moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Polscy zwiadowcy na walijskich szczytach

Prowadzili obserwację, patrolowali teren, szturmowali budynek zajęty przez terrorystów i przeprawiali się przez górskie jezioro. Między innymi takie zadania wykonywali żołnierze podczas niezwykle trudnych zawodów Cambrian Patrol w Wielkiej Brytanii. Do rywalizacji stanęło ponad 1000 żołnierzy, w tym zwiadowcy z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.

Tea time? Nie tym razem

Wielka Brytania, Góry Kambryjskie. To właśnie tu w drugiej połowie października zameldowało się ponad 1000 zwiadowców. Przyjechali do środkowej Walii, by wziąć udział w zawodach pododdziałów rozpoznawczych Cambrian Patrol. W sumie o tytuł najlepszej drużyny zwiadowców starało się 137 ośmioosobowych zespołów z 37 krajów. Obok Brytyjczyków, Amerykanów, Australijczyków, Niemców, Francuzów, Pakistańczyków, Ormian czy Filipińczyków wystartowali także Polacy – zwiadowcy z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. – Pierwszy raz wysłaliśmy żołnierzy na mistrzostwa zwiadowców do Wielkiej Brytanii. To prestiżowe zawody, podczas których żołnierze mierzą się nie tylko z trudnym terenem i angielską pogodą, ale także muszą wykonywać skomplikowane zadania – mówi por. Tomasz Kwiatkowski, oficer prasowy 17 WBZ.

Zawodnicy, chcąc utrzymać się w grze, musieli spełnić kilka podstawowych zasad. Przede wszystkim organizatorzy założyli, że o podium mogą walczyć tylko kompletne zespoły, czyli takie, które na starcie i mecie liczą ośmiu zawodników. A to wcale nie jest takie oczywiste. Dużo drużyn odpada z rywalizacji na przykład przez kontuzje. W historii tych zawodów nie było chyba edycji, w której wszystkie drużyny dotarły w komplecie na metę. Brytyjczycy wymagali także, by rywalizujący ze sobą żołnierze poruszali się tylko po wyznaczonych trasach. By sprawdzić, czy wojskowi stosują się do przepisów, każda z drużyn musiała mieć przy sobie lokalizatory (używa się ich także ze względów bezpieczeństwa), które dokładnie określały ich pozycję w terenie. Ponadto, uczestnicy musieli mieć ze sobą ściśle określone wyposażenie (m.in. dodatkowe mundury, hełmy, kamizelki noktowizje, śpiwory, namioty i in.). A to oznacza, że na plecach każdy ze zwiadowców dźwigał przynajmniej 30 kilogramów. Ekwipunek polskiej drużyny ważył więcej, bo aż 52 kilogramy. I wreszcie, organizatorzy restrykcyjnie pilnowali czasu. Trasę patrolu liczącą 65 kilometrów zawodnicy musieli pokonać w czasie nieprzekraczającym 48 godzin.

W ciszy i ciemności

O tym, którędy pójdą i jakie zadania będą musieli wykonać, dowiedzieli się tuż przed startem. O piątej rano dostali współrzędne pierwszego punktu, do którego mają dotrzeć. A tam podoficer brytyjski przekazał im rozkaz bojowy dotyczący całego patrolu. – Trasa wiodła przez góry. Być może nie są to wysokie szczyty, ale maszerowanie z tak ciężkim ekwipunkiem nawet po takich wzniesieniach jest bardzo męczące – mówi ppor. Jarosław Sass, dowódca polskich zwiadowców. – Brodziliśmy po kostki w wodzie i błocie, musieliśmy przedzierać się także przez torfowiska i pagórki gęsto porośnięte krzakami i wrzosem. O tym, że jest to wymagający teren, świadczyć może chociażby to, że brytyjski SAS organizuje w tym rejonie selekcję kandydatów do swojej formacji – dodaje.

Jakie wyzwania czekały żołnierzy na trasie patrolu? Punkty można było dostać za wykonanie około 10 różnego rodzaju zadań. Zwiadowcy musieli na przykład prowadzić obserwację przeciwnika, skrycie przemieszczać się na terenie kontrolowanym przez inne wojska, pokonywali także teren skażony oraz naprowadzali na cele artylerzystów. Musieli też rozpoznawać sylwetki sprzętu innych państw. – Tak naprawdę oceniane było wszystko. Na przykład poruszanie się bez światła, tylko z użyciem noktowizji, skryte działanie, utrzymanie absolutnej ciszy – opisuje ppor. Sass.

Co najbardziej zapadło w pamięć polskim zwiadowcom? Przyznają, że całe zawody były dla nich sporym wyzwaniem. – To budujące, gdy drepcze się po piętach specjalsom z brytyjskiego lub australijskiego SAS-u – mówią. Jednak do szczególnych zadań zaliczają przeprawę na drugi brzeg jeziora. – Woda była dość zimna, a naszym zadaniem było dostanie się na przeciwległy brzeg. Szerokość jeziora w tym miejscu to jakieś 90 metrów, a głębokość nawet 8 metrów – opowiada ppor. Sass. – Dobrze, że przed wyjazdem kupiliśmy specjalne worki, w które mogliśmy zapakować nasze plecaki. Ciągnęliśmy taki balast za sobą w wodzie, było ciężko, ale przynajmniej cały nasz ekwipunek był suchy – mówi dowódca zwiadowców. Ale jego żołnierze bardzo dobrze poradzili sobie w trakcie jeszcze innego zadania.

Zwiadowcy mieli zaplanować, a potem przeprowadzić szturm na budynek, w którym terroryści przetrzymywali zakładnika. – Niektóre drużyny nawet przez 20 minut prowadziły ogień i nie mogły wejść do obiektu – relacjonuje zwiadowca. – My weszliśmy, wykorzystując element zaskoczenia. Szturm trwał kilkanaście sekund – precyzuje.

Żołnierze 17 WBZ przyznają, że start w tegorocznych zawodach jest dla nich cenną lekcją. Jeżeli w przyszłym roku będą mogli ponownie spróbować swoich sił w Cambrian Patrol, to – jak zapewniają – powalczą o złoty medal. – Podczas przygotowań do startu uczyliśmy się zasad obsługiwania angielskiego karabinka SA80, a także poznawaliśmy obowiązujące Anglików procedury działania taktycznego. Ale już wiemy, że trzeba skupić się na tym temacie bardziej. Okazało się bowiem, że różnice w sposobie działania polskiej i brytyjskiej armii są znaczące – wyjaśnia ppor. Sass. Przykładem są chociażby sposoby opracowywania raportów po patrolu. W Polsce żołnierze wykonują kilkuzdaniową notatkę, w Wielkiej Brytanii wypełniają 10-stronicowy meldunek. – Musieliśmy działać zgodnie z procedurami brytyjskimi i za to dostawało się punkty. Im więcej rozbieżności, tym niższa punktacja – wyjaśnia ppor. Sass. 

W czasie zawodów wszyscy żołnierze zostali podzieleni na różne grupy, w każdej startowało po kilkanaście drużyn. Zwiadowcy z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej trafili do grupy szóstej, w której rywalizowali z 15 zespołami, m.in. z Australii, Chile, Hiszpanii, Finlandii oraz Gurkhami z Nepalu, Nowozelandczykami i Pakistańczykami. W swojej grupie zdobyli brązowy medal. Wyprzedzili ich tylko Australijczycy i Gurkhowie.

Międzynarodowe zawody pododdziałów rozpoznawczych Cambrian Patrol w Wielkiej Brytanii rozgrywane są od niemal 60 lat. Na trasie niezwykle trudnego patrolu swoich sił próbują jednostki brytyjskie, a także przedstawiciele pozostałych państw NATO oraz innych krajów (w tym roku zespoły wysłały m.in. takie państwa, jak Pakistan, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Armenia, Uzbekistan czy Filipiny). Polska armia w zawodach wystąpiła w 2015 roku. Wtedy WP reprezentowali żołnierze z 9 Warmińskiego Pułku Rozpoznawczego. Zgodnie z przyjętymi na Wyspach zasadami – każda jednostka w zawodach Cambrian Patrol może wystartować tylko dwa razy.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: ppor. Jarosław Sass

dodaj komentarz

komentarze


Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
 
Husarz na straży nieba
Abramsy w pętli
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wiosenna burza nad Estonią
„Wielka droga” dostępna online
Treningi z wojskiem wracają
Premier odwiedził WZZ Podlasie
Pływacy i maratończycy na medal
Dwa srebrne medale kajakarzy CWZS-u
Po przeprawie ruszyli do walki
Trening szturmanów w warunkach miejskich
Rajd ku czci saperów
„Przekazał narodowi dziedzictwo myśli o honor i potęgę państwa dbałej”
Desant pod osłoną nocy
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Krwawa noc pośród puszczy
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Serwis K9 w Polsce
Skrzydła IT dla cyberwojsk
Układ nerwowy Mieczników
Pierwszy polski technik AH-64
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
MON o bezpieczeństwie szkoleń na poligonach
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Więcej hełmów dla żołnierzy
Dyskomfort? Raczej satysfakcja
Zapraszamy na Festiwal
Bohater odtrącony
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Wyszkolenie sprawdzą w boju
Szef MON-u: nie można oswajać się z wojną
Test współpracy dla bezpieczeństwa
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Wojna w świętym mieście, epilog
Ameryka daje wsparcie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Gry wojenne w szkoleniu
Polki pobiegły po srebro!
O bezpieczeństwie Europy w Katowicach
NATO na północnym szlaku
Pierwsi na oceanie
Sztuka ochrony zabytków
Wioślarze i triatlonistka na podium
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Uwaga, transformacja!
Armia Andersa w operacji „Honker”
Pytania o europejską tarczę
Zmiany w dodatkach stażowych
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Formoza: tu nie ma ludzi z przypadku
„Pierwsza Drużyna” na start
NATO on Northern Track
W obronie wschodniej flanki NATO

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO