do bitwy pod Ostrołęką i choć pozostała nierozstrzygnięta, stała się momentem przełomowym. Rosjanie przejęli inicjatywę i nie oddali jej do końca powstania.

Korzystałem z „Pamiętników generała Prądzyńskiego”, które zostały zdigitalizowane przez Śląską Bibliotekę Cyfrową (sbc.org.pl)

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Gry wojenne w szkoleniu
 
Wyszkolenie sprawdzą w boju
NATO on Northern Track
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Święto Oddziału Specjalnego ŻW
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Abramsy w pętli
Pamiętamy o bohaterach z Piedimonte
Uwaga, transformacja!
Zapraszamy na Festiwal
Rajd ku czci saperów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
MON o bezpieczeństwie szkoleń na poligonach
Więcej hełmów dla żołnierzy
I zdobyliśmy!
Wielki triumf 2 Korpusu Polskiego
Sojusznicy ćwiczą w Drawsku
„Wakacje z wojskiem”, czyli plan na lato
Camp Miron. Amerykańscy specjalsi w Polsce
Pytania o europejską tarczę
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Jak zwiększyć bezpieczeństwo cywilów?
Armia Andersa w operacji „Honker”
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Polki pobiegły po srebro!
Wioślarze i triatlonistka na podium
Zmiany w dodatkach stażowych
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Pierwsi na oceanie
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Serwis K9 w Polsce
Po przeprawie ruszyli do walki
Szef MON-u: nie można oswajać się z wojną
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Krwawa noc pośród puszczy
„Przekazał narodowi dziedzictwo myśli o honor i potęgę państwa dbałej”
Ameryka daje wsparcie
Flota Bayraktarów w komplecie
Mięśnie czy głowa, czyli jak przejść selekcję
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Na straży nieba
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, epilog
Bohater odtrącony
Obradował Komitet Wojskowy Unii Europejskiej
Dwa srebrne medale kajakarzy CWZS-u
W obronie wschodniej flanki NATO
„Pierwsza Drużyna” na start
Układ nerwowy Mieczników
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Wojskowe Oscary przyznane!
Pływacy i maratończycy na medal
Mobilne dowodzenie
Test współpracy dla bezpieczeństwa
Polska wiktoria na Monte Cassino
Premier odwiedził WZZ Podlasie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO